Czy Google Clips to aparat fotograficzny przyszłości? Powstał, aby samemu rejestrować nasze życie

Po co komu mały aparat kompaktowy w świecie smartfonów? Google twierdzi, że zna odpowiedź na to pytanie. Jest nim Google Clips 0, urządzenie wyposażone w sztuczną inteligencję, która nie tylko rozpoznaje nasze twarze, ale też sama decyduje kiedy nas fotografować lub nagrywać.

Czy Google Clips to aparat fotograficzny przyszłości? Powstał, aby samemu rejestrować nasze życie
Źródło zdjęć: © Google Clips
Krzysztof Basel

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o Google Clips pomyślałem, że korporacja stworzyła kamerkę do lifeloggingu

Lifelogging to trend rejestrowania swojego codziennego życia - w tym wypadku za pomocą kamery. Dużo się nie pomyliłem, tyle, że kamerka nie będzie nagrywać 24 godziny na dobę. Ma pracować do trzech godzin na jednej baterii i sama decydować o tym kogo i gdzie nagra czy sfotografuje. Zaraz, zaraz. Sama decydować?

Producent twierdzi, że Google Clips to kamerka dla rodziców i fanów zwierząt

Z założenia urządzenie ma za zadanie sprawić, że skupimy się na zabawie z dzieckiem czy ukochanym kotkiem, zamiast trzymaniu w dłoni dużego smartfona. Fotografowaniem czy nagrywaniem wideo zajmie się Google Clips. Kamerka ma stać lub być przypięta do mebli gdzieś w domu i rejestrować nasze życie. Po ręcznym wskazaniu odpowiednich twarzy (także zwierząt), urządzenie ma samo nagrywać i fotografować, rozpoznając odpowiednie osoby czy np. psa. Albo kota. Ma też samo się uczyć i udoskonalać.

Obraz

Google Clips ma matrycę o rozdzielczości 12 megapikseli z obiektywem o polu widzenia 130 stopni. Urządzenie oferuje prędkość zdjęć do 15 kl./s i ma 16 GB wbudowanej pamięci. Akumulator ma zapewnić 3 godziny ciągłej pracy. Najlepiej współpracuje z nowym smartfonem Google Pixel 2, ale także z Samsungami S7/8 i iPhone'ami (od modelu 6 w górę).

Google Clips: AI camera first look

Brzmi to wszystko, jakby Google stworzył kamerkę szpiegowską i jeszcze kazał nam płacić 249 dolarów za jej kupienie i ustawienie w domu

A potem nas szpiegował i wiedział o nas wszystko (o ile jeszcze tego nie wie). Sama korporacja twierdzi, że kamerka nie ma mikrofonu, a wszystkie nagrania czy zdjęcia są szyfrowane i przechowywane wyłączenie na samym urządzeniu lub mogą być przesłane do sparowanego smartfona. Google ma nie mieć do nich dostępu. Oprócz tego w momencie, kiedy Google Clips jest aktywny, oznajmia to migającą diodą. Clips łączy się ze sparowanym smartfonem, na którym mamy dostęp do nagrań, możemy też nim sterować jak zwykłą kamerką. Z przodu mamy też fizyczny przycisk spustu.

Obraz

Wszystko pięknie, ale wciąż mam wrażenie, że Google Clips to taka nowoczesna, inteligentna fotopułapka. Pułapka, którą mamy sami ustawić w domu na siebie i swoich bliskich (zaliczam do tego także kota). Brzmi to dosyć dziwnie i mnie nie przekonuje, ale może to po prostu melodia przyszłości? Może tak będzie wyglądać fotografia?

Niedawno pisaliśmy o tym, że firma Apple kupiła mały startup Regaind, czyli firmę, która specjalizuje się w fotograficznej, sztucznej inteligencji. Wiele wskazuje na to, że korporacja z Cupertion rozwija gałąź sztucznej inteligencji związanej z fotografią. Jak widać, Google jest nawet przed Apple. To wszystko powoli układa się w nieco bardziej wyraźną całość. Czy w niedalekiej przyszłości będziemy cały czas fotografowani, a sztuczna inteligencja będzie wybierać automatycznie najlepsze ujęcia i serwować nam gotowy pakiet obrazów do wyboru? Albo nagrywać nasze życie i przygotowywać gotowe, zmontowane filmiki na Facebooka? Może to tylko przesadzone wizje, ale z pewnością świat coraz szybciej zmierza w kierunku sztucznej inteligencji. Czy tego chcemy czy nie, prawdopodobnie jesteśmy na początku małej rewolucji w świecie fotografowania - przynajmniej jeśli chodzi o smartfony czy małe kamery, jak Google Clips.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)