Włączamy lampy i robimy zdjęcia! Kilka sposobów na oświetlenie portretowe w studio
Kiedy wreszcie skompletujemy nasz zestaw oświetlenia studyjnego, warto byłoby się dowiedzieć, jak go efektywnie wykorzystać. Żeby pokazać Wam możliwości jakie tkwią w lampach studyjnych, będę posiłkował się serią zdjęć, które zrobiłem przy pomocy lamp Quantuum Move 200, 300 i 400.
Doskonale pamiętam swoje początki z oświetleniem studyjnym i pierwszą namiastkę studia, które zorganizowałem w swoim pokoju mieszkając jeszcze z rodzicami. Cieszyłem się jak dziecko, ale co z tego, skoro nie miałem zielonego pojęcia o tym jak to wszystko ustawić, żeby osiągnąć ciekawy efekt? Miałem do dyspozycji m.in. dwie dwa softboxy 60x90, które najczęściej ustawiałem po dwóch stronach modelki, przez co wszystkie zdjęcia wyglądały jak legitymacyjne. Ja niestety najczęściej uczę się na własnych błędach, Wy na szczęście nie musicie. Poniżej opisuję, jak można wykorzystać sprzęt mając jedną, dwie lub trzy lampy, blendę i zestaw akcesoriów. Wszystkie zdjęcia zrobiłem Canonem 5D Mark II z obiektywem 85/1.8. Większość zdjęć jest nieretuszowanych, a jedynie poprawionych pod kątem kolorystyki i tonalności. Za tło posłużyła biała ściana lub czarne, kartonowe tło.
Jedna lampa
W tym artykule skupiłem się głównie na pracy z jedną lampą i blendą. Wykorzystałem za to kilka modyfikatorów, aby pokazać Wam różnice pomiędzy światłem twardym, a miękkim. To powinno dać Wam ogląd na to, jakich efektów można się spodziewać używając konkretnej nakładki na lampę, a co za tym idzie - co będzie najlepszym wyborem do Waszego studia.
Pierwsze zdjęcie zrobiłem przy pomocy lampy Move 300 z założoną srebrną parasolką. Ustawiłem ją pod kątem około 45 stopni od modelki. Srebrna parasolka daje rozproszone, ale dość twarde światło, przez co cień na twarzy i ramieniu Natalii jest dość głęboki. Na zdjęciu obok zdecydowałem się na ustawienie blendy w dość dużej odległości od modelki, tak aby tylko delikatnie wypełniła cień. Ustawienie lampy pod kątem 45 stopni to bardzo uniwersalne ustawienie, które pozwala w dość kontrastowy, ale bezpieczny (bez bardzo głębokich cieni) sfotografować modelkę. Dobre ćwiczenie na początek.
Kolejne zdjęcie zostało zrobione przy pomocy takiego samego zestawu, natomiast lampę z parasolką ustawiłem niemal pionowo nad Natalią. Jeśli modelka zachowałaby taką samą pozę jak na zdjęciach powyżej, pod jej oczami pojawiłyby się bardzo głębokie cienie. Kierując jednak głowę ku górze, cienie pojawiły się dopiero pod brodą, a twarz jest poprawnie, choć nierównomiernie oświetlona.
Następne zdjęcie to to samo ustawienie, co powyżej, ale uzupełnione o blendę. Widać, że cienie pod brodą zostały wypełnione, ale i tak widać, że mamy do czynienia z twardym światłem od góry. Wystarczy spojrzeć na cienie, które rzucane są przez rzęsy. Do takich fotografii polecam miększe światło softboxa lub beauty disha z dyfuzorem.
Zdjęcie poniżej zrobiłem przy wykorzystaniu ośmiokątnego softboxa 120 cm przy podobnym ustawieniu jak w przypadku pierwszego zdjęcia, przy czym źródło światła ustawione było po drugiej stronie. Widać, wyraźny cień, natomiast nie jest on tak twardy jak w przypadku zastosowania srebrnej parasolki. Podobny efekt uzyskalibyśmy korzystając z białej, transparentnej parasolki.
Na tym zdjęciu przestawiłem lampę światła głównego tak, aby oświetlała Natalię z góry i podobnie jak w przypadku zdjęcia ze srebrną parasolką. Dodatkowo zastosowałem blendę, która wypełniła cienie pod brodą, doświetliła całą scenę i odbiła się w oku tworząc niewielki blik. W porównaniu do zdjęć ze srebrną parasolką nie widać już ostrych cieni od rzęs. To jeden z podstawowych schematów oświetlenia, który jednocześnie jest bardzo bezpieczny i ciężko zepsuć zdjęcie przy takim ustawieniu. To tak zwany clamshell.
Na zdjęciu poniżej skorzystałem ze srebrnego beauty disha w rozmiarze 70 cm, przy czym nie wypełniałem cienia blendą. Widać, że światło jest znacznie twardsze niż w przypadku softboxa, natomiast nie traci plastyczności, a zdjęcie jest przyjemne w odbiorze. Moim zdaniem beauty dish daje przyjemne twarde światło - w końcu nie każde zdjęcie musi być prawie bezcieniowe.
Na poniższym zestawie zdjęć pokazuję jak jeszcze można wykorzystać jedną lampę. Do tego celu użyłem lampy Move 400 ze standardową czaszą, która dała twarde i kontrasowe światło. Widać to szczególnie po cieniu - jest bardzo wyraźny, a jego krawędzie są ostre. Lampa była jednak ustawiona bardzo blisko osi obiektywu, przez co cienie są mocne, ale krótkie, przez dzięki czemu modelka została przyjemnie oświetlona, a nie oszpecona. Ze standardową czaszą trzeba bardzo uważać - cienie są niesamowicie mocne, więc ustawiając ją nieumiejętnie może się okazać, że np. cień z nosa będzie wchodził na usta, a oczodoły będą znikać w mroku.
Kolejne zdjęcie zrobiłem z wykorzystaniem beauty disha 70 cm. Cień również jest dość mocny, ale w porównaniu do zwykłej czaszy, światło jest bardziej plastyczne. Użycie beauty disha z pewnością będzie bezpieczniejsze szczególnie jeśli korzysta z niego niedoświadczony fotograf.
Ostatnie zdjęcie z tej serii wykonałem przy pomocy beauty disha 70 cm z nałożonym plastrem miodu. Dodatkowo lampę przysunąłem nieco bliżej modelki, aby stworzyć naturalną winietę wokół niej. Mimo dużego rozmiaru beauty disha, plaster miodu bardzo mocno ukierunkował światło, przez co zdjęcie oświetlone jest bardziej punktowo w porównaniu do tych powyżej. Jak widać - jedna lampa i trzy różne zdjęcia - warto eksperymentować!
Dwie lampy
W poprzednim poradniku pisałem między innymi o zestawach z dwiema lampami. Rzeczywiście, w wielu sytuacjach druga lampa może być pomocna. W tym celu specjalnie zmieniłem tło na czarne, aby pokazać Wam do czego można wykorzystać drugą lampę i co daje nam plaster miodu na beauty dishu.
Na zdjęciu poniżej jako światło główne wykorzystałem lampę Quantuum Move 400 z beauty dishem 70 cm. Dzięki niemu światło jest kontrasowe, ale jak widać - oświetlone zostało również tło, które powinno pozostać czarne. Druga lampa - Quantuum Move 200 wyposażona w softbox 40x80 i plaster miodu doświetla delikatnie lewą stronę modelki. Efekty jej pracy widać szczególnie na ramieniu i włosach. Dzięki zastosowanemu plastrowi miodu całe światło skupione jest na Natalii i nie wycieka na tło. Do tego dwa dyfuzory w softboxie mocno zmiękczają światło, przez co kontury zarysowane są bardzo miękko.
Na tym zdjęciu dodatkowo założyłem plaster miodu na beauty dish oraz delikatnie podniosłem energię błysku lampy ustawionej w kontrze. Dzięki temu tło bez żadnych większych manipulacji w Photoshopie jest zupełnie czarne, bo światło nie trafiło na tło dzięki ukierunkowaniu przez plaster miodu. Mocniej błyskająca lampa w kontrze zarysowała sylwetkę modelki i jeszcze bardziej podkreśliła jej włosy.
Trzy lampy
Ostatnie zdjęcie w całej serii. Do jego wykonania użyłem lampy Quantuum Move 400, jako oświetlenia głównego z ośmiokątnym softboxem 120 cm. Lampa była ustawiona blisko osi obiektywu na wysokości około 2 m. Od dołu twarz doświetliłem srebrną blendą. Za światła kontrowe odpowiadały lampy Quantuum Move 200 i 300 wyposażone w softbox 40x80 cm z gridem oraz srebrną parasolkę. Celowo użyłem właśnie takich modyfikatorów, aby pokazać różnice. Jak widać, obydwie strony modelki są równo i zarysowane, ale spójrzcie, że na tle pojawiła się linia. Niestety dzieje się tak, kiedy korzystamy z parasolek przy świetle kontrowym. Nie mamy wtedy tak dużej kontroli nad kierunkiem padania światła, przez co mogą pojawiać się właśnie takie przypadłości jak wycieki światła na tło. Niemniej jednak uważam zdjęcie za całkiem udane, a tło zawsze można wyrównać w Photoshopie, choć lepiej tego unikać, mądrze dobierając modyfikatory. Osobiście najbardziej lubię niewielkie softboxy lub stripy wyposażone w plastry miodu - dają miękkie, plastyczne światło, które bez problemu można ukierunkować.
Na koniec
W dzisiejszym poradniku pokazałem Wam jak można wykorzystać przystępne cenowo zestawy, aby osiągnąć ciekawe efekty. Wystarczy tylko kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni, żeby rozstawić taki zestaw. Ważne jednak żeby ściany w takim pomieszczeniu nie były pomalowane na jaskrawy kolor. Do osiągnięcia ciekawych efektów wystarczy jedna lampa i blenda. Wiadomo jednak, że apetyt rośnie w miarę jedzenia i późniejszym czasie warto uzupełniać swój zestaw o kolejne źródła światła. Testowane lampy Quanntum Move sprawdziły się świetnie! Błyskały równo, szybko się ładowały i ani razu nie zasygnalizowały przegrzania. Do tego wyzwalanie Quantuum Navigator - oszczędziło mi dużo czasu, bo ani razu nie musiałem podchodzić do lampy żeby zmienić jej parametry. Wszystko odbywało się z poziomu nadajnika. Zachęcam Was do dodawania swoich eksperymentów studyjnych w komentarzach poniżej!