Kompletujemy sprzęt studyjny - od czego zacząć, żeby nie stracić fortuny?
Kończy się lato, a za oknami coraz częściej widzimy chmury i deszcz. To dobra pora, żeby pomyśleć nad własnym zestawem studyjnym, dzięki któremu będziemy niezależni od pogody.
Bardzo często dostaję pytania od czytelników na temat wyposażenia studyjnego, z którego mogliby korzystać w domowym zaciszu. Niejednokrotnie pytacie nas o lampy o mocy 600 czy 800 WS. Oczywiście taka moc jest potrzebna, ale w plenerze lub w dużych studiach, gdzie odległość lampy od fotografowanego obiektu wyniesie przynajmniej 5-10 metrów.
Równie często pytanie o to, jaki budżet musicie mieć, żeby zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Wierzcie mi - już za kilkaset złotych można skompletować ciekawy zestaw, który w zupełności wystarczy do komfortowego robienia portretów nawet w domu. W dzisiejszym artykule zaproponuję Wam kilka zestawów, dobierzemy wspólnie moc lamp, które będą Wam potrzebne, a w kolejnym artykule pokażę serię przykładów zrobionych przy pomocy takich zestawów. Zacznijmy jednak od początku.
Statywy
Tę część naszego zestawu musimy dobrać do reszty komponentów oraz do pomieszczenia w którym będziemy pracować. Im większy modyfikator - tym statyw powinien mieć większy udźwig, a co za tym idzie - najczęściej będzie wyższy. Większość statywów na rynku ma od 200 do 260 cm wysokości po rozłożeniu. Jeśli mamy niewiele miejsca, a lampy będziemy używać głównie z parasolkami lub małymi softboxami, ten mniejszy w zupełności wystarczy. Dodatkowo, mniejsze konstrukcje mają mniejszy rozstaw nóg, przez co można przysunąć je bliżej ściany.
Osobiście, małych statywów używam do ustawiania lamp, które służą za oświetlenie kontrowe. Nie korzystam jednak z ich maksymalnej wysokości, ponieważ przestają być wystarczająco stabilne. W większości sytuacji korzystam ze statywów Quantuum Air 260. Są bardzo stabilne, zaciski odpowiednio zabezpieczają lampę przed zjechaniem w dół, a amortyzacja pneumatyczna uchroni lampę przed twardym lądowaniem nawet po zwolnieniu zacisków. Nie ma również problemu ze stabilnością do wysokości ponad 200 cm, nawet przy użyciu takich modyfikatorów, jak ośmiokątny softbox w rozmiarze 120 cm czy beauty dish 70 cm. Możemy również rozważyć statyw typu boom, ale w małych pomieszczeniach nie ma to sensu - to duże i ciężkie konstrukcje, które sprawdzą się w pustych pomieszczeniach o powierzchni minimum 20 m2.
Modyfikatory
Ich rodzaj i wielkość musimy dobrać do tego, co chcemy fotografować. Powinniśmy również mierzyć siły na zamiary. Jeśli planujemy zorganizować domowe studio, a przestrzeń jest mocno ograniczona,odłóżmy na bok marzenia o dużym ośmiokątnym softboxie. Poza tym przy fotografii portretowej, mniejsze konstrukcje sprawdzą się równie dobrze. Poniżej opiszę kilka podstawowych modyfikatorów, z którymi będziemy mieć do czynienia przy kompletowaniu sprzętu studyjnego. Więcej przykładów konkretnych schematów oświetleniowych zobaczycie już niebawem - w kolejnym poradniku serii.
Czasze
Parasolki
Softboxy
- klasyczne prostokątne
Najczęściej spotykanym przeze mnie rozmiarem jest 60x90 cm, który sprawdzi się zarówno w portrecie, jak i fotografii produktowej. Jego główne zalety to uniwersalny rozmiar i umiarkowana cena. Mamy również do wyboru mniejsze konstrukcje, takie jak 40x80 cm lub większe - 120x80 cm. Softbox w rozmiarze 40x80 cm często używam, jako światła kontrowego przy portrecie, o czym przeczytacie w kolejnym artykule.
- podłużne, prostokątne, tzw. stripy
Sprawdzają się głównie przy równomiernym oświetleniu tła, jak również przy zarysowywaniu sylwetki fotografowanej osoby. W moich sesjach najczęściej korzystam z konstrukcji o wymiarach 30x120 cm.
- ośmiokątne, tzw. octy
To softboxy przeznaczone głównie do fotografii portretowej i modowej. Dają bardzo miękkie, równomierne oświetlenie oraz przyjemniejszy, zbliżony do koła refleks w oku. Ich rozmiar należy dobierać przede wszystkim do rodzaju fotografii, jaką chcemy wykonywać. W moim przekonaniu rozmiar 120 cm jest najbardziej uniwersalny. Takie wymiary pozwolą sfotografować zarówno całą postać przy oświetleniu górno-bocznym jak również portret. Myśląc jednak bardziej o fotografii portretowej rozmiar 80 cm będzie w zupełności wystarczający.
Beauty dish
Plastry miodu
Mimo że tzw. plastry miodu nie są modyfikatorami to warto poznać ich charakterystykę. Te stosowane do softboxów wykonane są z tkaniny, a ich otwory są dość duże, dzięki czemu charakterystyka światła nie zmienia się, ale światło jest bardziej ukierunkowane. Do czasz i beauty dish’ów, plastry miodu są drobniejsze i wykonane z metalu, dzięki czemu wiązka światła bardzo mocno się zwęża i pozwala na dokładniejsze separowanie planów zdjęciowych.
Z plastrów miodu najczęściej korzystam, kiedy używam ciemnego tła, co obrazują poniższe zdjęcia. Dzięki plastrowi miodu założonemu na beauty dish, mimo niewielkiej odległości modelki od tła, czarne tło jest naprawdę czarne.
Blendy
Lampy
Kiedy już przygotujemy miejsce na studio lub wybierzemy pokój, w którym będziemy rozstawiali nasz zestaw, będziemy musieli wybrać lampy. Tu apeluję o zahamowanie zapędów kupowania najmocniejszych, na jakie Was stać. W poprzednim artykule tłumaczyłem różnicę między Watem, a Watosekundą. Do domowych warunków kupowanie lamp o mocy 600 Ws lub większej nie ma w moim przekonaniu żadnego sensu. W swoim studio na co dzień używam czterech lamp o mocy 300 Ws, dwóch 200 Ws i jednej 600 Ws. Ta najmocniejsza najczęściej pracuje, jako lampa główna z dużym modyfikatorem, ale nie przypominam sobie, żebym używał więcej niż 1/4 jej energii błysku. To z resztą lampa z serii Dual Power, więc ta moc przydaje się w plenerze. Do większości zastosowań polecam lampy o mocy od 200 do 400 Ws z elastyczną regulacją energii błysku.
Do stworzenia zdjęć do tej serii artykułów korzystałem z lamp Quantuum Move 200, 300 i 400. Podczas większości zdjęć lampy pracowały na 1/32-1/16 energii błysku, przy ustawieniach aparatu ISO 100 f/2.8-3.5. To pokazuje, że wcale nie trzeba bardzo mocnych lamp, żeby osiągnąć pożądane efekty. Jeśli chcielibyśmy pracować na bardziej przymkniętej przysłonie, mamy do dyspozycji jeszcze pozostałą energię błysku.
Pracując na kilku lampach o różnej energii błysku zawsze ustawiam najmocniejszą z nich jako światło główne, natomiast słabsze pracują jako światło kontrowe lub doświetlające tło. Wszystko zależy od konkretnej sceny.
Od kilku lat pracuję na sprzęcie Quantuum, głównie serii R+, którą uważam za bardzo udaną. Obecnie testowane przeze mnie lampy serii Move robią niegorsze wrażenie. Dobrze zbudowane, wygodne w obsłudze, szybko się ładują i nie przegrzewają nawet przy dłuższej pracy. Na uwagę zasługuje szklana kopułka osłaniająca palnik. To ważne, szczególnie, gdy często zmieniamy modyfikatory. Wtedy występuje największe ryzyko uszkodzenia palnika lub żarówki modelującej. Do tego lampy mają naprawdę przystępne ceny. Od 395 zł za Move 200 do 545 zł za wersję 400 Ws. Więcej o zestawach, w dalszej części artykułu.
Wyzwalanie
Sposobów wyzwalania lamp jest naprawdę sporo. Możemy to robić poprzez kabel, który dołączony jest do każdej z lamp. Wtedy potrzebne jest gniazdo synchronizacji lub specjalny adapter nakładany na gorącą stopkę. Jeśli dysponujemy kompletem lamp, kolejne muszą być wyzwalane przez fotocelę, czyli reagować na błysk z lampy zsynchronizowanej kablem. To dobre rozwiązanie, ale trzeba uważać na kable plątające się pod nogami.
Najwygodniejszym rozwiązaniem są wyzwalacze radiowe. Nadajnik umieszczamy na gorącej stopce, odbiornik podłączamy do lampy i wszystko powinno działać jak należy.
Quantuum jednak do nowych serii lamp (up!, move i pulse) przewidział zupełnie nowe rozwiązanie. To wyzwalacz Quantuum Navigator, który prócz samego impulsu wyzwolenia lamp potrafi sterować ich parametrami z poziomu nadajnika.
Zestaw składa się z nadajnika wyposażonego w zestaw przycisków, pokrętło wybory lampy / grupy i niewielki wyświetlacz oraz miniaturowy odbiornik wpinany w gniazdo USB lampy. Zasada działania jest niezwykle prosta. Wystarczy w lampę wpiąć odbiornik i wybrać odpowiedni kanał. Podczas robienia zdjęć lampa główna ustawiona była jako kanał 1. Następnie przy pomocy analogicznego pokrętła na nadajniku wybieramy kanał który ma być sterowany i po jego wybraniu wystarczy nacisnąć przycisk „set”, aby zestaw został sparowany. W ten sam sposób podłączyłem kolejne lampy, przy czym one pracowały na kanale 2 i 3. Co prawda przyzwyczaiłem się już do wchodzenia na drabinę lub opuszczania lampy na statywie w celu dokonania korekt, ale przy użyciu Quantuum Navigator problem znika. System komunikuje się bez żadnych opóźnień i nie ruszając się z miejsca byłem w stanie błyskawicznie zmieniać moc wszystkich lamp. To niesamowite ułatwienie, szczególnie kiedy pracujemy z lampą umieszczoną pod sufitem.
W sytuacji kiedy np. za oświetlenie tła odpowiadają dwie lampy 300 Ws, możemy połączyć je w grupę i zmieniać parametry całej grupy oszczędzając na tym mnóstwo czasu. Muszę przyznać, że kiedy zacząłem pracować z wyzwalaczami Quantuum Navigator ciężko będzie wrócić do analogowych potencjometrów. Niestety - lepsze jest wrogiem dobrego. Tak czy inaczej każdemu polecam zapoznanie się z działaniem tych wyzwalaczy - banalna obsługa i oszczędność czasu to chyba największe zalety tego zestawu. Nie wspomniałem jeszcze o cenie. Zestaw nadajnik + odbiornik kosztuje 125 zł, a każdy kolejny odbiornik to wydatek tylko 45 zł.
W takim razie co mam kupić?
Bardzo często słyszę lub czytam takie pytania. Wszystko zależy od posiadanego budżetu i tego, jakie zdjęcia chcemy robić. Jeśli nasz budżet jest naprawdę niewielki, a chcemy zmierzyć się z oświetleniem studyjnym proponuję poniższy zestaw:
- lampa Quantuum Move 200 (395 zł)
- statyw Quantuum 200 cm (59 zł)
- parasolka biała transparentna 91 cm (19 zł)
- blenda okrągła 60 cm (35 zł)
Tak skompletowany zestaw w zupełności wystarczy do wykonywania ciekawych zdjęć portretowych, a jego koszt to zaledwie 508 zł. Można również pomyśleć o kupnie statywu Quantuum Air 260 i większej parasolki, co delikatnie podniesie cenę zestawu, ale zwiększy również komfort pracy. W późniejszym czasie można dokupić także wspomniany wyżej wyzwalacz radiowy Quantuum Navigator.
Osobom o nieco wiekszym budżecie poleciłbym gotowy zestaw Quantuum Move 200 Kit, na który składają się:
- dwie lampy Quantuum Move 200
- dwa statywy 200 cm
- parasolka odbijająca srebrna 120 cm
- parasolka - softbox
Do tego koniecznie dokupcie blendę. Tak, jak pisałem wyżej - dzięki niej otrzymujemy dodatkowe źródło światła za bardzo małe pieniądze. Takim zestawem z powodzeniem zrobimy ciekawe portrety, a druga lampa może posłużyć za oświetlenie kontrowe lub doświetlenie tła. A to wszystko za 949 zł.
Kolejny zestaw - Quantuum Move 300 Kit wyposażony jest w lampy 300 Ws, a softbox-parasolkę zastąpiono klasycznym softboxem 60x90 cm. Tak wyposażony zestaw wyceniono na 1111 zł.
Warto również spojrzeć na zestaw Quantuum Move 400 Kit. Kosztuje 1725 zł, ale w tej cenie prócz mocniejszych lamp otrzymujemy sztywną walizkę na kółkach, strumienicę, wrota i zestaw filtrów. Tak skompletowany zestaw przyda się osobom, które często pracują poza domem lub studiem. Np. robią sesje zdjęciowe w pałacach czy apartamentach, co ostatnio jest naprawdę modne.
Na koniec
Jak widzicie, wcale nie trzeba bardzo grubego portfela, żeby kupić zestaw, który posłuży nam w domowym studio czy nawet przy większych projektach. Szukając sprzętu studyjnego warto również zasięgnąć informacji, jak wygląda sprawa serwisu takiego sprzętu. Część tego, co trafia na nasz rynek, nie ma oficjalnego przedstawicielstwa w Polsce, a ewentualne naprawy takich lamp mogą okazać się niemożliwe. Quantuum, prócz dystrybucji sprzętu studyjnego, zajmuje się również jego naprawą na terenie Polski. Sam wysyłałem do nich dwie lampy, które zaliczyły dość mocny upadek, przez co przestały działać. Po wysłaniu ich do serwisu, po tygodniu przywiózł mi je kurier, a naprawa była dwukrotnie tańsza niż się spodziewałem.
W kolejnym poradniku pokażę Wam serię przykładów zdjęć zrobionych testowanymi lampami - zaczniemy od jednej, skończymy na trzech i blendzie. Bądźcie czujni!