Adam Jesionkiewicz o portalu Astrography: "Chcę wam dać możliwość dotknięcia kosmosu"

Budowanie rakiet i podróżowanie w kosmos stało się ostatnio ulubionym zajęciem miliarderów. A przecież nie trzeba od razu latać na Księżyc, żeby popatrzeć w gwiazdy. Udowadnia to Adam Jesionkiewicz, którego zdjęcia kosmosu sprzedają się na całym świecie.

The Creation Of The Cosmos
The Creation Of The Cosmos
Źródło zdjęć: © © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)
Konrad Siwik

13.08.2021 | aktual.: 15.08.2021 18:32

[b][url=https://astrography.com/]Astrography [/url]to polska [url=https://fotoblogia.pl/t/6378,prowadzenie-firmy]firma[/url][/b] założona przez [b]Adama Jesionkiewicza[/b], który od blisko 20 lat zajmuje się [url=https://fotoblogia.pl/t/6017,astrofotografia]astrofotografią[/url]. Na początku swojej przygody z [i]eksploracją[/i] [url=https://fotoblogia.pl/t/6132,kosmos]kosmosu[/url] robił to czysto hobbystycznie, jednak w końcu zdecydował, że chce podzielić się ze światem swoimi pracami i odniósł niemały sukces.

Konrad Siwik: Z jakiej ze swoich prac fotograficznych jesteś najbardziej dumny?

Adam Jesionkiewicz: Może to być Creation of the Cosmos, które jest takie dlatego, że było świadomie najczęściej pokazywane w mediach.

Natomiast emocjonalnie patrząc, myślę, że jest to zdjęcie najlepiej widocznej z Ziemi galaktyki, czyli M31 – Majestatyczna Galaktyka Andromedy. Żadna z innych obcych galaktyk nie daje nam możliwości tak dokładnego zanurzenia się w jej struktury. Przy dobrych warunkach i odpowiednio ciemnym niebie można ją zaobserwować nawet gołym okiem.

Majestatyczna Galaktyka Andromedy
Majestatyczna Galaktyka Andromedy© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Gdzie i kiedy jej wypatrywać?

Teoretycznie w drugiej połowie sierpnia, kiedy Słońce jest już głębiej pod horyzontem, można wypatrywać jej na nocnym niebie. Patrząc na tę galaktykę, można uświadomić sobie skalę kosmosu – bo jest to najbliższa galaktyka, która jest oddalona od nas o ok. 2,5 mln lat świetlnych. Wszystkie te gwiazdy, które widzisz na niebie nocą, należą do naszej galaktyki i są tuż obok nas, są niejako kurtyną, przez którą możemy dostrzec to, co jest dalej – znacznie dalej.

Patrzysz na obcą galaktykę leżącą miliony lat dalej, zawierającą setki miliardów gwiazd, czyli takich naszych słońc, które na fotografii jesteś w stanie rozdzielić na pojedyncze gwiazdki. Widać gromady kuliste, widać mgławice w tamtej galaktyce, więc jak sobie uświadomisz, co to jest i na co patrzysz, to jest to ten moment, kiedy z hukiem opada ci szczęka.

To zdjęcie wiąże się mocno z historią. To ten obiekt, na którym Edwin Hubble udowodnił, że zarejestrowane gwiazdy (tzw. cefeidy) w M31 nie należą do naszej galaktyki, co w naturalny sposób prowadzi do konkluzji, że wszechświat składa się więcej niż z jednej galaktyki. I tak właśnie ludzkość przestała być galaktyko-centryczna.

To, co zawsze mnie fascynowało w kosmosie, a jednocześnie przerażało, to nieograniczona przestrzeń, która jest nie do ogarnięcia rozumem. Ty jednak potrafisz jej cząstkę ująć aparatem.

Odkąd pamiętam, kosmos bardzo mnie interesował, więc moja pasja wzięła się z dzieciństwa – zawsze patrzyłem w niebo. Później przyszedł taki moment w mojej karierze, gdy zacząłem poważnie tym się zajmować – kupiłem teleskop i zacząłem obserwować cuda nocnego nieba.

Zaangażowałem się tak mocno, że praktycznie od razu, w 2003 roku, założyłem swoją społeczność astronomiczną – Astropolis.pl i ona w zasadzie do dzisiaj funkcjonuje jako fundacja. Jest liderem tej przestrzeni społecznościowej, jeżeli chodzi o kosmos.

Natomiast nawiązując konkretnie do robienia zdjęć, to jeszcze jest kwestia, że kończyłem fotograficzną szkołę, w międzyczasie zajmowałem się fotografią, poza tym byłem grafikiem, więc to wszystko gdzieś się łączyło.

Corona Australis
Corona Australis© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Połączenie kosmosu i fotografii jest bardzo istotne, bo nie każdy, kto pasjonuje się kosmosem, robi jego zdjęcia i nie każdy fotograf akurat interesuje się gwiazdami – pomijając już te ze ścianki.

No właśnie! Po pierwsze jest aspekt historyczny - zajmowałem się fotografią jako taką i w ogóle przetwarzaniem grafiki komputerowej, a w astrofotografii jest to bardzo ważne. Poza tym jest jeszcze internet i zrozumienie tego, jak w nim działają społeczności, ale jak za długo zajmujesz się obserwacjami wizualnymi, to one zaczynają stawać się nudne, więc szukasz jakiegoś kolejnego kroku, a poza tym masz też chęć rejestrować spektakularne piękno kosmosu i dzielić się tym z ludźmi, promując przy tym naukę.

Chcąc utrwalać te emocje, można zajmować się działalnością literacką, pisać książki, a można robić zdjęcia, więc to jakiś kolejny krok. Oczywiście nie sugeruję, że każdy powinien tą ścieżką iść, bo trzeba robić to, na co masz ochotę w tej dziedzinie. Ja miałem ochotę robić zdjęcia, więc dla mnie to było naturalnym krokiem.

The Pacman Nebula
The Pacman Nebula© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości, w końcu dzięki twoim pracom możemy popatrzeć na kosmos z bliska. Chyba każdy wie, jak dzisiaj robić zdjęcia, każdy ma smartfona w kieszeni, wyjmujemy, cykamy i tyle. Ale do zrobienia zdjęcia kosmosu raczej nie wystarczy pierwszy lepszy aparat.

Wiesz co, może cię zaskoczę, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że wystarczy zwykły aparat fotograficzny, a nawet zrodziła się nowa dziedzina fotografowania kosmosu za pomocą smartfonów.

W sumie sam robiłem niedawno zdjęcia Księżyca smartfonem.

No właśnie! Dzisiejsza technologia nie tylko na to pozwala, ale też mam wrażenie, że producenci smartfonów zaczynają tworzyć marketing z kontekstem kosmosu, pokazując np. Drogę Mleczną z twierdzeniem, że ich aparaty są w stanie rejestrować tak ciemne obiekty.

I to jest ta łatwiejsza część astrofotografii, bardzo mocno ją zawsze podkreślam, bo boję się trochę mówić o zaawansowanej astrofotografii, takiej hardkorowej, bo to może być zniechęcające dla wielu ludzi, chociażby budżetowo. Żeby robić bardzo zaawansowane zdjęcia kosmosu, rejestrować fotony biegnące od obiektów oddalonych o miliardy lat [świetlnych - przyp. red.] czy obserwację planet spoza układu słonecznego – to wymaga sprzętu idącego w setki tysięcy euro.

Myślę, że spokojnie wydasz ponad milion, budując własne obserwatorium, więc nie ma sufitu, ale trzeba bardzo ostrożnie o tym mówić, żeby właśnie nie zniechęcać tezą, że to jest zajęcie tylko dla bogaczy. Fotografować kosmos można nawet smartfonem.

The Wall
The Wall© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Jaki jest następny krok?

Do tego dorzucasz jakiś teleskop za kilkaset czy tysiąc złotych i możesz uzyskać spektakularne efekty, które jak ja zaczynałem, były zarezerwowane tylko dla drogiego sprzętu.

I to jest ta różnica. To, co ja kiedyś robiłem sprzętem za te 100 tys. euro, dzisiaj można zrobić sprzętem za – powiedzmy – kilkanaście tysięcy, więc nadal dużo, ale to jest już półka cenowa, która jest w zasięgu bardzo wielu amatorów fotografii, którzy potrafią wydawać tyle na klasyczny aparat i dodatkowe obiektywy.

Dalej czas na firmę? Na początku robiłeś zdjęcia czysto hobbystycznie. Zacząłeś je drukować i sprzedawać 2-3 lata temu. Pamiętam, że na początku miałeś problem z pomieszczeniem wszystkich drukarek w mieszkaniu. (śmiech)

Faktycznie – Astrography wystartowało w garażu, a będąc precyzyjnym... w salonie. Po kilku miesiącach przenieśliśmy się do własnego biura. Z jednej drukarki zrobiły się cztery, do tego wielkoformatowe. Biorąc pod uwagę, że cały czas rośniemy, dzisiaj znów mamy problem ze zbyt małą powierzchnią, więc pilnie musimy szukać nowego miejsca.

Pierwsze biuro w salonie
Pierwsze biuro w salonie© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Skąd pomysł, by zacząć od drzazg? Przecież mogłeś sięgnąć po pomoc z zewnątrz.

Tak, ale idea była taka, żeby się samemu pobrudzić, nauczyć wszystkiego, dlatego chciałem mieć to pod nosem, nigdzie nie jeździć. Akurat była taka sytuacja, że sprzedałem kolejną firmę, stwierdziłem, że mam czas, więc chcę się na tym skupić totalnie.

Ta sama filozofia przyświecała mi budując swoje obserwatorium. Jak masz coś pod ręką i sam w tym dłubiesz, to dzieje się magia. Zaczynasz dostrzegać masę rzeczy, których nigdy byś nie zauważył, jeśli po prostu zleciłbyś je zewnętrznej firmie.

Aktualne biuro
Aktualne biuro© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Masz własne obserwatorium?! Gdzie ono jest i jak powstało?

Niedaleko, bo 30 km od Warszawy. W czasach, kiedy je budowałem – to był 2008 rok – niebo było całkiem niezłe, dzisiaj jest już fatalne. Wybudowało się dużo nowych domów pod Warszawą, jakieś szklarnie, więc świeci to wszystko masakrycznie.

Każdy gwóźdź wbiłem sam i ułożyłem każdą deskę. Fajne doświadczenie, które uczy wielu pożytecznych rzeczy.

Obserwatorium pod Warszawą
Obserwatorium pod Warszawą© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Człowiek-orkiestra! Za wszystko bierzesz się sam.

Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że jest gość, który nie wie, co to delegowanie, nie potrafi budować struktury. Potrafię to robić bardzo skutecznie, ale zauważyłem, że dużo więcej frajdy mam z tego, gdy robię jakieś rzeczy sam – szczególnie na początku. Ale oczywiście, nie da się tak zbudować większej firmy, więc to jest tylko punkt wyjścia.

Moim marzeniem jest zbudowania całkowicie niezależnej i samowystarczalnej firmy, w której wszystko robimy sami na każdym poziomie, unikamy outsourcingu [zatrudniania podwykonawców - przyp. red]. Chcemy budować bardzo ciężką, staromodną firmę.

Z jednej strony chcesz budować firmę w ten sposób, a z drugiej skupiasz na czymś kosmicznym i futurystycznym. Dajesz ludziom możliwość kupienia cząstki kosmosu.

Na razie daję im możliwość obejrzenia cząstki kosmosu, ale w przyszłości faktycznie chcę im dać możliwość fizycznego dotknięcia tego kosmosu.

Coś więcej niż tylko zdjęcia?

Dzisiaj są to obrazy kosmosu na ścianę, ale przecież nikt nie mówił, że Astrography jest tylko o plakatach. Zdradzając trochę plany na przyszłość – chcemy sprzedawać fizyczne produkty bardzo szeroko powiązane z kontekstem kosmosu, chociażby meteoryty (w formie gotowych, unikatowych produktów). Ciągle nikt nie zrobił z nich produktu dla mainstreamu – istnieją w zasadzie jako produkt, który interesuje tylko kosmicznych nerdów [w tym kontekście - zapaleńców - przyp. red].

To znaczy, żę będę mógł kupić od ciebie kawałek meteorytu?

Tak, w formie bardzo konkretnego produktu. Idea jest taka, że jak przyglądam się tematowi kosmosu, to on nie jest nowy, ale nikt nie zrobił z niego masowego IP, które rozpływałoby się na całą masę produktów typowo konsumenckich. I to jest nasz plan – taki bardzo długofalowy.

The Great Eruption In The Constellation Of Carina
The Great Eruption In The Constellation Of Carina© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

Jesteście chyba na dobrej drodze do kosmicznej ekspansji?

W tej chwili mamy klientów z około 40 krajów, do których wysłaliśmy co najmniej kilka naszych produktów. Teraz zaczyna dominować USA i to nie jest przypadek, bo Stany to jest cała ta kultura kosmiczna i historia kosmosu, więc to jest dla nas taki matecznik.

Elon Musk jest celebrytą i to wykraczającym poza światową skalę. Nie sądzisz, że to ma wpływ na popularność astronomii?

Tak, temat kosmosu jest teraz na pierwszym miejscu. Ludzie dostrzegają, że to nie jest chwilowa moda, tylko bardzo długi trend. Trochę to przypomina to, co działo się w latach 60. i 70. w czasie misji kosmicznych na Księżyc. A wyobraź sobie, co będzie się teraz działo, jak będziemy lecieć na Księżyc?

Myślę, że nic tego nie przebije i w Astrography ustawiamy żagle i staramy się złapać ten wiatr. Dzisiaj oczywiście biernie konsumujemy kulturę kosmiczną, ale mam nadzieję, że w przyszłości będziemy na tyle silni, żeby ją aktywnie współtworzyć.

Obraz
© © Adam Jesionkiewicz / [Astrography](https://astrography.com/)

To jest ogromna inspiracja!

Absolutnie tak, my chcemy łączyć sztukę z kosmosem, promować naukę, inspirować, bo kosmos jest multidyscyplinarny, jeżeli chodzi o naukę – znajdziesz w nim każdą jej domeną. To nie jest tylko astronomia, fizyka czy matematyka. To także chemia, biologia, inżynieria i masa innych dziedzin.

Inspirowanie dzieci prowadzące do zainteresowania nauką może przynieść im ogromną satysfakcję i wysoką jakość życia, ale także i wiele korzyści całemu naszemu gatunkowi.

Swoją drogą, czy gdybyś miał okazję polecieć w kosmos jak Jeff Bezos, zrobiłbyś to? Nie bałbyś się?

Z Bezosem nie, bo Blue Origin lata za nisko, więc w ogóle można polemizować, czy odwiedzają kosmos. To ryzyko niewarte świeczki.

Jednak gdybym miał okazję, to bym poleciał. Tu jednak pojawia się pewna ambiwalencja - z jednej strony bardzo bym chciał polecieć w kosmos, bo ktoś, kto nim się głęboko interesuje, chciałby chociaż raz zobaczyć go bez zniekształcającej zasłony, którą tworzy atmosfera ziemska. Z drugiej strony, jak masz rodzinę, za którą jesteś odpowiedzialny i którą bardzo kochasz, to absolutnie nie chcesz podejmować tego ryzyka.

Więc tak i nie (śmiech).

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)