Białoruś: Zamieszki trwają. Pokazują to fotoreporterzy Reutersa
Wybory prezydenckie na Białorusi wywołały ogromne zamieszki w całym kraju. Mińsk jest zamknięty – nie można wjechać ani wyjechać. Wiele osób jest rannych, aresztowania trwają.
W niedzielę 9 sierpnia 2020 roku odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi. Media informowały, że lokale wyborcze były zamykane równo o godzinie 20, mimo tłumów przed nimi. Późnym wieczorem pojawiły się wyniki sondażu exit poll, z których wynika, że Aleksandr Łukaszenka wygrał wybory z prawie 80-procentowym poparciem.
Według białoruskiej CKW, Łukaszenka prowadzi w lokalach, w których policzono głosy, jednak szefowie komisji wyborczych publikują informacje o wygranej Swiatłany Cichanouskiej. Szacuje się, że kandydatka opozycji mogła przebić obecnego prezydenta w głosowaniu aż pięciokrotnie.
Wyniki sondażu przeprowadzonego przed 20 lokalami wyborczymi niezależnie od białoruskiej telewizji mówią o wygranej na rzecz Cichanouskiej. Przepytano 8 tys. osób, które w ponad 85 proc. oddały głos na kandydatkę opozycji. Według tego sondażu na Łukaszenkę zagłosowało tylko 4,3 proc. obywateli.
Po ogłoszeniu w telewizji wyników exit pollu, obywatele Białorusi stwierdzili, że doszło do fałszerstwa. Zanim zostały zamknięte lokale wyborcze, na ulicach miast pojawiła się policja i wojsko. Doszło do zamieszek, w ramach których wiele osób zostało rannych oraz aresztowanych. Ogrom wydarzeń widać na zdjęciach fotoreporterów agencji Reuters.
Już wczoraj wieczorem jedno zdjęcie szczególnie rzuciło się wszystkim w oczy i zostało okrzyknięte symbolem wydarzeń minionej nocy. Niezależny reporter portalu Tut.by ukazał parę młodych Białorusinów na skuterze, którzy przejeżdżają wzdłuż kordonu policji. On ma na sobie koszulę z krótkim rękawem, ona białą suknię.
Podczas wszelkiego rodzaju protestów w krajach wschodnich, stalowe tarcze są nieodłącznym elementem wyposażenia policji. Służą one nie tylko do obrony, ale do zastraszania dźwiękiem obijających się o siebie osłon. Zachód natomiast używa tarcz z poliwęglanu, by nie powodować u protestujących tak dużych obrażeń.