Aparat właściwy czasom? Oto Yashica MF‑1 Supreme z wielkim logo na korpusie
Z połączenia dwóch znanych marek – Yashica oraz Supreme – powstaje ten oto potworek. Aparat kompaktowy na film Yashica MF-1 z wielkim logo Supreme będzie dostępne w 2 kolorach – czarnym oraz czerwonym. Czy do czegokolwiek się nada?
24.03.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:28
Fotografia tradycyjna stałą się ponownie popularna wśród ludzi niezwiązanych z fotografowaniem jakiś czas temu. Na ulicach widać dość sporo młodych osób z aparatami kompaktowymi typu point-and-shoot, czyli zanymi małpkami. To takie aparaty, jak te, które były popularne latach 90. XX wieku "u cioci na imieninach". To jest "najntisowe", że żaden szanujący się nastolatek nie mógłby odpuścić.
Yashica MF-1 była początkowo projektem na Kickstarterze, który zebrał na realizację około 18 700 dolarów. Specyfikacja aparatu była delikatnie mówiąc słaba – praca na film 35 mm, z obiektywem o przysłonie f/11 i jednym czasem naświetlania o długości 1/120 s. Szkło było ustawione na odległość hiperfokalną i łapało w swoim zakresie wszystko od 1 metra do nieskończoności. Wbudowana lampa błyskowa zasilana była jedną baterią AA (grubym paluszkiem) i pozwalała na zrobienie około 120 zdjęć. Żywotność flasha określono na 3000 wyzwoleń.
Aparaty o powyższej specyfikacji bez problemu można kupić na portalach aukcyjnych w cenie nawet 1 złotego. Trudno taką małpkę traktować poważnie, ale przy uroczystościach rodzinnych, czy wyjeździe ze znajomymi na pewno się sprawdzała – w końcu mogła robić zdjęcia, a to było jej największą i jedyną zaletą. Cena Yashiki MF-1 to plus-minus 60 dolarów, czyli ok. 235 złotych. Moim zdaniem to wyrzucone pieniądze.
Teraz czas na jeszcze gorszą wiadomość. Yashica MF-1 pojawi się w specjalnej wersji kolorystycznej – czarnej lub czerwonej – brandowanej logiem modnej marki Supreme. Firma jest znana z wypuszczania małych ilości różnych dziwnych rzeczy ze swoim znakiem handlowym i nie brakuje kolekcjonerów tych przedmiotów. Rzeczony aparat może kosztować dwu, jak nie trzykrotność pierwotnej ceny. Wyobrażacie sobie to? Wydać 180 dolarów, czyli ok. 700 złotych na aparat tylko przez to, że ma na sobie nadruk…
Ten produkt na pewno znajdzie swoich zwolenników. Ja uważam, że za te pieniądze lepiej by było kupić jakiś aparat z lat 70. lub 80., kilka rolek filmów i pobawić się w prawdziwą fotografię.