Bezlusterkowiec do 2000 zł - który wybrać?

Bezlusterkowce stają się coraz bardziej popularne, a ich sprzedaż rośnie, osiągając w Europie nawet do 20% w swojej klasie. W związku z tym na rynku pojawia się też więcej tańszych modeli, które pod względem ceny mogą konkurować nie tylko z prostymi lustrzankami, ale też średniej klasy kompaktami. W tym gronie są naprawdę udane konstrukcje za nieco ponad 1000 zł.

Bezlusterkowiec do 2000 zł - który wybrać?
Krzysztof Basel

Od najstarszych do najnowszych

Pierwszego bezlusterkowca testowałem 2,5 roku temu. Od tego czasu w świecie aparatów z wymienną optyką wiele się zmieniło, chociaż idea tego typu konstrukcji jest cały czas podobna. Bezlusterkowce mają zapewniać jakość zdjęć zbliżoną do lustrzanek, możliwość wymiany obiektywów, ale w małym, kompaktowym i lekkim korpusie.

Od 2009 roku z wielkich producentów sprzętu fotograficznego na rynek bezlusterkowców weszli już niemal wszyscy oprócz Canona. Sprzedaż tego typu aparatów jest nadal w Europie dosyć niska, chociaż ciągle rośnie, o czym niedawno pisałem. Jeśli jednak trendy z Japonii niebawem przejdą na resztę świata, bezlusterkowce mogą nawet konkurować z tanimi lustrzankami.

Obraz

W tym zestawieniu wybierałem nie tylko spośród najnowszych modeli w cenie ok. 1900 - 2000 zł, ale zwróciłem też uwagę na starsze atrakcyjne konstrukcje, które są jeszcze w sprzedaży i można je kupić za niewiele więcej niż 1000 zł. Nie znajdziecie tu natomiast informacji, który z aparatów jest najlepszy. Każdy z nich jest inny, inne są też potrzeby każdego z Was.

Na końcu każdej strony umieściłem linki do pełnych testów zaprezentowanych tu aparatów. Klikając w link, będziecie mogli zobaczyć między innymi zdjęcia testowe porównujące szumy na różnych czułościach, fotografie pokazujące oddanie szczegółów, a także obszerne galerie przykładowych zdjęć. Kolejność aparatów w zestawieniu jest przypadkowa.

Panasonic Lumix GF3

Panasonic Lumix GF3 to jeden z mniejszych (zwłaszcza ze świetnymi szkłami 20 mm f/1.7 lub 14 mm f/2.5) i lżejszych aparatów w tym zestawieniu (225 g bez akumulatora i obiektywu). Sercem Lumixa jest 12-megapikselowa matryca Live MOS standardu Mikro Cztery Trzecie o rozmiarze 17,3 x 13,0 mm. Sensor współpracuje z procesorem obrazu Venus Engine FHD. Ten duet pozwala na pracę z czułością ISO 160-6400 przy prędkości zdjęć seryjnych do 3,8 kl./s. oraz nagrywanie filmów Full HD 1080p (niestety tylko z dźwiękiem mono). Z tyłu króluje przyzwoity 3-calowy dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 460 tys. pikseli.

Obraz

Funkcja sterowania dotykiem działa tu całkiem nieźle. Menu zostało dostosowane do wybierania przycisków palcami. Czułość ekranu jest również wystarczająca, chociaż daleko mu do matryc z wysokiej klasy smartfonów. Na tle konkurencji GF3 wypada i tak bardzo dobrze pod tym względem, ponieważ żaden z porównywanych tu aparatów nie został wyposażony w dotykowy ekran. Jeśli natomiast komuś nie odpowiada funkcja sterowania urządzeniem przez dotyk, może spokojnie korzystać z przejrzyście ułożonych przycisków oraz solidnego pokrętła z tyłu.

14 mm, f/2.5, 1/60 s, ISO 800
14 mm, f/2.5, 1/60 s, ISO 800

Wart uwagi jest tryb iAuto (z dedykowanym przyciskiem u góry) czy występujące w Lumixach Quick Menu - podręczne menu umożliwiające szybki wybór najważniejszych parametrów bez konieczności przeglądania głównego menu. Jednym z największych plusów Lumixa GF3 jest jego bardzo szybki i celny autofokus oraz dobre oddanie barw. Bezlusterkowiec japońskiej firmy dobrze radzi sobie z szumami. Do ISO 800 ziarno nie jest zauważalne, a fotografie wykonane przy ISO 1600 są niezłej jakości.

Za ile?

Za model z kitowym obiektywem 14-42 mm zapłacimy ok. 1500 zł, a w wersji z naleśnikiem 14 mm f/2.8 ok. 1900 zł. To naprawdę dobre ceny za ten aparat.

Dla kogo?

Panasonic Lumix GF3 nie zachwyca ani wyśmienitym designem, ani wyjątkową specyfikacją. To typowy Panasonic - bardzo solidnie wykonany, z przejrzystym menu, jasną ergonomią i dobrą jakością zdjęć. To bardzo solidny aparat w dobrej cenie, raczej dla osób, które nie szukają fajerwerków, tylko sprawdzonej, pewnej  klasyki w dobrym wydaniu.

Plusy i minusy

[plus] Nieduże rozmiary i waga

[plus] Proste, przejrzyste menu i skrócone QMenu

[plus] Tryb iA oraz dedykowany przycisk

[plus] Przyzwoity ekran dotykowy

[plus] Bardzo szybki, precyzyjny autofokus

[plus] Dobre oddanie barw oraz balansu bieli

[plus] Mała ilość szumów i dobre oddanie szczegółów do ISO 1600

[minus] Brak mikrofonu stereo

[minus] Brak portu akcesoriów

[minus] Brak kontrolera z tyłu

[minus] Nieużyteczne ISO 6400

[minus] Filmy Full HD tylko w formacie AVCHD

Nikon 1 J1

Obraz

Nikon zrobił spore zamieszanie, wprowadzając jesienią 2011 r. swoje pierwsze bezlusterkowce na rynek. W dużej mierze dlatego, że wielu oczekiwało premiery aparatu z matrycą większą niż w standardzie M 4/3, tymczasem japoński producent postanowił wykorzystać sensor sporo mniejszy. Wewnątrz aparatu umieszczono matrycę High-Speed AF CMOS o rozdzielczości 10,1 Mpix i rozmiarze CX, czyli 13,2 x 8,8 mm. W połączeniu z bardzo szybkim i wydajnym procesorem obrazu Expeed 3 aparat umożliwia pracę z czułością ISO od 100 do 3200.

Imponuje tryb zdjęć seryjnych, w którym aparat osiąga prędkość fotografowania 10 kl./s z działającym autofokusem oraz nawet do 60 kl./s z zablokowanym AF. Nie mogło też zabraknąć funkcji nagrywania filmów Full HD z dźwiękiem stereo (do 60 kl./s). Nikon 1 J1 został wyposażony w bardzo szybki i precyzyjny autofokus hybrydowy - AF z 73-punktową detekcją fazową lub AF ze 135-punktową detekcją kontrastu. Aparat sam dobiera, z którego ma skorzystać - według potrzeb. Z tyłu znajduje się niezły 3-calowy wyświetlacz LCD o przeciętnej rozdzielczości 460 tys. punktów.

f/3.5, 1/80 s, ISO 3200, 27 mm, RAW
f/3.5, 1/80 s, ISO 3200, 27 mm, RAW

Nowa zaprojektowana matryca typu CX ma prawie dwukrotnie mniejszą powierzchnię (116 mm kw.) od sensorów typu Mikro Cztery Trzecie (225 mm kw.), jednak mimo to oferuje bardzo dobrą jakość zdjęć. Szumy nie przeszkadzają do ISO 800. Ziarno pojawia się przy ISO 1600, ale niezbyt mocno ingeruje w strukturę zdjęcia. Przy ISO 3200 ziarno jest akceptowalne, a czułość użyteczna. Równie dobrze jest pod względem oddania szczegółów.

Przy czułościach powyżej ISO 1600 i 3200 sensor radzi sobie nawet odrobinę lepiej niż stara matryca M 4/3 w Olympusie PEN E-PL3 i E-PM1. Nikon 1 J1 bez akumulatora, karty pamięci i obiektywu waży 234 g, czyli tylko odrobinę więcej od Lumixa GF3 (225 g). Różnica jest jednak niewyczuwalna. Aparat został bardzo solidnie wykonany i ma ciekawy wygląd, choć z przodu brakuje solidnego gripa do pewnego uchwycenia go w dłoni.

Nikon 1 J1 - test wideo / video sample

Nowy bezlusterkowiec jest skierowany raczej do osób, które poszukują trybów automatycznych w aparacie. Na obudowie nie ma zbyt wielu przycisków, a pokrętło ma tylko 4 tryby pracy do wyboru: filmowanie, fotografowanie, ruchome zdjęcia i inteligentne wybieranie zdjęcia. Na uwagę zasługuje też dosyć specyficzna dźwignia obsługiwana w górę i w dół, mająca zastąpić klasyczną tarczę.

Za ile?

Nowy bezlusterkowiec japońskiej marki w ostatnich miesiącach mocno potaniał. Tuż po premierze aparat kosztował ok. 2600 zł z kitowym obiektywem 10-30 mm f/3.5-5.6. Teraz taki zestaw kosztuje nawet ok. 1800-1900 zł i wydaje się, że cena nie powinna już więcej spadać. Jeśli myślicie o zakupie Nikona 1 J1, to jest to dobry moment. Warto zastanowić się też nad zakupem zestawu ze świetnym, cieniutkim obiektywem 10 mm f/2.8, który można dostać od ok. 2200 zł (aparat + obiektyw).

Dla kogo?

Pomimo fali krytyki Nikon 1 J1 to całkiem ciekawa konstrukcja dla osób, którym zależy na bardzo solidnie wykonanym i dobrze zaprojektowanym podręcznym aparacie. Jakość zdjęć oferowanych przez J1 stoi na wysokim poziomie, w wielu aspektach nie odstając, a w niektórych nawet przewyższając konkurencję. Dużo przyjemności sprawia też tryb filmowania, który oferuje dobrej jakości filmy Full HD w wielu prędkościach, w tym w zwolnionym tempie. Wielką zaletą jest też bardzo przejrzyste menu – dobrze znane wszystkim użytkownikom marki Nikon.

Plusy i minusy

[plus] Świetna jakość wykonania korpusu oraz obiektywów i dobry design

[plus] Przejrzyste, proste i dopracowane graficznie menu główne

[plus] Mała ilość szumów, bardzo dobra jakość zdjęć i oddanie szczegółów do ISO 1600

[plus] Imponująca prędkość zdjęć seryjnych oraz wydajność aparatu

[minus] Brak przedniego gripu

[minus] Brak większej liczby przycisków funkcyjnych oraz brak możliwości spersonalizowania jedynego przycisku funkcyjnego

[minus] Brak podręcznego menu i możliwości szybkiego ustawiania podstawowych parametrów zdjęcia

[minus] Obracany nawigator jest zbyt czuły

[minus] Mała matryca (crop x 2,7)

Olympus PEN E-PL 3 Lite

PEN E-PL3 to ogniwo pośrednie między podstawowym modelem PEN Mini a bardziej zaawansowanym E-P3. W grupie bezlusterkowców do 2000 zł mieszczą się aż dwa z trzech obecnie produkowanych modeli Olympusa. Do wyboru jest jeszcze E-MP1 Mini, który technicznie jest niemal identyczny, tylko ma uproszczone obudowę i ergonomię.

Olympus PEN E-PL3 oraz E-PM1
Olympus PEN E-PL3 oraz E-PM1

Olympus PEN E-PL3 waży 265 g (bez akumulatora), trudno jednak powiedzieć, aby był ciężki – raczej w ogóle nie czuć, że coś wisi na ramieniu. Z tyłu zastosowano 3-calowy odchylany ekran LCD o rozdzielczości 460 tys. punktów. Ruchoma konstrukcja została solidnie wykonana, ale sam monitor niestety nie jest najlepszej jakości. Kolory są pozbawione kontrastów, nasycenia, a najbardziej irytuje spore opóźnienie w odświeżaniu, przez co na ekranie widoczne są smugi przy nawet niedużym poruszeniu. Poza tym ekran ma format 16:9, a standardowy format zdjęć z PEN-a Lite to 4:3, zatem przy fotografowaniu zapełniona jest tylko część ekranu.

Obraz

W środku PEN-a Lite siedzi dobrze znany, stary sensor Mikro Cztery Trzecie High speed Live MOS o rozdzielczości 12,3 megapiksela. Z matrycą współpracuje wydajny procesor obrazu TruPic VI. Zastosowanie takich podzespołów pozwala PEN-owi na filmowanie w jakości Full HD 1080i (kodeki AVCHD i AVI Motion JPEG) z dźwiękiem stereo oraz na pracę z czułością ISO 200 – 12 800. Aparat wykona zdjęcia seryjne z prędkością do 5 kl./s. Mocną stroną aparatu jest oparty na detekcji kontrastu system autofokusu FAST AF z 35 punktami ostrości. Autofokus działa bardzo szybko i precyzyjnie, łapiąc ostrość w statycznych sytuacjach w mniej niż 0,5 s. Przy gorszym świetle uruchamiana jest czerwona dioda wspomagająca AF.

Obraz

Aparat ma spore możliwości: poczciwa matryca jest dobrze wykorzystywana przez wydajny procesor, dzięki czemu powstają fotografie dobrej jakości do ISO 1600. Jeszcze lepiej prezentują się próbki zdjęć z oddaniem szczegółów.

Za ile?

Średniej klasy bezlusterkowca Olympusa można kupić z kitowym obiektywem 14-42 mm f/3.5-5.6 za niespełna 2000 zł.  Tańsza i prostsza wersja PEN Mini kosztuje ok. 200-300 zł mniej.

Dla kogo?

Olympus PEN E-PL3 to amatorski bezlusterkowiec dla bardziej zaawansowanych użytkowników. Aparat jest ergonomiczny - ma przyjemne w obsłudze pokrętło, sporo przycisków czy przejrzyste menu. Podstawowe parametry są na wyciągnięcie… kciuka, dzięki skróconemu menu. Dużym plusem jest też szybki AF, dobry pomiar światła, ale także zestaw dopracowanych filtrów artystycznych czy dobrze działający tryb automatyczny.

PEN Lite to dopracowana, udana konstrukcja z dobrymi osiągami i ciekawym designem. Szkoda tylko, że Olympus zastosował tak kiepski wyświetlacz. To z pewnością ciekawa propozycja dla osób, które mają ograniczony budżet do ok. 2000 zł, ale potrzebują solidnego aparatu z możliwością manualnych ustawień i niezłą jakością zdjęć.

Plusy i minusy

[plus] Bardzo dobra jakość wykonania i ciekawy design

[plus] Przejrzyste menu, ergonomia

[plus] Szybki i precyzyjny autofokus

[plus] Mała ilość szumów, bardzo dobra jakość zdjęć i oddanie szczegółów do ISO 1600

[plus] Odchylany wyświetlacz

[minus] Wyświetlacz o kiepskiej jakości

[minus] Brak przedniego gripu

[minus] Obracany nawigator jest zbyt czuły

Sony NEX-5

Obraz

Rodzina aparatów Sony NEX zadebiutowała w maju 2010 roku i szybko stała się rynkowymi hitami. Dla wielu Sony NEX-5 to obecnie najlepsza propozycja wśród bezlusterkowców za tę cenę.

Obraz

Już na pierwszy rzut oka widać, że aparat został dobrze wykonany. Większa część obudowy to stop magnezu, ale sporo elementów odlano też z dobrego jakościowo plastiku. Na wyróżnienie zasługuje solidny grip z gumą antypoślizgową oraz 3-calowy ruchomy wyświetlacz LCD o rozdzielczości aż 921 000. punktów, oferujący świetną jakość i kontrastowe barwy. Oba elementy to rzadkość wśród aparatów z tego zestawienia, nawet tych najnowszych. Na wysokim poziomie stoi też ergonomia.

Obraz

Sercem aparatu jest matryca Exmor CMOS APS-C o rozmiarze 23,4 x 15,6 mm i rozdzielczości 14,2 megapikseli. To taki sam sensor, jaki stosowano w wielu lustrzankach cyfrowych marki Sony.  Aparat bardzo dobrze radzi sobie z szumami, które nie są zauważalne do ISO 800. Przy ISO 1600 i 3200 kolorowe ziarno jest już widoczne, jednak nadal są to w pełni użyteczne czułości. Zdjęcia wykonane z czułością ISO 6400 i 12 800 już mocno odstają od normy. Testując NEX-5, byłem zachwycony jakością filmów Full HD z dźwiękiem stereo. Sony NEX-5 świetnie sprawuje się przy współpracy z malutkim obiektywem 16 mm f/2.8, ale kitowe szkło również jest godne uwagi. Wart uwagi jest też tryb zdjęć seryjnych, w którym aparat osiąga prędkość fotografowania do 7 kl./s. Całkiem dobrze sprawuje się też autofous.

Sony NEX 5 w naturze

Przeszkadzać może brak wbudowanej lampy błyskowej czy fakt, że kilka ważnych elementów ustawień aparatu zostało głęboko ukrytych w zakamarkach menu. Przykładowo: do żadnego z przycisków nie została przypisana funkcja zmiany wartości ISO, co wyjątkowo irytuje podczas pracy w trybie ręcznym.

Za ile?

Sony NEX-5 można kupić w cenie ok. 1900 zł z kitowym obiektywem 18-55 mm lub stałką 16 mm f/2.8. Na rynku od kilku miesięcy jest już dostępny jego następca, Sony NEX-5N, w dosyć rozsądnej cenie od ok. 2500 zł.

Dla kogo?

To aparat dla osoby, która dużo wymaga od bezlusterkowca. NEX 5 może spokojnie zastąpić tanią lustrzankę, oferując bardzo dobrą jakość zdjęć oraz filmów. Aparat jest bardzo dobrze wykonany, ma nowoczesny design, dopracowane menu i najlepszy w zestawieniu ekran. Jako jedyny ma też matrycę wielkości APS-C, znaną z lustrzanek marki Sony. Dla wielu może to być najlepsza propozycja wśród aparatów kompaktowych z wymienną optyką, w cenie do 2000 zł.

Plusy i minusy

[plus] Bardzo porządne wykonanie i interesujący design

[plus] Solidny grip z gumą antypoślizgową z przodu

[plus] Matryca APS[minus]C CMOS gwarantująca wysoką jakość zdjęć

[plus] Niskie szumy przy ISO 1600, użyteczne ISO 3200, bardzo dobre oddanie szczegółów

[plus] Wysoka jakość filmów Full HD z dźwiękiem stereo

[plus] Niezły autofokus

[plus] Tryb zdjęć seryjnych z prędkością do 7 kl./s

[plus] Przejrzyste menu

[minus] Brak wbudowanej lampy błyskowej

Panasonic Lumix GF1

Lumix GF1 to jeden z pierwszych bezluterkowców na rynku. To bardzo udana konstrukcja, która swoją ergonomią ciągle zachwyca. Na wolnym rynku można znaleźć sporo ofert sprzedaży modelu GF1 oraz GF2. Waszą uwagę chciałbym zwrócić w szczególności na GF1, który można kupić już za ok. 900 zł z kitowym obiektywem.

Panasonic Lumix GF2 i GF1
Panasonic Lumix GF2 i GF1

W środku Panasonica GF1 siedzi matryca Live MOS standardu Mikro Cztery Trzecie (17,3 x 13,0 mm) o rozdzielczości 12,1 megapiksela. Wygląda na to, że to taki sam sensor jak w nowym modelu Lumix GF3. Niestety, stary Lumix z szumami radzi sobie o wiele gorzej. Nie warto korzystać z czułości powyżej ISO 800.

Lumix GF1 - 20 mm F/1.7 f/2.8, 1/100 s, ISO 400
Lumix GF1 - 20 mm F/1.7 f/2.8, 1/100 s, ISO 400

Lumix GF1 waży 285 g, czyli w sam raz. To bardzo solidnie zbudowana konstrukcja. Aparat był projektowany z myślą o zaawansowanych użytkownikach, dzięki czemu jest chwalony za ergonomię. Z tyłu umieszczono wiele przycisków funkcyjnych, pokrętło funkcyjne oraz dużą tarczę zmiany trybów. Znajduje się tam też niezwykle jasny, kontrastowy, 3-calowy wyświetlacz LCD o rozdzielczości 460 tys. punktów. Do plusów należy zaliczyć szybki autofokus czy dobre oddanie barw.

Za ile?

Warto zwrócić uwagę na zestaw z wyśmienitym, malutkim i cieniutkim obiektywem 20 mm f/1.7. W chwilę po wprowadzeniu do sprzedaży taki zestaw kosztował nawet ok. 3900 zł. Teraz identyczny zestaw z drugiej ręki, ale w dobrym stanie można kupić za ok. 1300 – 1500 zł. Sam korpus jest sprzedawany za 700 - 900 zł, a za niewiele więcej w zestawie z podstawowym kitem.

Dla  kogo?

Panasonic Lumix GF1 to aparat dla osób, które wiedzą, czego chcą. Wprawdzie brakuje mu wizjera, ma malutki i śliski grip oraz duże szumy powyżej ISO 800, jednak te elementy przeszkadzają tylko w określonych sytuacjach. Odpowiednia osoba wykorzysta cały jego potencjał i będzie mieć wiele radości z ergonomii, niezłego wyświetlacza czy wyśmienitego wykonania. Za takie pieniądze to naprawdę świetna propozycja.

Plusy i minusy

[plus] Bardzo dobre wykonanie i niezły design

[plus] Ergonomia

[plus] Dobra cena

[plus] Proste, przejrzyste menu i skrócone QMenu

[plus] Tryb iA

[plus] Bardzo szybki, precyzyjny autofokus

[plus] Dobre oddanie barw oraz balansu bieli

[minus] Duże szumy powyżej ISO 800

[minus] Zbyt mały i śliski grip z przodu

Olympus PEN E-P2

PEN E-P2 to wyśmienity bezlusterkowiec ze średniej-wyższej półki,  który został już wycofany z produkcji i jest w bardzo dobrej cenie. Na portalach aukcyjnych, a nawet w sklepach internetowych ciągle można znaleźć sporo egzemplarzy.

Obraz

Olympus PEN E-P2 tylko w kilka drobnych elementach różni się od swojego poprzednika - modelu PEN E-P1. Aparat jest świetnie wykonany, ma elegancki design w stylu retro. W porównaniu z aparatami w tym zestawieniu należy do wagi ciężkiej - bez akumulatora waży 335 g. Moim zdaniem to odpowiednia waga dla tak małego sprzętu, który dobrze leży w dłoni.

W tym pięknym aparacie nie zabrakło też możliwości doczepiania akcesoriów np. lampy błyskowej oraz elektronicznego wizjera. W zestawie dostępny jest wizjer VF-2 o rozdzielczości 1 440 tys. punktów (100% pokrycia kadru, odchylany o 90 st). W środku jest matryca Live MOS o rozdzielczości 12,3 megapiksela - taka sama jak u starszego brata E-P1 - oraz całkiem wydajny procesor TruePic V. Ten zestaw umożliwia pracę z czułością ISO 100-6400 oraz nagrywanie filmów HD (1280 × 720p 30 kl./s.). Jak we wszystkich bezlusterkowcach tej marki zastosowano tu ciekawe filtry artystyczne, którymi można się długo bawić. Na plus zasługuje też przemyślana ergonomia oraz przejrzyste menu.

1/10 s, f/4.7, ISO 1600
1/10 s, f/4.7, ISO 1600

Dobra jakość zdjęć jest gwarantowana do ISO 800. Zdjęcia wykonane przy ISO 1600 są również dobre, chociaż nieco zaszumione. Na pochwałę zasługuje też wysokie oddanie szczegółów nawet przy ISO 1600. Niestety, zauważalna jest spora różnica prędkości autofokusu w porównaniu z najnowszymi konstrukcjami Olympusa. Także w tym modelu Olympusa zastosowano wyświetlacz LCD o niskiej rozdzielczości tylko 230 tys. punktów.

Za ile?

Nowe sztuki da się jeszcze kupić w sklepach za ok. 1700 zł z kitowym obiektywem 14-42 mm f/3.5-5.6 .

Czemu warto kupić?

Od premiery Olympusa PEN E-P2 minęły już ponad 2 lata. W tym czasie na rynku fotograficznym wiele się zmieniło. PEN E-P2 cały czas urzeka swoim eleganckim wyglądem i wyśmienitym wykonaniem oraz solidną wagą, ale użytkownicy mogą narzekać na kiepski autofokus czy szumy powyżej ISO 1600. Na niższych czułościach jakość zdjęć jest jednak bardzo dobra, a dzięki solidnemu wykonaniu aparat powinien długo posłużyć.

Plusy i minusy

[plus] Elegancki design i bardzo dobre wykonanie

[plus] Solidna waga

[plus] Dopracowana ergonomia

[plus] Mało szumów do ISO 800, dobre oddanie szczegółów na zdjęciach do ISO 1600

[plus] Świetny, odchylany wizjer elektroniczny o rozdzielczości 1 440 tys. punktów

[plus] Filtry artystyczne

[minus] Ekran LCD o kiepskiej rozdzielczości 230 tys. punktów

[minus] Brak wbudowanej lampy błyskowej

[minus] Zbyt mały grip

[minus] Powolny autofokus

Olympus PEN E-PL1

Mając budżet do ok. 1000 zł, warto zwrócić uwagę na Olympusa PEN E-PL1 – tanią konstrukcję sprzed prawie 2 lat. Na portalach aukcyjnych czy w sklepach internetowych ciągle można znaleźć sporo egzemplarzy.

Obraz

W środku Olympusa E-PL1 znalazła się matryca Live MOS o rozdzielczości 12,3 megapiksela - taka sama jak u starszych braci (E-P1 i E-P2) oraz całkiem wydajny procesor TruePic V. Ten zestaw umożliwia pracę z czułością do ISO 3200 oraz nagrywanie (1280 × 720p/30 kl./s.). Do czułości ISO 800 szumy na zdjęciach z PEN-a E-PL1 nie są zauważalne. Dobra jakość zdjęć jest gwarantowana także przy ISO 1600. Na pochwałę zasługuje wysokie oddanie szczegółów nawet przy ISO 3200.

f/10, 1/500s, ISO 200, 17 mm
f/10, 1/500s, ISO 200, 17 mm

Do największych mankamentów Olka trzeba zaliczyć bardzo mały ekran LCD o przekątnej 2,7 cala i niskiej rozdzielczości 230 000 punktów oraz dosyć powolny autofokus. Chociaż aparat jest ergonomiczny, to bardzo brakuje pokrętła do ustawiania parametrów ekspozycji z tyłu.

Za ile?

Nowe sztuki można kupić za ok. 1000 zł z kitowym szkłem. Używane - za nawet tylko 700 zł.

Czemu warto kupić?

Olympus PEN E-PL1 to najtańszy i chyba najprostszy aparat w tym zestawieniu, który zazwyczaj przegrywa z nowszymi konstrukcjami, np. Sony NEX-5 czy Panasonikiem GF3. Ma jednak niezaprzeczalną zaletę - bardzo niską cenę. To dobra propozycja dla osób, które mają naprawdę ograniczony budżet. Jakość zdjęć z Olympusa E-PL1 będzie o wiele wyższa niż z większości kompaktów za ok. 1000 zł, a użytkownik zyskuje także ergonomię, wysoką jakość wykonania czy możliwość wymiany obiektywów. Jeśli jednak bardzo się Wam nie śpieszy z zakupem, to mimo wszystko polecam odłożyć kilkaset złotych więcej i sięgnąć po bardziej współczesny sprzęt.

Plusy i minusy

[plus] Niezłe wykonanie

[plus] Dobra jakość zdjęć i niskie szumy do ISO 800

[plus] Bardzo dobre oddanie szczegółów do ISO 3200

[plus] Ergonomia

[plus] Niska cena

[minus] Ekran LCD o niskiej rozdzielczości 230 tys. punktów

[minus] Wolny autofokus

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)