Czy w najbliższych latach bezlusterkowce zastąpią lustrzanki?

Według najnowszego raportu nieco ponad 20% klientów w Europie, wybierając aparat z wymienną optyką, sięga po bezlusterkowca. Wbrew opinii wielu ich sprzedaż błyskawicznie rośnie, w Japonii sięgając nawet 50% swojej kategorii rynku.

Czy bezlusterkowce zastąpią lustrzanki? © KB
Czy bezlusterkowce zastąpią lustrzanki? © KB
Krzysztof Basel

Świat bez lustrzanek?

Ponad 2 lata temu mówiłem, że klasyczne lustrzanki cyfrowe znikną z rynku za 10 lat. Teraz wiem, że się myliłem. To stanie się o wiele szybciej - powiedział prezes Olympus Polska Krzysztof Trześniowski,  rozpoczynając prezentację nowego flagowego bezlusterkowca [Olympus OM-D](http://fotoblogia.pl/2508,olympus-om-d-pierwsze-wrazenia-wideo-galeria).

Przedstawiciele firmy Olympus pokazywali wtedy slajdy z poufnymi danymi dotyczącymi sprzedaży aparatów bez lustra na świecie. Nie wiem, czy to ten sam raport, ale 9 lutego CIPA, czyli stowarzyszenie  badające rozwój technologiczny aparatów, rozpoczęło raportowanie statystyk dotyczących sprzedaży bezlusterkowców.

Do tej pory instytucja ta podawała dane sprzedaży w kategorii Single Lens Reflex, czyli po prostu lustrzanki jednoobiektywowe. Teraz stworzono nową kategorię Non-reflex, czyli różnego rodzaju aparaty bez lustra, w dużej części nazywane bezlusterkowcami (EVIL, SCS itp.). W raporcie dostępne są dane dotyczące sprzedaży takich aparatów od połowy 2011 roku, a od 2012 roku będą udostępniane raporty miesięczne.

Olympus OM-D - piękny przykład nowego bezlusterkowca © KB
Olympus OM-D - piękny przykład nowego bezlusterkowca © KB

Nie jest wielkim zaskoczeniem, że bezlusterkowce są najbardziej popularne w Japonii, gdzie od października do grudnia 2011 r. sprzedano ich mniej więcej tyle samo, co tradycyjnych lustrzanek cyfrowych. Na drugim miejscu znalazła się Azja z Japonią, gdzie 30% sprzedanych aparatów z wymiennymi obiektywami to bezlusterkowce. Tuż za nimi uplasowała się Ameryka oraz Europa z nieco ponad 20-procentowym udziałem w sprzedaży.

Warto tu jednak zauważyć, że ogólnie patrząc, wszędzie na świecie zauważalny jest bardzo szybki wzrost udziału sprzedaży aparatów bez lustra. Dla przykładu, w okresie od lipca do września 2011 roku w Japonii 42% sprzedawanych aparatów z wymienną optyką to bezlusterkowce. W całej Azji było to 22%, w Europie 17%, a w Ameryce tylko 13%. Jeśli takie tempo utrzyma się, słowa prezesa Olympus Polska mogą się naprawdę spełnić szybciej, niż nam się wydaje. Pełen raport możecie przeczytać TUTAJ.

Dobry marketing, złe kataklizmy

Skąd bierze się tak duży wzrost? Czynników jest wiele. Nie jest tajemnicą, że ubiegłoroczne kataklizmy (powodzie w Tajlandii oraz trzęsienie ziemi w Japonii) miały duży wpływ na ograniczenie produkcji lustrzanek niektórych producentów - głównie Nikona i Sony. W niektórych sklepach w Polsce jasno powiedziano, że nowych dostaw lustrzanek nie będzie do końca marca. Ta nieciekawa sytuacja zbiegła się w czasie z premierą bezlusterkowców z serii Nikon 1.

Nawet w Polsce producent położył wielki nacisk na promocję swoich nowych aparatów z wymienną optyką. Przypuszczam, że tak szybki wzrost sprzedaży aparatów typu CSC ma spory związek z kampanią Nikona, szczególnie w USA, gdzie promocja Nikonów z serii 1 jest najbardziej intensywna, a ludzie są bardzo przywiązani do marek. Zainteresowanie aparatami było w tamtym czasie cały czas duże, zatem kiedy brakowało lustrzanek, to pewnie spora grupa osób zdecydowała się na zakup bezlusterkowca.

Po drugie, systemy bezlusterkowców cały czas się rozwijają i dojrzewają. Konstrukcje są bardziej dopracowane, przemyślane, pojawiają się nowe obiektywy i akcesoria, a rynek wtórny powoli zapełnia się o wiele tańszymi egzemplarzami, otwierając drogę do zakupów szerszemu gronu potencjalnych klientów.

Nikon D4 © KB
Nikon D4 © KB

Po trzecie, producenci prezentują też więcej modeli, oferując zarazem budżetowe wersje aparatów, na które może sobie pozwolić większa liczba osób zainteresowanych fotografią. Z drugiej strony konstrukcje takie jak Fuji X-Pro 1 coraz bardziej kuszą klientów z grubszym portfelem. Widać zatem, że rynek bezlusterkowców zdobywa coraz większą część rynku.

Wątpię, aby słowa pana Krzysztofa Trześniowskiego się spełniły, chociaż z drugiej strony nie jest on bardzo daleko od prawdy. Profesjonale, solidne lustrzanki z pełną klatką jeszcze długo będą nie do zastąpienia dla osób, które korzystają z nich w pracy. To świetne narzędzia, do których aparatom CSC bardzo, bardzo daleko. Bezlusterkowce rzeczywiście mogą zabrać sporą część rynku, ale tańszych, amatorskich lustrzanek. Są od nich mniejsze, lżejsze, można je kupić za podobną cenę, a często oferują niezłą jakość zdjęć. I wydaje się, że właśnie takie jest założenie ich twórców.

Źródło: dpreview.comCIPA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)