"Biała śmierć". Fin, przed którym drżeli Rosjanie

"Biała śmierć". Fin, przed którym drżeli Rosjanie
Źródło zdjęć: © © Fińskie archiwa wojskowe/Domena publiczna
Adam Gaafar

12.03.2022 17:14, aktual.: 16.03.2022 20:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niedługo po odzyskaniu przytomności fiński strzelec wyborowy Simo Häyhä wdział żołnierski mundur i ustawił się do pamiątkowej fotografii. Był wówczas po ciężkiej operacji szczęki. Zanim trafił do szpitala, zdołał jeszcze posłać kulkę czerwonoarmiście, który go ranił. Wrogowie nadali mu przydomek "Bjełaja smjert" – "Biała śmierć".

Jeśli mielibyśmy wskazać wyrazisty przykład historyczny, kiedy Dawid pokonał rosyjskiego Goliata, z pewnością byłaby to wojna zimowa, która wybuchła 30 listopada 1939 r. W trakcie trwającego 104 dni konfliktu zginęło blisko 127 tys. czerwonoarmistów, podczas gdy straty broniących się Finów wyniosły ok. 30 tys. poległych.

W wyniku tej konfrontacji Finlandia straciła wprawdzie część swojego terytorium, ale zdołała zachować niepodległość. Jednym z bohaterów wojny obronnej był strzelec wyborowy Simo Häyhä.

Pogromca Sowietów

Wojna zimowa była następstwem tajnego protokołu do paku Ribbentrop-Mołotow. Na jego mocy w radzieckiej strefie wpływów miały znaleźć się Kresy Wschodnie II RP, kraje bałtyckie oraz Finlandia. Kreml wystawił do walki ok. milion żołnierzy i pond 6,5 tys. czołgów oraz pojazdów opancerzonych. Obrońcy mieli do dyspozycji ok. 330 tys. ludzi i zaledwie 80 czołgów pamiętających jeszcze czasy I wojny światowej.

Pomimo tak ogromnej dysproporcji sił Finowie mieli kilka asów w rękawie. Na zdjęciach z tego okresu można zobaczyć m.in. żołnierzy, którzy w białych, maskujących strojach przemierzają na nartach pokryte śniegiem tereny. Sowieci nie byli przystosowani do walki w takich warunkach, a ich ciemne mundury czyniły z nich łatwy cel dla snajperów. Przekonali się o tym dotkliwie, gdy do wojny włączył się 34-letni kapral Simo Häyhä.

Na front trafił 10 dni przed swoimi urodzinami, 7 grudnia 1939 r. Simo cechowała niemal stuprocentowa skuteczność – jednego dnia potrafił zastrzelić nawet 42 krasnoarmiejców, zużywając przy tym 44 naboje. O jego niezwykłych umiejętnościach świadczy najlepiej fakt, że nie używał nawet celownika optycznego. Uzasadniał to tym, że światło odbijające się od soczewki zwiększałoby ryzyko jego wykrycia. Używając lunety musiałby też dodatkowo podnosić głowę znad śniegu.

Obronili swoją suwerenność

Podczas wojny zimowej Simo zastrzelił z broni snajperskiej 505 żołnierzy Armii Czerwonej. Dokonał tego używając fińskiej wersji karabinu wyborowego Mosin M28, bądź M28/30 z muszką i szczerbinką. Korzystał także z pistoletu maszynowego suomi oraz Lahti l-35, za pomocą których pozbawił życia ok. 200 wrogich żołnierzy. Łącznie z jego ręki zginęło zatem ponad 700 Sowietów.

6 marca 1940 r. został trafiony pociskiem, który rozerwał mu policzek oraz zniszczył szczękę. Przed utratą przytomności zdołał jeszcze wyciągnąć broń i zastrzelić Rosjanina, który mu to zrobił. Pomimo ciężkich obrażeń udało mu się powrócić do zdrowia już po tygodniu. W dniu, w którym odzyskał przytomność, zakończyły się fińsko-radzieckie starcia. Do końca życia Simo miał już mocno przekrzywioną wargę, co widać na wielu powojennych fotografiach.

W wyniku zawartej ugody Helsinki straciły na rzecz Związku Radzieckiego ok. 10. proc. swojego terytorium, w tym Karelię, miasto Wyborg i region Salla. Sowieci nie zdołali jednak zrealizować swojego głównego celu, jakim było podporządkowanie sobie całego kraju. Maleńka Finlandia udowodniła tym samym, że hart ducha i bohaterska determinacja pozwalają pokonać państwo uchodzące za jedną z największych potęg militarnych świata.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)