Canon EOS M5 - pierwsze wrażenia [wideo]
4 lata po premierze EOSa M, Canon zaprezentował bezlusterkowca, na którego wielu oczekiwało od początku. Czy warto było tyle czekać i czy Canon EOS M5 odnajdzie się w rozwiniętym już świecie bezlusterkowców? Odpowiedzi na te pytania szukaliśmy na targach Photokina 2016 w Kolonii, gdzie aparat został po raz pierwszy oficjalnie zaprezentowany.
20.09.2016 | aktual.: 16.10.2016 17:11
Canon EOS M5 - pierwsze wrażenia z premiery
Wysoka jakość wykonania i dopracowana ergonomia
Canon EOS M5 już od pierwszego kontaktu sprawia dobre wrażenie. Aparat jest mniejszy, niż nam się wydawało. Wprawdzie jego korpus został wykonany z tworzywa sztucznego, jednak jest to materiał wysokiej jakości. Całość jest świetnie spasowana, nic tu nie trzeszczy, a korpus jest dobrze wyważony. Grip z przodu oraz fragment tylnej części pokryto dosyć twardą, ale przyjemną w dotyku gumą antypoślizgową, która sprawia, że aparat komfortowo oraz pewnie leży w dłoniach.
Ergonomia aparatu jest przemyślana i dopracowana. Do dyspozycji mamy aż cztery pokrętła u góry: dwa do sterowania, tarczę trybów oraz ekspozycji. Do tego jeden kontroler z tarczą z tyłu, sporo przycisków i mocno zarysowany wizjer z gorącą stopką.
Idąc od lewej mamy pokrętło trybów z blokadą. Później, po prawej stronie ulokowano dedykowane pokrętło funkcyjne, które, moim zdaniem, zostało ulokowane nieco zbyt głęboko. Standardowo pokrętło służy do zmiany czasu naświetlania, ale w zależności od trybu fotografowania, umożliwia także zmianę czułości ISO, balansu bieli, trybu pomiaru światła, trybu AF czy prędkości zdjęć. Wyboru dokonujemy wciskając przycisk Dial Func. ulokowany pośrodku pokrętła. To bardzo przydatne i praktyczne rozwiązanie poprawiające komfort pracy. Gdyby jednak nie przypadło Wam do gustu, to możecie w menu przypisać przyciskowi Dial Func zupełnie inną funkcję. Skrajnie po prawej stronie, u góry, znajduje się pokrętło ekspozycji, a przy spuście - pokrętło odpowiadające za zmianę wartości przysłony.
Jak przystało na aparat Canona, wszystkie przyciski, pokrętła czy tarcze pracują z dużą kulturą. Przyciski mają przyjemny skok, a pokrętła nie stawiają przesadnie oporu. Dzięki dopracowanej fakturze są nie tylko przyjemne w dotyku, ale też łatwo wyczuwalne bez patrzenia. Już sam układ przycisków oraz liczba pokręteł pokazuje, że Canon EOS M5 nie jest aparatem z niskiej półki. Wszystkie podstawowe lustrzanki producenta, które są sprzedawane w podobnej lub niższej cenie, mają jedno pokrętło. Pod tym względem Canon EOS M5 jest dla nich rozsądną alternatywą.
Mocnymi punktami aparatu są świetny ekran dotykowy oraz błyskawiczny Dual Pixel AF
Canon EOS M5 jest wyposażony w 3,2-calowy, dotykowy, odchylany ekran LCD o rozdzielczości 1,62 mln punktów. Ekran można odchylać o 85° do góry i 180° w dół. Mocowanie sprawia wrażenie, jakby było wykonane bardzo solidnie, chociaż tak naprawdę będzie można to sprawdzić dopiero w praktyce z czasem. Producent zadbał także, aby całe menu było dostosowane do obsługi dotykiem.
Ekran jest jasny, kontrastowy, a funkcja dotyku działa rewelacyjnie - jak w wielu aparatach marki Canon. Wyświetlacz dobrze uzupełnia się z wbudowanym, umieszczonym centralnie wizjerem elektronicznym o rozdzielczości 2,36 mln punktów i częstotliwością odświeżania 120 st/s. Wizjerem, który jest na bardzo wysokim poziomie w kwestii jakości wyświetlanego obrazu.
To, co stanowi o dużej wartości Canona EOS M5 to fakt, że oba elementy mogą ze sobą świetnie współpracować. Dzieje się tak dzięki nowej funkcji Touch and Drag AF, która sprawia, że użytkownicy mają możliwość w łatwy sposób przeciągać ramkę AF bezpośrednio na panelu LCD, patrząc w tym czasie przez wizjer. Dotykowy ekran pełni wtedy funkcję wielofunkcyjnego joysticku, tylko w zupełnie innym wydaniu. Ekran nie świeci, ale jest czujnikiem, dzięki któremu możemy nie tylko zmieniać punkt AF i wybierać strefę, ale daje także dostęp do wszystkich innych ustawień. Podobne rozwiązanie znamy już z aparatów Panasonic Lumix, jednak Canon zrobił to lepiej.
Przede wszystkim użytkownik może wybrać, która część ekranu będzie aktywna (lewo/prawo, w zależności, którym okiem fotografujemy), a która nie. W ten sposób unikniemy problemu przypadkowej zmiany punktu AF nosem, co niestety jest częstym problemem przy fotografowaniu Lumixami. Ekran LCD umożliwia także wybór twarzy, na którą aparat ma ustawić ostrość, co również wydaje się być bardzo przydatne. Oprócz tego funkcja dotyku działa wyśmienicie - panel jest czuły nawet na delikatne muśnięcie - nie ma mowy o problemach z czułością.
Mocne wnętrze - sprawdzona matryca i wydajny procesor
W środku aparatu Canon EOS M5 zastosowano sporo zmian w porównaniu do poprzednika. Aparat ma 24,2-megapikselową matrycę CMOS APS-C z technologią Dual Pixel CMOS AF oraz procesor DIGIC 7, co umożliwia fotografowanie z czułością w zakresie ISO 100–25600, prędkością do 7 kl./s (9 kl./s z zablokowanym AF) oraz nagrywanie filmów w rozdzielczości Full HD 60 kl./s w formacie MP4.
W czasie targów Photokina 2016 nie mieliśmy okazji sprawdzić jakości zdjęć z Canona EOS M5, ponieważ dostępne były tylko wersje przedprodukcyjne. Nie mieliśmy jednak zastrzeżeń co do wydajności - aparat pracuje płynnie, nie zacina się, nawet po wykonaniu długiej serii zdjęć. Nie zabrakło także modułu Wi-Fi. Canon podkreśla, że idea bezprzewodowej łączności jest dla niego bardzo ważna, o czym świadczy także dedykowany przycisk Wi-Fi z prawej strony korpusu. To drobiazg, ale istotny i praktyczny.
Canon EOS M5 to najlepszy bezlusterkowiec tego producenta i jeden z lepszych w swojej klasie
Równo cztery lata po premierze pierwszego bezlusterkowca tej marki, czyli Canona EOS M, japoński producent pokazał produkt, na który wielu czekało. Szkoda, że Canon EOS M5 miał premierę dopiero teraz, ale przynajmniej otrzymaliśmy naprawdę dopracowany produkt. Po krótkim kontakcie z nowym bezlusterkowcem w zasadzie trudno jest mu coś poważnego zarzucić - może poza zbyt płytkim ułożeniem pokrętła funkcyjnego. Brakuje też funkcji filmów 4K, która powoli staje się standardem, jednak w przypadku aparatu tej klasy „tylko” Full HD przy 60 kl./s trudno traktować jako poważną wadę. Szczególnie że EOS M5 oferuje system AF, który świetnie działa w trybie wideo. Dla entuzjastów fotografii, którzy korzystają z filmowania dodatkowo czy też okazjonalnie, takie rozwiązanie może być bardzo zadowalające.
Dużym plusem jest też możliwość podpięcia adaptera do obiektywów EF, z którymi Dual Pixel AF radzi sobie naprawdę dobrze. To mocny argument dla posiadaczy lustrzanek marki Canon, którzy po zakupie EOSa M5 mogą swobodnie korzystać ze swojej dotychczasowej „szklarni”, bez konieczności zmiany systemu. A osoby z ograniczonym budżetem mogą sięgnąć po tanią i jasną pięćdziesiątkę.
Canon EOS M5 robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, a fotografowanie nim to przyjemność. Jest dopracowany pod wieloma względami, chociaż oczywiście nie pozbawiony wad. Czekamy zatem na egzemplarz do pełnych testów i mamy nadzieję, że EOS M5 umocni pozycję firmy Canon na rynku bezlusterkowców. Naszym zdaniem ma realne szanse konkurować z czołowymi bezlusterkowcami w swojej klasie.