Canon EOS M6, czyli bezlusterkowiec z opcjonalnym wizjerem w naszych rękach
Canon EOS M6 to zaawansowany bezlusterkowiec, który nie jest wyposażony w wizjer, umożliwia jednak zastosowanie wizjera zewnętrznego, który mocujemy w miejscu gorącej stopki. Zapraszamy na garść pierwszych wrażeń z premiery.
16.02.2017 | aktual.: 16.02.2017 22:00
Canon EOS M6 ma bardzo podobną specyfikację do bardziej zaawansowanego EOS-a M5. Na pokładzie najnowszego bezlusterkowca Canona znajdziemy 24-megapikselową martycę APS-C z technologią Dual Pixel, procesor Digic 7, 3-calowy, dotykowy ekran, Wi-Fi, NFC oraz filmy Full HD. Canon EOS M6 będzie dostępny w cenie 3569,99 zł w dwóch kolorach - srebrnym oraz czarnym.
Główną różnicą między EOS-em M5 i M6 jest brak u tego drugiego wbudowanego wizjera. Jednak razem z EOS-em M6 Canon zaprezentował nowy wizjer elektroniczny, dedykowany do tego modelu - EVF DC2 (2,36 miliona punktów), który na naszym rynku będzie dostępny w cenie 1199,99 zł. Wizjer, podobnie jak korpus, będzie dostępny w dwóch kolorach.
Wizjer jest nieruchomy, więc nie możemy go odchylić do góry, jak miało to miejsce z EVF DC2, który debiutował z EOS-em M3. Korekty dioptrażu dokonujemy za pomocą pierścienia, który znajduje się wokół wizjera przy muszli ocznej. Na jego prawej ściance znajduje się przycisk do przełączania wyświetlania między ekranem a wizjerem, natomiast na lewej - przycisk zwalniający. Poza tym jest on też wyposażony w czujnik oka, więc po zbliżeniu do niego czegokolwiek, ekran gaśnie, a wizjer automatycznie się włącza.
Pierwsze wrażenie z działania wizjera jest pozytywne. Pod względem wielkości jest on porównywalny z wizjerem zastosowanym w najnowszych lustrzankach Canona EOS-ie 77D i EOS-ie 800D.
Wykonanie, obsługa i działanie
Canon EOS M6 oferuje nieduży grip, jednak z lekkim kitem pozwala on na bezpieczny uchwyt. Aparat jest dobrze wykonany, chociaż przyznam, że bardziej do gustu przypadała mi wersja czarna. Srebrny M6 ma przednią tarczę w trochę innym odcieniu, bardziej szampańskim, co moim zdaniem nie do końca pasuje do oszczędnego wzornictwa.
Pod względem ergonomii bardzo ciekawie zapowiada się dodatkowa tarcza funkcyjna, umieszczona pod tarczą korekty ekspozycji. Domyślnie odpowiada ona za czułość ISO, w tym pozawala także na włączenie i wyłączenie ISO Auto, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. EOS M6 oferuje także dotykowy ekran z funkcją wyzwalania migawki i zmiany punktu AF dotykiem. M6 umożliwia odchylenie ekranu do autoportretów. Jednak z zamontowanym wizjerem jest to utrudnione.
Pierwsze wrażenie z działania autofokusu jest bardzo dobre. EOS M6 ostrzy bardzo szybko, nie ustępując lustrzankom, a gubi się jedynie na jednolitych fakturach. Oczywiście mówię tu o dobrze oświetlonym pomieszczeniu biurowym w słoneczny dzień. Jak wygląda działanie autofokusu w słabszych warunkach oświetleniowych, sprawdzimy w teście.
Canon EOS M6 wydaje się logicznym uzupełnieniem oferty Canona w segmencie zaawansowanych bezlusterkowców z matrycą APS-C. Brak wbudowanego wizjera nie przekreśla możliwości korzystania z wizjera opcjonalnego, który jednak dość sporo podnosi cenę zestawu. Trzeba jednak przyznać, że prezentuje się i działa bardzo dobrze. EOS M6 będzie konkurował w najbardziej obleganej kategorii, zaawansowanych aparatów z matrycą APS-C i Mikro Cztery Trzecie. Ma jednak wiele atutów, które za nim przemawiają, jak chociażby Dual Pixel czy możliwość podpięcia szklarni Canona.