Canon PowerShot G7X - specyfikacja i pierwsze wrażenia
15.09.2014 12:02, aktual.: 26.07.2022 19:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Canon PowerShot G7X to bez wątpienia odpowiedź na serię RX-100 Sony. Czym jednak Canon spróbuje przekonać do siebie konsumentów?
Moda na kompakty z dużą matrycą trwa w najlepsze, czego dowodem jest nowy aparat Canona - PowerShot G7X. Obecnie Canon stosuje aż 4 wielkości matryc w swoich aparatach kompaktowych.
Nie sposób się oprzeć wrażeniu, że Canon modelem G7X chce podgryźć Sony w tym segmencie. Prócz matrycy, podobieństw jest więcej, ale po kolei...
Canon PowerShot G7X wykonany jest bardzo solidnego, chropowatego tworzywa, które fakturą przypomina stop magnezowy. Aparat jest naprawdę mały i lekki, ale to, co drażni to brak jakiegokolwiek podparcia dla palców z przodu aparatu, przez co trzymanie aparatu nie należy do najwygodniejszych. Canon powinien pomyśleć nad dołączeniem nawet niewielkiego, naklejanego na front aparatu gripa. W porównaniu do konkurentów - w Canonie nie zastosowano ani gorącej stopki, ani wizjera.
Tylną ścianę aparatu w większości pokrywa duży, panoramiczny, dotykowy ekran, który możemy odchylić o 180 stopni do góry. Obok niego znalazł się standardowy zestaw przycisków z klasycznym kołem nastaw, które jednocześnie pełni funkcję nawigatora.
Na górnej ścianie znajdziemy podwójne koło nastawcze. Dolna, większa część odpowiada za zmianę kompensacji ekspozycji, górna zaś za zmianę trybów. Prócz tego oczywiście znajdziemy spust migawki i przełącznik zoomu.
Z przodu obudowy nie zabrakło charakterystycznego, programowalnego pierścienia, który może służyć m.in do zmiany zoomu czy przysłony. Cały aparat wygląda naprawdę ładnie - konstrukcja jest zwarta, a miłym akcentem są czerwone wykończenia przy kole trybów i spuście migawki. To wyraźne nawiązanie do obiektywów serii L - mała rzecz a cieszy.
Specyfikacja wygląda również bardzo obiecująco. Sercem aparatu jest sensor w rozmiarze 1" o rozdzielczości 20,2 Megapikseli. Sparowany jest z obiektywem o ekwiwalencie ogniskowych 24-100 mm i jasności f/1.8-2.8. Co ważne, obiektyw nie ciemnieje w zastraszającym tempie, jasność f/2.8 zaczyna się dopiero po przekroczeniu 60 mm - to naprawdę dobry wynik. Obiektyw wyposażony jest również w 5-osiową stabilizację.
Na uwagę zasługuje również szybkość wykonywania zdjęć seryjnych. Przy zablokowanej ostrości wynosi ona 6.5 kl./s, a z ciągłym AF - 4.4 kl./s. Jak na kompakt to dobry wynik. Sam układ autofokusu działa bardzo szybko i celnie - to zasługa 31 punktów. Mimo że aparat testowałem w ciemnej sali w restauracji, zawsze ostrość ustawiana była błyskawicznie, bez przejeżdżania całej skali.
Canon PowerShot GX7 wyposażono również w całkiem niezłe możliwości filmowe. Prócz zapisu w rozdzielczości Full HD, oferuje m.in peaking, jak również możliwość manualnego sterowania parametrami ekspozycji, co w przypadku kompaktów jest raczej rzadkością.
Aparat wyposażono oczywiście w Wi-Fi, dzięki czemu wysłanie zdjęć na portale społecznościowe czy sterowanie aparatem z poziomu smartfona nie będzie stanowiło problemu.
Niestety nie mogliśmy ocenić jakości zdjęć - mieliśmy do czynienia z egzemplarzem przedprodukcyjnym. Doświadczenie pokazuje jednak, że matryce w tym rozmiarze radzą sobie zaskakująco dobrze - liczymy na to, że Canon nie pozostanie w tyle. Sugerowana cena wynosi 599 Euro, więc w Polsce będzie oscylowała w okolicach 2500 zł. Oczywiście to nie mało, ale podobną kwotę musimy wydać chcąc kupić np. Sony RX-100 Mark II.