Chcesz zrobić zdjęcie Saturna, to się spiesz. Jego pierścienie zanikają
Praktycznie każdy astrofotograf chce mieć w swoim zbiorze zdjęć kadr przedstawiający Saturna. Gazowy olbrzym jest znany ze swoich charakterystycznych pierścieni, lecz niestety mamy złe wieści – one zanikają, więc trzeba się spieszyć.
Wraz z zaprezentowaniem światu pierwszego zdjęcia Saturna z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, NASA poinformowała, że eksperci zwrócili uwagę na interesujące zjawisko. Pierścienie planety, z których jest tak znany, zanikają. Dodatkowo po zakończeniu lata 2023 r., gazowy olbrzym ustawi się tak, że praktycznie nie będzie widać pierścieni.
O ile kwestia zniknięcia pierścieni na dobre nie dotyczy jeszcze naszych czasów, tak kąt ustawienia planety już tak. Obecnie okręgi wokół Saturna są ustawione pod kątem 9 stopni, za rok będzie to jedynie 3,7 stopnia, zaś w 2025 r. będą praktycznie niewidoczne, ponieważ będą skierowane do Ziemi swoim najbardziej płaskim kątem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po 2025 r. pierścienie Saturna nie będą widoczne przez bardzo długi czas. Dopiero ok. roku 2032 zaczną wracać do stanu widoczności, co może potrwać nawet ponad 10 lat. Zanim to jednak nastąpi, będziemy mogli się cieszyć bardzo dobrą ich widocznością w sierpniu 2023 r. Wówczas kąt padania promieni słonecznych na pierścienie będzie ustawiony tak, że z Ziemi będziemy doskonale je widzieć. Będą bardzo mocno podświetlone.
Co do zanikania pierścieni na dobre, warto zauważyć, że składają się one głównie z kryształów lodu i pyłu, które są wciągane w atmosferę Saturna przez pole grawitacyjne planety. Dane z satelity Cassini wskazują, że już teraz pierścienie są mniej widoczne, a w nadchodzących latach będzie jeszcze gorzej, co w efekcie doprowadzi do tego, że znikną całkowicie.
Wspomniany okres zanikania może być długi dla ludzi, ale w kontekście historii i wieku kosmosu, to dosłownie mrugnięcie okiem. Wszechświat się zmienia i nie mamy na to wpływu. Jedyne, co możemy zrobić, to go odpowiednio dobrze udokumentować i zostawić mnóstwo danych dla potomności.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii