Ćwierć morgi błota, czyli o fotografowaniu ptaków

Ćwierć morgi błota, czyli o fotografowaniu ptaków

Ćwierć morgi błota, czyli o fotografowaniu ptaków
Łukasz Bożycki
02.08.2017 08:33, aktualizacja: 26.07.2022 18:24

Ćwierć morgi błota. Tylko tyle i aż tyle wystarczy, by rozkwitło bujne życie. Rośliny i zwierzęta, te jedno i te wielokomórkowe, zmienno i stałocieplne – korzystają wszyscy. Wynurzającą się w korycie Środkowej Wisły wyspę życie przyjmuje z wielką radością. Gospodaruje ją według własnego uznania, nie pozostawiając pustego miejsca.

Takie wyspy pojawiają się w szczególnych okolicznościach - długo utrzymującego się niskiego poziomu wody. Nie ma i nie będzie wśród nich równouprawnienia. Każda jest inna, są lepsze i gorsze, bardziej bioróżnorodne i uboższe w gatunki. Decydującą rolę odgrywa nagromadzenie błota. W miejscach, gdzie nurt rzeki jest łagodniejszy, w zakolach i zatoczkach, odkłada się zdecydowanie aktywniej. Tam, gdzie jest go więcej, występuje także większe nagromadzenie materii organicznej, przyciągającej liczne bezkręgowce, będące pożywieniem ptaków. I tak poznaliśmy pierwsze kryterium udanego zdjęcia przyrodniczego: dużo błota.

Obraz

Nie bez znaczenia jest także pora roku. Przewagę nad wszystkimi ma jesień, a kiedy myślimy o fotografowaniu ptaków, najciekawsza jest jesienna migracja. W przeciwieństwie do tej wiosennej, kiedy wszystkie zwierzęta przemieszczają się żwawo na terytoria lęgowe, bez zbędnej zwłoki, jedynie przelotnie zwracając uwagę na przypadkowo napotkane błoto. Wiosną wszyscy pędzą, bo decydują się sprawy wagi najcięższej. Ten z samców, który jako pierwszy dotrze na daleką północ i zajmie najlepsze terytorium, utrzyma je, przepędzając spóźnialskich rywali i z pewnością zwróci na siebie uwagę samicy. Wiszące w powietrzu zauroczenie zmaterializuje się w postaci jaj, a później piskląt, tym samym zamykając krąg życia.

Jesienna migracja jest inna. Powolna, leniwa, ale przede wszystkim pragmatyczna. Będąc ptakiem, po tym jak znalazłeś bogate w jedzenie błoto, nie śpieszysz się nigdzie. Odwiedzasz to miejsce dzień w dzień, aż do zamknięcia stołówki przez zmieniającą się pogodę.

Obraz

Drugie kryterium udanego zdjęcia przyrodniczego to odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie. Nie ma lepszej pory na fotografowanie ptaków niż świt. Powodów jest co najmniej kilka. Ptaki są głodne po nocy i intensywnie poszukują pokarmu. Tuż nad horyzontem snują się malownicze mgły, które przy odpowiedniej perspektywie patrzenia podświetlane są przez delikatne, wschodzące słońce. Dzieje się magia. Świt jest także dobry ze względu na fakt, że większość ludzi śpi, nie przeszkadzając podczas fotografowania.

Trzecim, być może najważniejszym kryterium, jest rozpracowanie sceny. Nie do przecenienia jest wiedza biologiczna. Brodziec piskliwy żeruje głównie na błocie pozbawionym stojącej wody. Łęczaki, samotniki i bataliony większą część czasu spędzają na granicy błota i wody. Brodźce śniade obserwować można na płyciznach, natomiast czaple, siwą, białą oraz bociana czarnego, na głębszych partiach wody.

Obraz

Znajomość sposobu żerowania pliszki siwej pozwala przewidzieć, że odwiedzi ona każdy wystający ponad błoto patyk. Z kolei wiedza o oportunistycznym stosunku mew do pokarmu przerodzi się w obserwację osobników żerujących przy padlinie. Zimorodek będzie korzystał z wystających ponad wodę patyków, czatując na przepływające poniżej ryby. Przykłady można mnożyć. Rozpracowanie sceny to wiedza o tym, gdzie wschodzi słońce, jakie obiekty będą rzucały cień, a także czy poziom wody zmieni się w ciągu kilku najbliższych godzin. Każdy centymetr ma znaczenie. Szczególnie gdy fotografujemy na wyspie wystającej ponad poziom lustra wody zaledwie o osiem centymetrów.

Uwzględniając wszystkie te informacje, możemy rozpocząć przygotowywanie ukrycia. Idea jest prosta - należy na kilka godzin stać się kępą trawy. Nie byle jaką kępą trawy, lecz taką, która posiada kilka znaczących cech. Ta poglądowa fotografia wykonana telefonem komórkowym wspomoże opis idealnej kępy.

Obraz

Po pierwsze, kryjówka powinna być skierowana w stronę wschodu słońca. W połowie lipca jest to 50 stopni (przyjmując, że północ to 0 stopni i liczymy zgodnie z ruchem wskazówek zegarka). Po drugie, powinna znajdować się na skraju wody i błota, tak aby bardziej płochliwe ptaki miały przestrzeń do minięcia nas bez konieczności wchodzenia do wody podczas żerowania. Po trzecie, kryjówka powinna być niska, o rozmytym kształcie, zacienionym wnętrzu, ze szczególnym uwzględnieniem ścianki naprzeciwległej wystawionemu obiektywowi.

Takie usytuowanie umożliwi przygotowanie kilku różnorodnych scenerii uwzględniających gatunkowe preferencje. W prezentowanym przypadku, skrajnie po lewej stronie, w odległości dwóch metrów, w obszarze suchego piachu, wbiłem wybrany ze szczególną starannością patyk. Piękny, pokryty porostami, bez widocznych uszkodzeń. Jeśli odwiedzą nas pliszki, z pewnością z niego skorzystają.

Obraz

Na prawo od tego miejsca, w odległości ponad dwudziestu metrów, umieściłem pokarm atrakcyjny dla oportunistycznych mew. Fotografując je z dystansu, możemy mieć pewność, że zmieścimy w kadrze ptaki z rozpostartymi skrzydłami.

Kolejną niszą jest błoto pozbawione wody. To doskonałe warunki dla żerujących ptaków o krótkich nogach, takich jak prezentowany brodziec piskliwy.

Obraz

Granica błota i wody to jedno z piękniejszych miejsc, w które możemy skierować obiektywy. Zachowanie niskiej perspektywy, fotografowanie w kontrze (pod światło) przy maksymalnie otwartej przysłonie, wydobywa z błota tysiące blików. Ta przestrzeń jest szczególnie chętnie odwiedzana przez łęczaki i samotniki, dlatego też nie będziemy mieli problemu ze znalezieniem głównych bohaterów kadrów.

Obraz

Część scenerii związana z wodą to wspaniałe żerowisko dla długonogich i długodziobych ptaków. Bliżej brzegu odnajdziemy brodźce śniade oraz kwokacze wytrwale goniące małe rybki, a w głębszych partiach wody polującego na ryby bociana czarnego.

Obraz

W tak przygotowanej kryjówce powinniśmy znaleźć się na dwie godziny przed wschodem słońca. Ptaki, jeśli zobaczą nas za dnia, zapamiętają, gdzie schowało się potencjalne zagrożenie. Zaowocuje to zwiększonym dystansem ucieczki i zniweczy szanse na dobre kadry. Metamorfoza w kępę trawy powinna nastąpić pod osłoną nocy.

Nie bez znaczenia jest także sprzęt fotograficzny, jakiego użyjemy: powinniśmy go znać na wskroś. Podczas fotografowania dzikiej przyrody z ukrycia akcja rozgrywa się w mgnieniu oka. Nie ma tu szansy na dubla i miejsca na pomyłkę. Fotografia przyrodnicza to pasmo niepowodzeń sporadycznie przerywane drobnym sukcesem.

Testowany przeze mnie zestaw marki Olympus przesuwa tę zależność na naszą korzyść. Posiada wiele przydatnych funkcji, ale o co najmniej kilku szczególnie warto wspomnieć w kontekście fotografowania ptaków. Odchylany wizjer oraz szybki i sprawny AF w trybie LiveView umożliwiają rozbudowanie fotograficznego placu o co najmniej dwie kolejne sceny - jedną po skrajnie lewej stronie i jedną po skrajnie prawej. Patrzenie w wizjer przy tak silnym skręceniu aparatu jest niemożliwe. Dzięki temu Olympus OM-D E-M1 Mark II pozwolił mi na przygotowanie scenerii "pliszkowej” oraz scenerii "zimorodkowej” w tym samym czasie. Ostatecznie jedna z nich zaowocowała udanym ujęciem.

Obraz

A więcej atrakcyjnych scenerii przygotowanych przed ukryciem sprawia, że czas spędzony w formie kępy trawy jest bardziej efektywny. To ogromny plus Olympusa. Szybkostrzelność sięgająca 60 kl./s pozwala rejestrować wzajemne interakcje ptaków, zwierzęta w locie, bójki i sprzeczki. To kadry, których nie zauważyłoby ludzkie oko. Dotychczas zdarzały mi się tylko sytuacje odwrotne - podczas fotografowania widziałem kadry, które pomimo wyzwalania migawki w trybie seryjnym nie zostały zarejestrowane na karcie pamięci. W przypadku Olympusa czas otwarcia elektronicznej migawki 1/32000 sekundy pozwala fotografować przy maksymalnym otworze przysłony, pozostawiając bliki nadal okrągłe, a nie wielokątne (ich kształt zależy od listków przesłony w danym obiektywie) - nawet w intensywnym świetle. Byłem tym mile zaskoczony. W efekcie mogłem wydłużyć fotografowanie o poranku o ponad godzinę. Wisienką na torcie był doskonale spisujący się AF w trybie śledzącym. Widząc mewę lecącą z przeciwległego brzegu rzeki, skorzystałem z tej funkcji, a AF utrzymał ptaka w ostrości aż do chwili jego lądowania.

Obraz

Elektroniczny wizjer, który w przeciwieństwie do typowych lustrzanek nie przenosi na przednią soczewkę obrazu naszego oka, kiedy zbliżamy się do wizjera, także zasługuje na pochwałę. Z doświadczenia wiem, że zmieniające się biało-czarne plamy na przedniej soczewce są widoczne dla ptaków i nasilają ich niepokój.

Z kolei podwójne gniazdo na karty SD oraz możliwość przypisania do prawie wszystkich przycisków w aparacie własnych ustawień, łącznie z pokrętłami wyboru, pozwoliło ograniczyć niepotrzebne ruchy. Mogłem szybko reagować na rozgrywające się sytuacje, zmieniając ustawienia portretowe (niskie ISO, przymknięta przysłona, długie czasy ekspozycji, kompensacja ekspozycji na plusie) na dynamiczne (krótkie czasy ekspozycji pozwalające zamrozić szybki ruch, wyższe ISO, otwarta przysłona, kompensacja ekspozycji na minusie), przemieniając sceny w niezapomniane kadry.

Znalezione podczas jesiennego spaceru wzdłuż koryta Wisły ćwierć morgi błota może być zaczątkiem wspaniałej przygody i okazją do stworzenia wspaniałych zdjęć. A jesienna migracja, choć jest środek lata, już się zaczęła. Więc aparaty w dłoń, Mugga przeciw komarom w kieszeń, siatka maskująca do plecaka i ahoj, przygodo!

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)