Człowieku, oglądaj zdjęcia!

Zastanawiasz się, co powoduje, że Twoje zdjęcia nie są tak dobre jak na okładkach magazynów? A może oglądasz takie okładki i mówisz: „Zrobiłbym to sto razy lepiej”? A myślałeś, dlaczego nie zrobiłeś? Może brakuje pomysłów?

Człowieku, oglądaj zdjęcia!
Michał Massa Mąsior

Dzisiaj fotografuje prawie każdy. Aparat fotograficzny jest już tak popularny jak lodówka. Można go nie mieć chyba tylko ze świadomego wyboru. A i to bywa trudne, bo niełatwo znaleźć producenta telefonów komórkowych, który nie montuje w swoich urządzeniach zminiaturyzowanego aparatu fotograficznego. Dostępność sprzętu powoduje także, że coraz więcej z nas próbuje żyć z rzemiosła fotograficznego. Internet zalany jest różnej maści obrazami. Większość powstających tekstów uatrakcyjniają (albo wręcz przeciwnie, ale o tym później...) zdjęcia, wiele wpisów w serwisach społecznościowych wzbogacone jest fotografią lub memem na bazie zdjęcia. Mam kilka refleksji dotyczących tego zalewu, którego wszyscy doświadczamy.

Po pierwsze

Część ludzi ma naturalny dar: umiejętność chwytania pięknych kadrów, ciekawych chwil, wspaniałego światła, i to bez pomocy instagramopodobnych aplikacji. Takich osób jest niewiele i można im tylko pozazdrościć tego naturalnego daru.

Po drugie

Istnieje mnóstwo niemającego żadnej wartości chłamu pod hasłem „Hi-art”. Trzeba dorobić do niego ideologię, bo bez niej zdjęcie się nie broni. Nie wiadomo, po co zostało zrobione, co miał na myśli autor, co zażywał przed jego wykonaniem, a co musiał zażyć przed jego publikacją… W offowej galerii w milczeniu oglądamy, aby nie wyjść na ignorantów.

I po trzecie

„Profesjonaliści” często obsesyjnie skupiają się na sprzęcie. Mają dużo obiektywów, filtrów i gadżetów, ale w rzeczywistości nie umieją z nich korzystać. Nie stawiam się w roli eksperta, bo sam mam wiele grzechów na sumieniu. Myślę jednak, że dopóki nie zaczniemy świadomie myśleć o tym, co chcemy zrobić, trzeba zapomnieć o okładkach, pochwałach, edytorialach, albumach i katalogach.

Efekty

Żadna akademia nie zrobi z człowieka wybitnego artysty, ale z pewnością pozwoli mu poznać warsztat i szerszy kontekst fachu. A to bardzo ułatwia poruszanie się w świecie sztuki. Tymczasem żeby dzisiaj zostać „fotografem”, wystarczy kupić aparat fotograficzny, przeczytać książkę (choć to też nie zawsze...) z serii „fotografia w weekend” i droga otwarta. Efekt? Przepalone zdjęcia ślubne ze skośnymi kadrami, tak żeby zmieściło się całe sklepienie kościoła, portrety w stogu siana wykonane rybim okiem, przekolorowane HDR-y wyglądające jak uliczne malunki taśmowo sprayowane. Do tego plenery z tak przeciągniętymi kolorami, że nawet teletubisie nie są w stanie prześcignąć ich w infantylności.

Henri Cartier Bresson - Just Plain Love (Documentary)

Historia?

Uważam, że nie można zrywać z historią fotografii. Przywołam po raz kolejny tekst, który ukazał się na Fotoblogii trzy lata temu: "Przed panem dużo pracy, panie Cartier-Bresson". Komentarze pod nim wciąż przyprawiają mnie o dreszcze. Gdyby nie William Fox Talbot i Louis Jacques Daguerre, wynalazcy fotografii, być może dużo później oglądalibyśmy pierwsze zdjęcia albo technika ich wykonywania byłaby zupełnie inna.

Proste porównanie: żeby hipster mógł jeździć hipsterskim rowerem, ktoś musiał wynaleźć koło, a pan Dunlop dołożyć oponę pneumatyczną, żeby pośladki nie bolały. Kolejni wynalazcy specjalizowali rowery w różnych kierunkach. Dzisiaj jednym pojedzie sprinter, drugim - zjazdowiec, a trzecim ciocia do sklepu. Gdyby nie Bresson i jemu podobni, dzisiejsza fotografia dokumentalna najprawdopodobniej wyglądałaby zupełnie inaczej, a pod zdjęciem nie byłoby nazwiska fotografa.

Oglądasz fotografie i myślisz często, że zrobiłbyś to lepiej? Spróbuj odpowiedzieć sobie wówczas na pytanie, dlaczego pierwszy nie wymyśliłeś tego, co sprawia, że zdjęcie, które oglądasz, istnieje i jest takie, jakie jest, a sam mimo "oczywistych zdolności" nie wykonałeś go wcześniej. Zacytuję jednego z pierwszych „recenzentów” wspomnianego wyżej tekstu: „A kto powiedział, że mnie MUSI się podobać nieostra fotografia jakiegoś gościa z przeszłości, który nie obchodzi nikogo poza kustoszem muzeum?”.

Można mieć takie podejście, ale odsyłam do punktów „po drugie” i „po trzecie”. Zrywanie z przeszłością to odrzucanie tego, co dostajemy jako spadek po poprzednich pokoleniach. Ta wiedza może nas rozwijać. Dzisiejszy sprzęt fotograficzny pozwala na robienie znacznie ostrzejszych zdjęć, a technologia cyfrowa na ich oglądanie tuż po wykonaniu. Łatwo zatem poprawić techniczne parametry. Ale kadr, chwila, decydujący moment, poza - na te aspekty digitalizacja nie ma wpływu w chwili wykonywania zdjęcia. To mamy w głowie, to jest efekt doświadczeń, wiedzy, umiejętności i poczucia estetyki.

Oglądaj zdjęcia!

Zaryzykuję stwierdzenie, że jednym z warunków nabycia umiejętności jest oglądanie dużej liczby „dobrych” zdjęć. Celowo słowo "dobrych" ująłem w cudzysłów, bo estetyki zmierzyć się nie da. Proponuję zatem zacząć od nazwisk uznanych. Tych, które pojawiają się w renomowanych galeriach czy na ważnych wystawach. To zwiększy świadomość kadru, pozwoli lepiej zrozumieć światło, wreszcie - wyostrzyć zmysły i poprawić estetykę.

Masters of photography - Diane Arbus (documentary, 1972)

Co oglądać?

Na pewno oryginały. Liczy się kontakt z żywą fotografią! Uważam, że ekran komputerowy nie zastąpi kontaktu z prawdziwym zdjęciem. Albumy są swoistą opowieścią za pomocą zdjęć. Autor albo fotoedytor kładą zwykle nacisk na ciekawą narrację lub/i graficzne ułożenie fotografii w albumie. Warto inwestować pieniądze w drukowane zdjęcia. W każdej chwili możemy do nich wrócić, a papier i zapach dodadzą magii, która wraz z cyfryzacją zeszła na drugi plan.

Nie zawsze jednak mamy dostęp do takich materiałów. Internet faktycznie jest szybki i pomocny. Jeśli znajdziemy ciekawe blogi, możemy codziennie oglądać porcje świetnie wyselekcjonowanych fotografii. Facebook też jest pełen interesujących profili poświęconych fotografii. Warto zatem polubić niektóre z nich. Niestety, serwisy społecznościowo-fotograficzne mają w swoich zbiorach mnóstwo kiepskiej sztuki. Ze względu na łatwość promowania i lajkowania miejmy świadomość, że nie wszystko złoto, co się świeci.

Odrzucanie przeszłości jest moim zdaniem zwykłym lenistwem lub ignorancją. Dobrych zdjęć powstaje tak dużo, że trudno je poznawać szybko. Z każdym tygodniem dokonujemy kolejnych odkryć. Odnajdujemy nowe nazwiska, nowe kadry, wprowadzamy nowe pomysły do mózgu, tworząc bibliotekę możliwości, z której możemy czerpać przy kolejnych sesjach fotograficznych. Oczywiście, są tacy, którzy świadomie idąc pod prąd, mogą tworzyć nową jakość. Warto się buntować, obierać własne ścieżki, ale oglądanie zdjęć nikomu jeszcze nie zaszkodziło. 

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)