Czy grafika inspirowana zdjęciem narusza prawo autorskie? Jest nowy wyrok w sprawie fotografki znanych Polaków
O tej fotografce jest ostatnio głośno w mediach branżowych. Copyright trolling jest nowym zjawiskiem, które niestety zaczęło zbierać swoje żniwo również w Polsce. Tym razem sprawa jest trochę inna. Pytanie brzmi – gdzie leży granica inspiracji i plagiatu?
Niedawno pisaliśmy o sprawie fotografki znanych Polaków z Krakowa, która domaga się praw za wykorzystanie swoich zdjęć rzekomo bez swojej zgody i wiedzy. Łowczyni nadużyć pozwała nawet osoby, którym zdjęcia podarowała. Tym razem sprawa jednak dotyczy grafiki plakatowej, która powstała na bazie zdjęcia fotografki, którą Dziennik Internatutów nazywa JP.
JP miała okazję w swojej karierze fotografować m.in. Czesława Miłosza. Organizator jednego z festiwali, poświęconych jego sztuce, wykorzystał zdjęcie, które stało się bazą do stworzenia plakatu, promującego wydarzenie.
Organizator został pozwany przez fotografkę o bezprawne wykorzystanie jej zdjęcia na potrzeby grafiki promocyjnej. Ten zaś odpowiada, że „plakat został w całości stworzony samodzielnie i od podstaw metodą wektorową, a wykonana przez powódkę fotografia posłużyła jedynie jako inspiracja”.
Pierwsza sprawa
W pierwszej kolejności sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Gliwicach, który oddalił powództwo, stwierdzając, że nie zostały naruszone prawa autorskie, a organizator działał w interesie społecznym i promował imprezę niekomercyjną.
Jak widzicie – według sądu zdjęcie nie zostało wykorzystane w sposób inny niż inspiracja, a wizerunek Czesława Miłosza z plakatu różnił się od wizerunku prezentowanego na fotografii oraz stanowił tylko jeden z elementów rozbudowanej formy graficznej, jaką jest plakat. Sąd Okręgowy w Gliwicach stwierdził, że znaczącą różnicą jest sposób wykonania obu dzieł oraz zamiar ich stworzenia. JP miała na celu wykonanie portretu mistrza słowa, natomiast plakat miał za zadanie promowanie wydarzenia.
Apelacja
Nasz bohaterka nie pogodziła się z wyrokiem Sądu Okręgowego i zgłosiła sprawę do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, a ten uznał ją za bezzasadną. W toku postępowania powołano biegłego (doktora habilitowanego), który w swojej opinii uznał, że plakat jest dziełem inspirowanym zdjęciem JP, a nie jego opracowaniem.
Opinia biegłego sądowego podkreślała również to, że taki sposób tworzenia plakatów jest bardzo popularny w projektowaniu graficznym, a wizerunek poety jest tak silnie przetworzony graficznie, że stanowi on zupełnie inne, niezależne dzieło o własnej wartości artystycznej.
Wyrok
Rozporządzeniem sądu powódka została zobowiązana do wypłacenia na rzecz pozwanego kwoty 3473,15 złotego, w tym 649,45 złotych tytułem kosztów postępowania apelacyjnego. Nie jest to pierwsza sprawa przegrana przez JP
Cienka linia między inspiracją, a pogwałceniem prawa autorskiego
Według Ustawy o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych, „za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem” (art. 2.4 UPAiPP). Jednak gdzie leży granica? Zapytaliśmy o to naszego eksperta.
Jak widzicie - linia między inspiracją, a pogwałceniem prawa autorskiego jest bardzo cienka. Mimo tego, w wyżej omawianym przypadku, sądy obu instancji jasno orzekły, że do naruszeń nie doszło. Jedynym elementem zdjęcia, którym inspirowany był plakat, był zarys sylwetki Czesława Miłosza, a całość powstała w kompletnie innej technice od początku do końca.
Jaki jest Wasz pogląd na tę sprawę? Czy uważacie, że autorka zdjęcia powinna dostać zadośćuczynienie?