Czy doszło do plagiatu w konkursie fotograficznym Sony World Photography Awards 2017?

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że na wielkich konkursach fotograficznych, jak World Press Photo czy Sony World Photography Awards, dochodzi do wielu nieporozumień. Okazuje się, że niektórzy potrafią sfingować fotoreportaż, inni usuwają lub dodają elementy zdjęcia, a jeszcze inni żywcem kopiują czyjś pomysł. Jak było tym razem?

Czy doszło do plagiatu w konkursie fotograficznym Sony World Photography Awards 2017?
Marcin Watemborski

Nie jest to pierwsze w tym roku zamieszanie konkursowe, o którym zrobiło się głośno w mediach branżowych. Pierwszym był ustawiony fotoreportaż Hosseina Fatemiego z World Press Photo. Tym razem jednak sprawa wydaje się być jeszcze poważniejsza. W jednej z galerii konkursu Sony World Photography Awards pojawiło się zdjęcie, które wydaje się być jawnym plagiatem.

Obraz
© © Alex Andriesi / [www.worldphoto.org](https://www.worldphoto.org/sonyworldphotographyawards/winnersgalleries/2017/open/shortlisted/enhanced/enhanced)

O co chodzi z tym plagiatem?

Ze 105 tysięcy zgłoszeń, jednym z wybranych do pokazania publiczności zdjęć była praca rumuńskiego artysty – Alexa Andriesiego. Na jego kolażu fotograficznym możemy zobaczyć dziewczynkę w jasnej miętowej sukience, która unosi się nad ziemią w otoczeniu żółtych piłek. Ta surrealistyczna wizja znalazła się w kategorii „Enhanced”, w konkursie otwartym.

Niedługo po pokazaniu tej fotografii głos w mediach społecznościowych zabrała fotografka Anka Zhuravleva, która oskarżyła Andriesiego o plagiat. Fotografka zwraca uwagę na to, że pokazana na SWPA praca dziwnym trafem ma wiele wspólnych elementów z jej zdjęciem, które zrobiła w 2011 roku, na którym widać... młodą kobietę w zielonej sukience unoszącą się wśród pomarańczowych piłek. Ciekawe, czy gdyby odpowiednio rozjaśnić zdjęcie, piłki okazałyby się żółte, a sukienka miętowa?

Obraz

Post został udostępniony setki razy. Organizatorzy konkursu nie zostawili sprawy samej sobie i wystosowali oświadczenie. A z niego dowiadujemy się, że Andriesi przedstawił dokumentację, w której dowodzi, że jego praca nie jest plagiatem i czerpał inspirację z innych źródeł. Co ciekawe, pod oryginalnym postem World Photography Organisation jedna z użytkowniczek wkleiła zrzut ekranu z komentarzem interesanta, który przeprasza autorkę pierwotnego zdjęcia za zaistniałą sytuację i prosi o kontakt.

Co na to autor zdjęcia?

Alex Andriesi podobno przesłał do WPO film, w którym tłumaczy, że jego inspiracją była scena z filmu, w której mała dziewczynka trzyma balony. Dokumentacja ma zawierać również szkice, w których widać, jak ewoluował pomysł oraz końcowe zdjęcie.

Obraz
© © Alex Andriesi

Autor pracy nie chce jednak umieszczać filmiku ze względu na wielkie zamieszanie, które powstało, oraz na to, że będzie szkalowany przez licznych miłośników prac Anki Zhuravlevej. Tak czy siak – Alex już czuje się osądzony.

Nigdy nie miałem żadnych złych zamiarów wobec innego artysty. Myślę, że moje zdjęcia przez jakiś czas nie będą uważane za wiarygodne. Mówię to ze szczerego serca. Chciałbym uniknąć zamieszania za wszelką cenę.

Zhuravleva jednak nalega na zobaczenie oryginalnych materiałów z inspiracjami. Fotografka uważa, że oświadczenie WPO brzmi dziwnie. W głównej mierze chodzi jej o straty moralne, które wystąpiły przy zgłoszeniu Alexa. Artystka zwraca uwagę, że jej prace były wielokrotnie kopiowane przez innych, ale nigdy nie miała miejsca sytuacja, że kopia zdobyła wyróżnienie w konkursie, tym bardziej tak dużym jak SWPA.

Obraz
© © Anka Zhuravleva
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)