World Press Photo 2017 - czy mamy do czynienia z kolejnym oszustwem i ustawianym fotoreportażem?

Czy w World Press Photo nagrodzono spreparowany reportaż? Jak co roku, także teraz, wypływają na jaw oskarżenia o nieczyste zagrania, a nawet ustawianie zdjęć dokumentalnych, które zostały nagrodzone. Czy mamy do czynienia z kolejnym skandalem? Do sprawy odnieśli są sami organizatorzy konkursu.

World Press Photo 2017 - czy mamy do czynienia z kolejnym oszustwem i ustawianym fotoreportażem?
Źródło zdjęć: © © Hossein Fatemi / www.worldpressphoto.org
Krzysztof Basel

Cała (nie)prawda o życiu młodych ludzi w Iranie?

Sprawa została nagłośniona przez fotografa, filmowca z Nowego Jorku, Ramina Talaie, który szczegółowo opisał ją ma swoim blogu. Domniemane oszustwo dotyczy Hosseina Fatemi i jego projektu długoterminowego, który zdobył 2. miejsce w swojej kategorii w konkursie World Press Photo 2017.

Jego cykl “An Iranian Journey” miał powstawać aż 10 lat i ukazywać całą prawdę o młodym pokoleniu Irańczyków, którzy żyją zupełnie inaczej, niż pokazuje oficjalny obraz tego kraju. Materiał rzeczywiście robi wrażenie - kadry są interesujące, kolory naturalne, ale przede wszystkim imponuje treść i przekaz. Pokazanie świata, który znają tylko nieliczni, sytuacji nietypowych, dostępnych dla wybranych, lokalnych mieszkańców Iranu. Obraz daleki od tego, jaki znamy. Sami wykorzystaliśmy jedno ze zdjęć Fatemiego, jako otwierające na naszej stronie głównej przy materiale o wynikach WPP.

Jednak zanim esej Fatemiego zdobył nagrodę w World Press Photo, został nagrodzony w innym, również bardzo prestiżowym konkursie fotograficznym POYi. Autor został wyróżniony nagrodą „World Understanding Award". Chwilę po tym Ramin Talaie miał otrzymać lawinę wiadomości i sygnałów o oszustwach popełnionych w tym cyklu zdjęć.

„Po tym, jak Fatemi otrzymał nagrodę za zrozumienie świata w 73. konkursie POYi za ten sam fotoreportaż, moja skrzynka odbiorcza i Facebook Messenger zostały zalane przez wiadomości od osób twierdzących, że pomogły lub są świadkami, jak Fatemi ustawiał swoich znajomych w czasie realizacji tego projektu. Inni twierdzą, że Fatemi splagiatował ich zdjęcia, a w niektórych przypadkach skopiował je kawałek po kawałku. Przez ostatnie miesiące zacząłem zbierać relacje tych osób, dowody oraz weryfikowałem źródła, miejsca, strony oraz inne informacje na temat sprawy"

Na początku marca na jaw wyszły oskarżenia, które mówią, że fotograf celowo inscenizował kadry, wiernie kopiował ujęcia innych autorów i stosował nieczyste zagrania przy opisywaniu zdjęć zgłoszonych do konkursu. Mają o tym świadczyć relacje świadków opisywanych wydarzeń, czyli pomagających mu fotografów oraz samych uczestników. Talaie znalazł wiele przykładów zdjęć, na których rzekomo widać ustawienie scen gołym okiem. Co ciekawe, Fatemi jest też blisko związany ze znaną agencją Panos Pictures, gdzie sprzedaje swoje zdjęcia i gdzie oferuje fotografie z nagrodzonego cyklu oraz sporo innych zdjęć, które wyglądają, jakby powstały przy okazji realizacji eseju.

Obraz
© © medium.com/@RaminTalaie

Na screenach ukazujących nagrodzone zdjęcia oraz materiały ze strony agencji, widać bardzo podobne sceny. Podobno są to zdjęcia w całości lub częściowo ustawione, a osoby na nich pokazane to często znajomi Fatemiego. Padają także zarzuty o wykonywanie zdjęć, które są bardzo podobne do kadrów innych fotografów. Czasami, jako wierne kopie innych zdjęć. Innym razem wygląda to tak, jakby dwie osoby fotografowały tę samą scenę naraz. Autor bloga zarzuca także, że sfotografowane sceny są nierealne, nie przedstawiają prawdziwego życia w Iranu i nie da się przypadkiem ich zaobserwować i jeszcze sfotografować. To nie ma być fotoreportaż, ale fikcja. Cała sprawa jest szczegółowo opisana na blogu Ramina Talaie.

Po ogłoszeniu wyników World Press Photo 2017, Talaie zgłosił sprawę do przedstawicieli konkursu. Incydentem zajął się Santiago Lyon - fotoreporter z wieloletnim doświadczeniem, były dyrektor działu fotograficznego w agencji Associated Press oraz przewodniczący jury World Press Photo 2013. Człowiek, który w branży ma opinię osoby pełnej pasji i przywiązania do zasad etycznych. Ten przeprowadził indywidualne śledztwo w tej sprawie, w którym miał za zadanie zebrać jak najwięcej dowodów, dotrzeć i przepytać wszystkie osoby, które mogłyby być obecne w czasie wykonywania kontrowersyjnych zdjęć, wliczając w to samego autora zdjęć. Tak też zrobił. Dochodzenie trwało przez kilka tygodni, a jego wyniki zostały przedstawione specjalnej komisji WPP. Rezultat? Raminowi Talaie odpisał sam dyrektor zarządzający WPP, Lars Boering:

Na swoim blogu Boering pisze, że cała teoria spiskowa opiera się jedynie na poszlakach, a oskarżający fotografa Ramin Talaie nie był obecny przy wykonywaniu żadnego z opisywanych przez niego zdjęć. Co więcej, zarzuca mu, że nie zna szczegółów oraz kontekstu powstawania tych fotografii. To mocne słowa. Warto tu także zaznaczyć, że śledztwo lub same wnioski dochodzenia, dotyczyły tylko zdjęć zgłoszonych do konkursu, a nie wszystkich fotografii autora. Czy to niepisana sugestia, że Fatemi mógł dopuścić się nieczystych zagrań, ale nikt nie chce otwarcie tego przyznać? Albo że są one widoczne na innych zdjęciach, ale nie w tych zgłoszonych do konkursu WPP? To tylko domniemania.

Ludzie na zdjęciu w basenie mają być znajomymi fotografa zaproszonymi do zdjęć.
Ludzie na zdjęciu w basenie mają być znajomymi fotografa zaproszonymi do zdjęć.© © medium.com/@RaminTalaie

Bez znajomości wszystkich faktów trudno stanąć pod którejś ze stron. Dowody zgromadzone przez Ramina Talaie wyglądają przekonywająco, ale z drugiej strony mamy też niejawne dla nas dowody i raport z wewnętrznego śledztwa WPP, który może wiele wyjaśnić. Szkoda, że ten dokument nie został udostępniony opinii publicznej.

Dzieje się tak w zasadzie od kilku lat, co roku. Czasami zarzuty są oddalane, w innych wypadkach autor zdjęć jest nawet dyskwalifikowany. Taka sytuacja zdarzyła się w 2010 roku. Ukraińskiemu fotografowi Stepanowi Rudikowi zarzucono niedozwoloną ingerencję w jednym ze zgłoszonych zdjęć. W 2015 roku odrzucono aż 20 proc. prac zakwalifikowanych do finału, a ostatecznie i tak jury konkursu zdyskwalifikowało Giovanniego Troilo za naruszenie zasad. Nie obyło się też bez zarzutów pod kątem zwycięzcy całego konkursu World Press Photo 2012 Paula Hansena i jego dramatycznego zdjęcia wykonanego w Gazie. Padały oskarżenia o łączenie kilku zdjęć w jedno, jednak sprawa została zweryfikowana i fotograf został oczyszczony z zarzutów.

Obraz
© © medium.com/@RaminTalaie

Aby zadbać o jak najwyższą rzetelność i wiarygodność zgłaszanych zdjęć, jak i całego konkursu, w ostatniej edycji wprowadzono nowy kodeks etyki. Uczestnicy muszą zapewnić organizatorów, że zgłaszane fotografie są dokładną i sprawiedliwą reprezentacją sceny, której autor był świadkiem, a jego dzieło nie wprowadza widzów w błąd. Zgłaszając zdjęcia do konkursu, uczestnik akceptuje szereg postanowień, między innymi oświadcza, że „nie zmieniał celowo zastanej sceny lub nie odtwarzał ponownie wydarzeń" oraz „zadbał o dokładność podpisów pod fotografiami".

„Czuję smutek, że nasza profesja została splugawiona przez łowców nagród, którzy wykorzystują kłamstwo, aby ktoś ich zauważył, ale w rzeczywistości wystawiają na niebezpieczeństwo istotę fotoreportażu".

Nieczyste zagrania w konkursach i fotoreportażu ogólnie osłabiają kondycję całej branży, niszczą reputację i wiarygodność fotoreporterów, a w konsekwencji mogą sprawić, że spadnie zainteresowanie tego typu przekazem. Tym bardziej w interesie fotografów powinno leżeć piętnowanie nieczystych zachowań oraz promowanie zdrowych zasad etycznych.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)