DJI Mavic Pro - mały, zwinny, ale nie bez wad [recenzja]
DJI Mavic Pro zdążył zadomowić się na rynku. To niewielki dron, który obiecuje wiele. Na testy zabrałem go do słonecznej Portugalii. Czy dron to dobry pomysł na urozmaicenie zdjęć z wakacji? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.
30.08.2017 | aktual.: 30.08.2017 08:14
Opis i specyfikacja
Tę recenzję chcę potraktować czysto praktycznie, bez sprawdzania każdej możliwej opcji drzemiącej w Maviku. Nie będzie tu więc testów maksymalnego zasięgu i temu podobnych. Poza tym to mój prywatny sprzęt, więc w razie kraksy czy innych zdarzeń losowych, 6500 zł poszłoby w las, albo jeszcze gdzie indziej. Mavika kupiłem, bo podczas moim wyjazdów brakowało mi urozmaicenia kadrów. Kiedy po raz kolejny lecę np. na portugalskie Algarve, które mam sfotografowane chyba na każdy możliwy sposób, brakowało mi pomysłu na kolejne zdjęcia. Podobnie z innymi miejscami, a z drona rzeczywiście można pokazać wszystko z zupełnie innej perspektywy. Do tego na testy wybrałem Portugalię, w której właściwie nie ma obostrzeń, jeśli chodzi o latanie dronami. Choć kwestie uprawnień to temat na osobny artykuł.
DJI Mavic został pokazany tuż po GoPro Karma i w mojej ocenie nie ma on bezpośredniej konkurencji na rynku. Oczywiście dronów jest całe mnóstwo, ale tak kompaktowego urządzenia, o takich parametrach, na próżno szukać. Karma jest znacznie większa, a Spark wykastrowany z wielu przydatnych fotografom i filmowcom funkcji. Mavic będzie dobrym wyborem dla osób, które szukają drona, który zmieści się do niewielkiej torby, ale nie będzie zabawką. Właśnie tym przekonał mnie do siebie.
Jednak, żeby nie było tak różowo, Mavic po dwóch tygodniach od kupna trafił do serwisu. Prawa strona obrazu była nieostra. Naprawa trwała dłużej niż miesiąc, a polski dystrybutor niespecjalnie kwapił się do wyjaśnienia sprawy. W każdym razie dron wrócił naprawiony i działa jak należy, choć niesmak pozostał.
DJI Mavic Pro | |
---|---|
Producent | DJI |
Data premiery | 2017 |
Maksymalny rozmiar zdjęcia | 4000 x 3000 |
Rozdzielczość matrycy | 12 Mpix |
Nośniki zapisu | SD |
Budowa i obsługa
DJI Mavic jest naprawdę niewielki. Jego wymiary to 8,5 x 8,5 x 20 cm po złożeniu, a waga - niespełna 750 gramów. Bez problemu zmieścił się do torby Tenba Switch 8 i spokojnie mógłbym dopakować do niej jeszcze bezlusterkowca z płaską stałką. Dedykowana torba jest w porządku, choć całość według mnie, wchodzi zbyt ciasno.
Nie mam zastrzeżeń do jego wykonania. Obudowa wykonana jest ze sztywnego, szarego tworzywa. Z kolei dolna część jest już metalowa. Pełni również rolę radiatora. Całość jest dobrze spasowana, a odchylane ramiona stawiają odpowiedni opór. Po rozłożeniu Mavic zajmuje powierzchnię zbliżoną do kartki A3, więc nadal pozostaje niewielki.
Do górnej części obudowy wpinamy baterię. Na niej znajduje się również włącznik drona, który pełni także rolę wskaźnika baterii w formie 4 pulsujących diod. Akumulator to ogniwo litowo-polimerowe o pojemności 3830 mAh. Po bokach drona, pod zaślepkami, znajdziemy gniazdo kart micro SD oraz przełącznik Wi-Fi/RC, którym wybieramy czy Mavic będzie latał z użyciem kontrolera, czy tylko za pośrednictwem smartfona / tabletu. Po drugiej stronie umieszczono gniazdo micro USB.
Z przodu umieszczono kamerę na 3-osiowym gimbalu. Do tego otrzymujemy blokadę i osłonę gimbala na czas transportu. Na przednich ramionach znajdują się diody LED, podobnie na ogonie. Z kolei od spodu i na froncie znajdziemy czujniki antyzderzeniowe w formie kamer i czujników ultradźwiękowych.
Drona obsługujemy z poziomu dedykowanego kontrolera, który przypomina pada do Xboxa, a w praktyce działa również podobnie. W jego dolną część wpinamy smartfona. W zestawie znajdziemy odpowiedni przewód - micro USB i Lightning. Kontroler wykonany jest z tego samego tworzywa wysokiej jakości. Na froncie umieszczono dwie gałki, włącznik, przycisk pauzy, programowalny joystick i przycisk „return home“. Z tyłu znajdziemy dwie składane anteny, przycisk robienia zdjęć, nagrywania filmów oraz dwie rolki. Jedną zaprogramowałem do sterowania gimbalem w górę i dół, druga służyła do zmiany czasu naświetlania lub korekty ekspozycji. Pod spodem znajdziemy jeszcze dwa przyciski funkcyjne. U mnie służyły do przywołania menu z parametrami ekspozycji i włączenia autofokusu. Z prawej jest jeszcze jeden przełącznik - sport. Po przełączeniu w ten tryb, Mavic może lecieć nawet 65 km/h, ale z wyłączonymi czujnikami antyzderzeniowymi, więc w obawie o wypadek, nie korzystałem z tej funkcji. Niemal cały kontroler możemy zaprogramować do swoich potrzeb. Trzeba spędzić trochę czasu, żeby wybrać najlepsze opcje.
Na ekranie znajdziemy informacje o aktualnej prędkości, prędkości obrotowej wirników, trybie lotu, sygnale GPS, sygnale między kontrolerem a dronem, wysokości, dystansie, poziomie naładowania drona i kontrolera i korekcie ekspozycji. Wszystko jest czytelne, nawet w dużym słońcu.
Obsługa
Do obsługi Mavika potrzebny jest smartfon z aplikacją DJI Go 4. Z jej poziomu regulujemy wszystkie parametry drona, a jest ich naprawdę dużo. Mamy możliwość kalibracji wszystkich czujników, jak również przypisania konkretnych funkcji przyciskom na kontrolerze. Wybieramy także, w jaki sposób ma działać gimbal, maksymalną wysokość i mnóstwo innych opcji. Nie widzę jednak sensu, żeby więcej się o nich rozpisywać, bo każdy z użytkowników będzie musiał przez nie przebrnąć, najlepiej z instrukcją obsługi w ręce.
To, co bardziej nas interesuje, to obsługa parametrów nagrywania i fotografowania. Wszystko odbywa się w rozwijanym menu, gdzie możemy ustawić parametry ekspozycji - ISO, czas naświetlania i korektę ekspozycji.
W drugiej zakładce znajdziemy parametry obrazu, czyli balans bieli, profil i styl obrazu, proporcje boków, jak również format zapisu.
W lewej części ekranu umieszczono przycisk startu, powrotu do domu oraz ustawienia samego lotu. Mavic może być sterowany gestami, możemy wybrać opcje podążania (za kontrolerem lub zaznaczonym obiektem), lot między punktami, wygładzenie ruchów drona i gimbala w opcji Cinelike i Tripod czy podążanie z uwzględnieniem terenu. Tu również możliwości jest naprawdę dużo. Tym, z których korzystałem, przyjrzę się w dalszej części testu. Podsumowując samą obsługę Mavika, to jest naprawdę przystępna. Przypomina menu aparatu z zaawansowanego smartfona z Androidem. Przez bardziej zaawansowane ustawienia samego drona warto jednak przebrnąć na spokojnie, w domu.
Lot i zdjęcia w praktyce
Kiedy pierwszy raz startowałem Mavikiem, dość mocno się stresowałem. Jak się jednak okazało, zupełnie niepotrzebnie. Latanie w trybie GPS jest dziecinnie proste. Jedną gałką poruszamy się w poziomie i obracamy drona, natomiast drugą, latamy w poziomie. Do tego jedną z rolek regulujemy położenie gimbala. Całość rzeczywiście nieco przypomina grę na Xboxie, choć trzeba pamiętać, że to nie gra, a tym 750 gramowym trzmielem możemy zrobić komuś krzywdę, a nieostrożna zabawa może się źle skończyć.
Procedura lotu nie jest zbyt czasochłonna. Po wyciągnięciu z torby pozbywamy się osłony kamery i blokady gimabala. Następnie rozkładamy ramiona - najpierw przednie, rozkładane do przodu i następnie tylne - rozkładane w dół. Kolejnym krokiem jest wpięcie smartfona w kontroler i rozłożenie anten. Mając iPhona, trzeba odblokować go kodem, bo uchwyt zasłania Touch ID. Następnie włączamy drona, kontroler i uruchamiamy aplikację. Po krótkiej chwili, kiedy Mavic połączy się z GPSem, jest gotowy do startu.
Aby wystartować, najlepiej ułożyć Mavika na równej powierzchni, a następnie wybrać na smartfonie opcję startu. Mavic wzniesie się na niewielką wysokość i będzie czekał na nasze komendy. Kiedy chciałem wylecieć z trawiastego podłoża, po prostu kładłem na nim okrągłą blendę. Dodatkowo, jeśli znajdujemy się w strefie, gdzie loty nie są możliwe, aplikacja da nam o tym znać.
Sam lot naprawdę nie jest trudny. Zresztą ostatnio, na jednych z warsztatów, pokazałem podstawową obsługę Mavika osobie, która z elektroniką nie żyje za pan brat i wszystko poszło jak z płatka.
Mavic może pracować w trybie filmowym i wideo. Wystarczy nacisnąć przycisk aparatu, aby aktywować tryb fotograficzny. Po wciśnięciu przycisku nagrywania, dron przechodzi w tryb wideo. Dodatkowo istnieje możliwość robienia zdjęć podczas filmowania, ale wtedy robimy stopklatki JPG z wideo w rozdzielczości 4K, więc lepiej wybierać między trybami, a nie fotografować w trybie wideo.
Kolejnym krokiem jest już tylko wyszukiwanie odpowiednich kadrów i filmowanie, bądź fotografowanie. Ja, w związku z tym, że uważam się za fotografa, zrobiłem zdecydowanie więcej zdjęć niż filmów.
Producent zapewnia maksymalny czas lotu 27 minut. W praktyce wychodzi mniej, bo aby uzyskać ten wynik, trzeba lecieć bez wiatru z prędkością 25 km/h. Podczas kilkunastu startów, bateria starczała na średnio 20 minut Mavika w powietrzu. Maksymalnego zasięgu nie testowałem. Producent mówi nawet o 13 km, w Europie ograniczony jest do 4 km. Moje najdalsze loty sięgały 2 km, przy czym musi to być otwarta przestrzeń. Kiedy w Polsce poleciałem za górę, na której stoi zamek w Olsztynie, Mavic zgubił zasięg na 600 m, ale po krótkiej chwili sam zaczął wracać do punktu, z którego startowałem i odzyskał pełną łączność.
Z kolei Marcin Dobas nie miał tyle szczęścia. Na Islandii poleciał wzdłuż plaży na odległość około 2 km. Wracając, 700 m od pozycji startu, aplikacja odmówiła posłuszeństwa, łączność została zerwana i po Maviku. Nikt nie wie, co się z nim stało. Tak więc do testów odległości podchodziłem ze sporą dozą nieufności.
Jakość obrazu
Sercem Mavika jest matryca CMOS 1/2.3” o rozdzielczości 12 megapikseli. Ta sprzężona jest z obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej 28 mm i jasności f/2.2. To pozwala na zapis zdjęć w rozdzielczości 4000 x 3000 pikseli i wideo do rozdzielczości Cinema 4K.
Zdjęcia
Co ważne, Mavic pozwala na zapis zdjęć w formacie RAW (DNG), dzięki czemu obrabiamy je dokładnie tak samo, jak RAWy z każdego innego aparatu. Mamy również możliwość wykonywania zdjęć HDR oraz ustawienia bracketingu 3 lub 5 zdjęć w odstępach 0.7 EV. Aparat pracuje w zakresie ISO 100-1600, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z matrycą jak w tanim kompakcie, więc nie spodziewajmy się cudów.
Nie mogę powiedzieć, że jakość jest ani specjalnie dobra, ani specjalnie zła. Jest typowa dla aparatów z tej wielkości sensorem, więc naprawdę niezła, szczególnie w dobrych warunkach oświetleniowych. Co prawda aparat umożliwia wydłużenie czasu naświetlania nawet do 8 sekund, ale w praktyce, 1 sekunda przy normalnej pogodzie to absolutne maksimum, żeby zdjęcie nie było poruszone. Fotografując, najlepiej nie przekraczać ISO 400. Wyższe czułości wprowadzają już znaczne zaszumienie, szczególnie jeśli materiał ma być poddany postprodukcji. Na szczęście z pomocą przychodzi jasna optyka, przez co nawet po zmierzchu możemy fotografować przy ISO 100 czy 200. Minusem optyki jest jednak fakt, że mocno winietuje i lubi złapać mocną flarę.
Dla przyzwoitości dodałem zdjęcia sekwencji ISO, choć w przypadku tego materiału zdecydowanie lepiej obejrzeć przykładowe zdjęcia zrobione w odpowiednich warunkach.
RAWy mają przeciętną pojemność tonalną, więc fotografowie nie mogą liczyć na spektakularne wyciąganie szczegółów ze świateł i cieni. Niemniej jednak RAW i tak daje znacznie szersze możliwości niż JPG.
Filmy
DJI Mavic nagrywa w rozdzielczości do Cinema 4K przy 24 kl./s Pełną tabelkę z rozdzielczościami i klatkarzem umieściłem poniżej. Z kolei maksymalny bitrate to 60 Mb/s, a format zapisu to MP4 lub MOV. Ustawień obrazu jest naprawdę dużo. Czeka na nas kilkanaście profili barwnych, w tym D-Log, który daje bardzo surowy, ale pełen szczegółów obraz. Dodatkowo mamy możliwość wyboru ostrości, kontrastu i nasycenia, niezależnie od wybranego profilu. Po obejrzeniu chyba wszystkich materiałów o Maviku na Youtube, zdecydowałem się ustawić rozdzielczość UHD, 25 kl./s, D-Log i ostrość na +1. Jakość obrazu jest rzeczywiście dobra, ale oczywiście wymaga postprodukcji. Tu najczęściej korzystałem z LUTa dedykowanego do S-Loga2, który sprawdził się również przy materiale z Mavika. To, co ważne - przy wyostrzeniu +1 obraz jest bardzo ostry, ale również zaszumiony, nawet na najniższym ISO. Jeśli nie zależy nam na absolutnie wszystkich szczegółach, wyostrzanie na 0 wystarczy.
Mam jednak wrażenie, że bitrate na poziomie 60 Mb/s to nieco za mało, szczególnie jeśli szybko poruszamy gimbalem. Momentami widać artefakty kompresji materiału, co negatywnie wpływa na odbiór filmu. Może być również zauważalny efekt rolling shutter, choć filmując, raczej zależy nam na maksymalnie gładkich ujęciach.
Warto wspomnieć, że koniecznie trzeba wyposażyć się również w filtry ND, ponieważ przy najkrótszych czasach naświetlania pojawiają się poziome, ciemne pasy. Przy dłuższych czasach, ten problem nie występuje.
Do testu przygotowałem trzy materiały - jeden zmontowany, bez żadnej korekcji. Drugi - ten sam, ale z nałożonym LUTem. Trzeci to materiał z tablicą testową z porównaniem różnych ustawień - rozdzielczości, klatkarzu i wyostrzenia.
DJI Mavic Pro - Portugal 2017 - test
DJI Mavic Pro - Portugal 2017 - test - ungraded
DJI Mavic Pro - test rozdzielczości i szumów
Zdjęcia przykładowe
Wszystkie zdjęcia zostały zrobione w formacie RAW, a następnie obrobione w Adobe Camera RAW 9.12 przy standardowych ustawieniach. Druga galeria prezentuje te same fotografie, ale poddane edycji.
Co mi się podoba
DJI Mavic jest bez wątpienia udanym produktem, który na rynku właściwie nie ma konkurencji. Jego miniaturowe rozmiary sprawiają, że dronem możemy latać właściwie wszędzie, bo nie zajmuje więcej miejsca niż amatorska lustrzanka. Dzięki temu zmieści się nawet do bagażu podręcznego, a to była główna cecha, dla której zdecydowałem się na jego zakup. Kolejny plus należy się za niesamowicie prostą obsługę aplikacji oraz brak konieczności posiadania specjalnych umiejętności, żeby nim latać. Wszystko działa podobnie jak w Xboxie. Nie sposób wspomnieć o jakości obrazu, która jest naprawdę niezła, a biorąc pod uwagę stosunek wielkości do jakości, całość wypada jeszcze lepiej. Nie sposób nie wspomnieć o zapisie RAW, rozdzielczości 4K i profilu D-Log, dzięki którym Mavika można zaprząc również do niektórych zleceń komercyjnych.
Co mi się nie podoba
Najbardziej nie spodobało mi się, że przez miesiąc Mavic leżał w serwisie z powodu wady fabrycznej. Z pewnością nie jest to bardzo niezawodny sprzęt, co pokazał przykład mój i Marcina Dobasa, który pewnie z chęcią sprzeda to, co mu zostało po dronie. W przypadku takiego sprzętu oczekiwałbym szybszego serwisu i większej niezawodności. Minus należy się również za zbyt niski bitrate, słabą jakość obrazu podczas nagrywania powyżej 30 kl./s oraz widoczny efekt rolling shutter. Mimo wszystko, nieco rozczarowała ilość szumów na ISO 100 przy wyostrzaniu +1.
Werdykt
Czy mimo wymienionych wad nie żałuję zakupu Mavika? Absolutnie nie. Dzięki niemu, podróżując, mogę robić takie zdjęcia i filmy, których nie byłbym w stanie zrobić do tej pory, fotografując nawet najlepszym aparatem. Dron to po prostu otwarcie nowych możliwości zdjęciowych. Mavic to bardzo dobry wybór dla osób, które ponad jakość obrazu cenią sobie mobilność, małą wagę i rozmiary. W podobnej cenie można kupić GoPro Karma czy Phantoma 4 Advanced, ale oba są po prostu znacznie większe. Z kolei jeszcze mniejszy Spark jest wykastrowany z bardziej zaawansowanych funkcji, takich jak RAW czy 4K. Szkoda, że dron lubi być kapryśny - albo robi nieostre zdjęcia, albo nie wraca. To jednak sprawia, że za każdym razem mam lekkie obawy, czy wróci. Póki co, wraca, a ja cieszę się ciekawymi zdjęciami, których nie byłbym w stanie zrobić normalnym aparatem. Polecam!