Fotografia ślubna: Jak nie zwariować?
Wielu fotografów i filmowców twierdzi, że za nic w świecie nie chcą pracować w branży ślubnej. Wymagający klienci, praca po kilkanaście godzin w weekendy i ogromna ilość materiału do obrobienia to tylko niektóre z trudności, z którymi przychodzi się zmierzyć fotografowi ślubnemu.
23.08.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:40
Nie będę ukrywała: branża ślubna jest delikatnie mówiąc specyficzna. Rozmawiałam kiedyś z koleżanką na temat jej wymarzonego wesela i kiedy ktoś przytomnie zauważył, że nie ma jeszcze chłopaka, odparła: “szczegóły się później dopracuje”. Ten żart pokazuje, że często sens dnia ślubu gubi się gdzieś wśród wystawnych dekoracji, spinania budżetu i wybierania menu. Jak w tym wszystkim odnaleźć sens i nie zwariować?
Indywidualne podejście - znajdź coś, co cię porusza
Nie każdy ślub to wyciskacz łez. Czasami nie mamy szans poznać pary młodej na tyle, żeby przeżywać z nimi ten dzień. Dlaczego to ważne? Przecież wystarczy być profesjonalistą i po prostu dokumentować. Nie do końca. Ludzie, którzy pracują z pasją, wykonują swoją pracę lepiej, a trudności nie są dla nich aż tak dotkliwe.
Kiedy jestem na ślubie i weselu staram się znaleźć coś, co mnie poruszy i sprawi, że będę wiedziała, na co zwrócić szczególną uwagę podczas realizowania reportażu. Wielu fotografów ślubnych mówi o emocjach, ale jakich konkretnie? Nie każdy wzrusza się na przysiędze. Czasem dużo bardziej poruszające jest spojrzenie dziadka, maluch, który dokazuje w ostatniej ławce albo szalony taniec rodziców nowożeńców. Szukaj tych momentów, a przestaniesz zwracać uwagę na kicz, który towarzyszy weselom.
Musisz lubić ludzi… i imprezy
Jeśli na samą myśl, że znajdziesz się w tłumie ludzi, a podczas zdjęcia grupowego wszystkie oczy będą zwrócone w twoją stronę, dostajesz drgawek, to nie jest to zawód dla ciebie. Na pytanie dlaczego zajmuję się fotografią ślubną, mam przede wszystkim jedną odpowiedź: lubię ludzi.
Bycie wśród ludzi w postaci bacznego obserwatora dodaje mi energii. Kiedy ktoś uśmiecha się do zdjęcia albo stroi głupie miny, to automatycznie też się uśmiecham. Sporo osób nie znosi wesel i te kilka godzin reportażu do oczepin jest dla nich prawdziwą katorgą. Ja, kiedy tylko usłyszę muzykę (tak, nawet disco polo), zaczynam śpiewać i skaczę w środek parkietu z aparatem.
Rób takie zdjęcia, jakich chcesz mieć klientów
Są różne wesela i różni ludzie. Jedne mają miejsce w pałacach, inne w stodołach, jeszcze inne w zajazdach lub remizach strażackich. Jeśli jesteś na początku swojej przygody z fotografią ślubną to nie będziesz wybrzydzał w zleceniach, ale zwróć uwagę na to, jakie zdjęcia publikujesz. Kluczowa zasada brzmi: "Rób takie zdjęcia, jakich klientów chcesz przyciągnąć".
Z czasem za pomocą odpowiedniej ceny i selekcji portfolio będziesz w stanie profilować swoich klientów. Ktoś, komu zależy na artystycznych impresjach nie napisze do ciebie, jeśli nie zobaczy takich zdjęć w twoim portfolio.
Eksperymentuj!
Kiedy masz dobrze opanowane umiejętności i bez trudu przychodzi ci zrobienie żelaznych kadrów, czas na eksperymenty. Nigdy nie masz wszystkiego. Możesz siedzieć na weselu i odliczać czas do końca, ale z doświadczenia wiem, że często te klatki, do których się zmusisz, wychodzą najlepiej. Bądź przygotowany. Użyj niestandardowej ogniskowej (albo pożycz inny obiektyw od filmowca, który korzysta z tego samego systemu), zrób zdjęcie przez kieliszek, wyjdź na zewnątrz.
Nie rób (tylko) zdjęć ślubnych
Aparat prędko ci zbrzydnie, jeśli będziesz po niego sięgał tylko przy fotografowaniu wesel. Większość fotografów ślubnych jest także świetnymi portrecistami. Niektórzy fotografują przyrodę, inni próbują swoich sił w fotografii ulicznej. Każda zmiana dziedziny pozwala na powrót świeżości i spojrzenia z innej perspektywy. To nie jest dobre dla twojej fotografii, to absolutnie konieczne.
Możesz poza tym znaleźć sobie zupełnie inne hobby nie związane z robieniem zdjęć. Muzyka, sport, robienie na drutach - cokolwiek co pozwoli ci nabrać dystansu do tego, czym zajmujesz się zawodowo.
Jak nie zwariować? Nie da się
Rok ma 52 tygodnie, a sezon ślubny trwa od maja do września. Jeśli przyjmiesz zlecenia na 40 ślubów, to nie licz, że nie będziesz czuł zmęczenia. Coraz częściej wesela organizuje się w piątki, czasem para młoda zaprasza fotografa także na poprawiny w niedzielę. Po takim weekendzie, gdy robisz dwa albo nawet trzy zlecenia, twój organizm będzie domagał się odpoczynku.
Jeśli ciężko pracujesz, a i tak ledwo wiążesz koniec z końcem to zastanów się czy nie zaniżasz cen. Lepiej mieć trochę mniej zleceń, ale za większe pieniądze. Konkuruj jakością, a nie niskimi cenami. Jeśli kulminację zleceń masz w sierpniu i wrześniu, na październik zaplanuj odpoczynek. Nawet kilka dni resetu, pomoże ci odzyskać siły i być może powstrzyma przed zmianą branży.
Ideały nie istnieją
Prędzej czy później każdy jest zmęczony swoją pracą. Nie ma takiej, w której wszystko jest idealnie i trzeba jakoś przetrwać trudne momenty. Wiesz, że lubisz to, co robisz i to po prostu trudniejszy moment? Świetnie. Odpocznij lub poszukaj inspiracji. Śluby i wesela doprowadzają cię do szaleństwa, a po każdym zleceniu zastanawiasz się po co to wszystko? Może to po prostu nie twoja bajka i czas na zmiany.