Harry i Meghan uciekali przed fotografami. Mogli zginać jak księżna Diana
Książę Harry oraz księżna Meghan byli ścigani przez niezwykle agresywnych i nachalnych paparazzi. Sześć samochodów wygłodniałych hien goniło za parą książęcą po opuszczeniu przez nią balu charytatywnego w Nowym Jorku. Niewiele brakowało, a mogło dojść do tragedii, podobnej do wypadku, w którym zginęła matka Harry’ego, księżna Diana.
18.05.2023 10:18
Podczas nowojorskiej gali charytatywnej księżna Sussexu Meghan odbierała nagrodę od organizacji Ms. Foundation Women. Był to pierwszy raz od koronacji króla Karola III, gdy można było zobaczyć księcia Harry’ego oraz pierwszy od dłuższego czasu, gdy para pojawiła się publicznie razem. Paparazzi byli niezwykle nachalni.
Zobacz także
Po tym, gdy książę i księżna opuścili bal wraz z matką Meghan, w pogoń za nimi ruszyli fotografowie, którzy nie zwracali uwagi na nic. Pędzili samochodami wbrew przepisom, przejeżdżali na czerwonych światłach, jeździli pod prąd, po chodnikach, rozmawiali przez telefon i za wszelką cenę próbowali zrobić zdjęcia członkom brytyjskiej rodziny królewskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik prasowy pary książęcej powiedział publicznie, że książę i księżna Sussexu brali udział w niezwykle niebezpiecznej ucieczce przed agresywnymi fotografami. Pościg paparazzi za Harrym i Meghan trwał ponad dwie godziny. Podczas tego wielokrotnie mogło dojść do wypadków, gdyż "fotograficzne hieny" nie zwracały uwagi na nikogo i na nic.
Taka sytuacja jest wyjątkowo nieprzyjemna i bolesna dla pary książęcej nie tylko z powodu zachowania paparazzi, ale również przez historię rodzinną. W 1997 r. doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła matka Harry’ego księżna Diana. Członkini rodziny królewskiej również uciekała przed fotografami. Po wypadku zaczęli robić zdjęcia, nie interesowało ich nic więcej, a to pokazuje niski poziom moralności paparazzi.
Nowojorska policja poinformowała, że nie było zgłoszenia dotyczącego pościgu za samochodem pary książęcej ani żadnych informacji na temat szkód czy wypadków. Na tę chwilę nie ma szczegółów o całym zajściu.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii