Ilford Sprite 35‑II to wielorazowy aparat tradycyjny, który… no właśnie co?
W latach 60. XX wieku firma Ilfort produkowała tani aparat wielorazowy Sprite 35. Oprócz spustu migawki i mechanizmy przesuwu filmu nie miał nic. Teraz pojawia się jego nowa wersja, ale czy w ogóle się przyjmie?
Aparaty typu point-and-shoot były bardzo popularne. Wiele "małpek" miało na sztywno ustawiony jeden czas otwarcia migawki, jedną przysłonę i brak jakiegokolwiek układu ustawiania ostrości. Wystarczyło wcisnąć guzik i tyle. Wiele z takich zdjęć było nieostrych lub źle naświetlonych, ale nie same aparaty nie wymagały jakiejkolwiek wiedzy fotograficznej, co sprzyjało ich popularności.
W swojej ofercie taki aparat miał też Ilford, a ten doczekał się swojej nowej wersji w 2020 roku. Sprite 35-II to aparat kompaktowy na film małoobrazkowy, który został wyposażony w 1-elementowy obiektyw o ogniskowej 31 mm i przysłonie f/9. Ma też jeden czas naświetlania – 1/200s oraz lampę błyskową, której ładowanie trwa 15 sekund.
Ilford Sprite 35-II ma kosztować 35 dolarów (ok. 130 zł) i trafić do sprzedaży w styczniu 2021 roku. Jaki jest sens wydawania takiego aparatu? Nie wiem. Za tę cenę można kupić znacznie lepszy aparat typu point-and-shoot na portalach aukcyjnych. Fakt – nie będzie nowy, ale posiadanie światłomierza i lepszej optyki zdecydowanie do mnie bardziej przemawia.
Krok Ilforda jest bardzo dziwny i niezrozumiały. Nie mówimy przecież tu o nowej wersji legendarnego aparatu do lomografii pokroju średnioformatowej Holgi 120-N, a o małoobrazkowej "małpce" okrojonej niemal ze wszystkiego.