Intensywny fotograficzny tydzień z Fujifilm X‑Pro2
Sprawdziłem flagowego bezlusterkowca Fujifilm X-Pro2 w terenie podczas 7 dni zdjęciowych.
01.03.2016 | aktual.: 26.07.2022 19:11
Na początku lutego wraz z dziennikarką Delphine Bauer pracowaliśmy w Warszawie nad reportażem dla francuskiej i szwajcarskiej prasy, traktującym o zmianach w naszym kraju z perspektywy różnych środowisk. Masa spotkań z osobami o różnych poglądach, w różnych miejscach, a co za tym idzie także i zróżnicowane warunki pracy - od portretów przez demonstracje, po pracę w bardzo ciężkich warunkach oświetleniowych. Jako że sam jestem zainteresowany kupnem flagowego Fujifilm X-Pro2, postanowiłem, że to zlecenie zrealizuję właśnie tym modelem, co stało się możliwe dzięki uprzejmości Fujifilm Polska.
Pragnę tutaj zaznaczyć, że osoby, które znajdują się na zamieszczonych, przykładowych zdjęciach, wyraziły zgodę na publikację ich wizerunku w tym tekście poradnikowo – sprzętowym, za co jestem im bardzo wdzięczny. Oparcie się o konkretne zdjęcia z opisywanych sytuacji pozwoli uzyskać lepszy obraz tego, co chcę przekazać.
Poniżej znajduje się kilka wniosków z mojego testu w terenie. „Sprzętowcem” nie jestem, dlatego opiszę jedynie swoje wrażenia, bez dogłębnej analizy tego, co w środku aparatu znajdziecie. Opis jest oparty na tych elementach, które są dla mnie decydujące, jeśli chodzi o zakup lub nie, konkretnego aparatu. Bardziej szczegółowy, techniczny test możecie przeczytać w artykule Marcina Falany.
Na początku trochę o samym zestawie, który miałem do dyspozycji. Poza wspomnianym korpusem Fujifilm X-Pro2 miałem następujący zestaw:
- Fujinon XF 56 mm f/1.2
- Fujinon XF 16 mm f/1.4
- Fujinon XF 23 mm f/1.4
- 3 akumulatory
- flash EF 42, którego w sumie nie użyłem.
Solidność
Pierwsze wrażenie po wzięciu aparatu do ręki to właśnie solidność, która bardzo cieszy - kawał stopu magnezu, sporo uszczelek - daje to spokój w pracy, a gdy zaczyna kropić, nie musisz się obawiać, że aparat odmówi współpracy. Klapki na slot kart czy też na akumulator są twarde i wydają się być wytrzymałe przy zachowaniu elastyczności całego elementu.
Wszystkie części wykorzystane do zbudowania tego modelu zdają się być z najwyższej półki i nic nie wskazuje na to, że tak nie jest - kółka nastawne czy też pierścienie chodzą gładko i z odpowiednim oporem, całość jest zwarta i idealnie dopasowana.
Szybkość
Jedną z części składowych reportażu była demonstracja antyimigracyjna zorganizowana przez środowiska prawicowe. W przypadku takich wydarzeń sytuacja może się dynamicznie zmieniać, więc miej oczy dookoła głowy. Moją ulubioną ogniskową jest 35 mm i w ten sposób pracowałem w trakcie demonstracji. Wymusza to zbliżanie się do fotografowanych osób, więc staraj się analizować nastroje tłumu, obserwuj innych fotografów.
Czasem po kilku względnie spokojnych godzinach przychodzi kilkadziesiąt sekund dynamiczniejszej akcji i warto być blisko. W trakcie sobotniej demonstracji takim momentem okazało się odpalenie rac przez najbardziej „ekspresyjną” grupę, rzucenie kilku petard i głośne okrzyki. W takiej chwili liczył się szybki autofocus i to aparat mi zapewnił. Gdy do tego dodasz 8 kl./s, miałem pewność, że sprzęt wykona 100% tego, czego od niego wymagałem. Reszta to już kwestia oka.
Bardzo ucieszyła mnie zwiększona liczba pól autofocusu, co się przekłada na mniejszy punkt ostrości, a to znów ma spore znaczenie w praktyce, gdy fotografujesz ludzi z pewnego dystansu na małej głębi ostrości.
Gdy fotografujesz seriami, pamiętaj, że matryca oferująca 24,3 Mpix szybko zapcha Ci karty, a poza tym pozostaje kwestia buforowania plików - choć parametry te poprawiono w stosunku do poprzednika, trzeba mieć to na uwadze. Na szczęście w trakcie buforowania aparat jest gotowy do zapisu kolejnych zdjęć, jedynie z przejrzeniem lub wykasowaniem będziesz musiał się chwilę wstrzymać.
Warto nadmienić o pewnym utrudnieniu - gdy aparat wejdzie w stan uśpienia, wybudzenie go trwa dość długo. Czasem decydowałem się po prostu włączyć i wyłączyć aparat, co zajmowało około sekundy. Świetnie odwzorowane kolory, szybkość autofocusu i 8 kl./sek. dały mi komfort pracy w trakcie dynamicznych momentów manifestacji.
Matryca
Mieliśmy okazję fotografować parę, najpierw w ich mieszkaniu, następnie w klubie nocnym, gdzie światła zastanego było bardzo niewiele. Nowa matryca, wspomniane 24 Mpix, która została zastosowana w tym modelu, ułatwia nam pracę m.in. w takich sytuacjach, gdy wolisz nie korzystać z flesha i jesteś zmuszony wejść na wyższe czułości.
Ja do takich osób należę, a we wspomnianym klubie nocnym przyszło mi pracować w mroku, ze światłem pochodzącym ledwie z jednej świeczki i latarni za oknem. Wchodziłem na czułości rzędu ISO 5000-8000 i choć spadek jakości jest zauważalny, to nadal akceptowalny.
Sama jakość obrazka, który proponuje nam X-Pro2, jest jak najbardziej zadowalająca. Plastyka zdjęć czy też rozpiętość tonalna pomiędzy ostro święcącym słońcem a ciemniejszymi miejscami kadru, jest wręcz zachwycająca. Spójrz, proszę, na zdjęcie wspomnianej na początku artykułu Delphine, gdzie mimo światła wpadającego przez okno, widzimy wszystkie pozostałe szczegóły zdjęcia.
Ergonomia
Poprawiona, w oparciu o rady fotografów, tylna ścianka, intuicyjnie umieszczone przyciski i joystick, ułatwiający m.in. wybór pola AF, to zmiany, które zdecydowanie polepszają komfort pracy. Cieszy fakt, że większość przycisków została przesunięta na prawo, dzięki czemu aparat obsługuje się praktycznie jedną ręką.
Jeśli już miałbym się do czegoś przyczepić, to właśnie, kiedy piszę o ergonomii. Moje obserwacje pokrywają się z pierwszymi testami, które na temat tego aparatu czytałem. Nie są to elementy decydujące lub skutecznie psujące zabawę fotografowaniem tym modelem, raczej drobnostki.
Osobiście wolałbym trochę głębszy grip - choć aparat leży w ręku bardzo dobrze, po kilku godzinach fotografowania daje się odczuć jego ciężar. Rozwiązaniem jest możliwy do dokupienia głębszy uchwyt, więc problem da się łatwo rozwiązać.
Coś, czego nie zmienimy, to pokrętło do regulacji czułości matrycy - obecne rozwiązanie wymagające podniesienia i okręcenia zewnętrznego pierścienia nie jest zbyt komfortowe. Gdy sytuacja staje się bardziej dynamiczna, a do tego np. nosisz rękawiczki, możesz mieć pewne trudności i przy okazji nieumyślnie zmienić prędkość migawki.
Inna sprawa, to pokrętło do korekcji ekspozycji, które jest dość spore i kilkakrotnie zdarzyło mi się nieświadomie je przekręcić - czy to wtedy, gdy aparat wisiał na szyi, czy też w trakcie chowania/wyjmowania go z torby. Poza tym wszystko wydaje się być jak najbardziej na miejscu.
Aha, jedna sprawa, czyli wydajność akumulatora. W czasie całego dnia fotografowania, powiedzmy ok. 8h, z włączonym aparatem, ze sporadycznym korzystaniem z ekranu, używając wizjera elektronicznego, dla spokoju ducha potrzebowałem trzech akumulatorów, z czego na koniec dnia dwa były puste, a trzeci mniej więcej w połowie. Należy jednak podkreślić, że to były naprawdę intensywne dni dla aparatu, więc kwestie akumulatorów raczej potraktowałbym nie jako wadę, lecz bardziej jako uwagę, gdy planujecie intensywny dzień.
Podsumowanie
Moje wrażenia z testów aparat Fujifilm X-Pro2 w czasie tygodnia są zdecydowanie na plus. Szeroko pojęta praca reporterska, od portretu po dokumentację manifestacji, od słonecznego dnia po ciemne pomieszczenie oświetlone jedynie świeczką - nieważne, aparat wszędzie zdał egzamin. Do tego najwyższa jakość wykonania i elegancka prostota, jeśli chodzi o design, przemawiają za tym, by aparat ten uznać za godny proponowanej ceny (ok. 7500 zł). Finalnie jest to sprzęt, który się po prostu szybko polubi, na którym można polegać i który daje Ci pełen komfort pracy.