Jak powstają magiczne obrazy według Konrada Bąka?
30.05.2016 11:04, aktual.: 30.05.2016 13:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wrocławski fotograf mody, Konrad Bąk, wydał niedawno swój pierwszy album zatytułowany: „Photoart. Jak powstają magiczne obrazy? Na dole pierwszej okładki widnieje napis: „Poradnik dla początkujących i zaawansowanych fotografów”. Czy faktycznie ten album spełnia miano poradnika?
Kim jest Konrad Bąk?
Dowiecie się tego z jednej z pierwszych stron albumu. Ale w skrócie - Konrad Bąk jest wrocławskim fotografem, grafikiem oraz filmowcem. Na MaxModels posługuje się przydomkiem Carton_King.
Fotograf ma bardzo charakterystyczny styl tworzenia konceptualnych zdjęć mody. Jak wiecie – nie do końca jest to moja działka, ale potrafię docenić dobre zdjęcia. I takie właśnie są te, robione przez Konrada. Kolorystyka oraz koncepcje naprawdę przypadły mi do gustu. Co prawda, nie można dogodzić wszystkim, a ja jestem dość marudny i przyznaję, że nie zachwycam się każdą fotografią autorstwa Bąka.
Poradnik czy album?
Konrad Bąk podął się naprawdę trudnego wyzwania. Postanowił połączyć dwie koncepcje w jednej książce. Album z natury jest wydawnictwem, które ma za zadanie przedstawić konkretny projekt, jak w przypadki Adama Lacha i Sigmy lub pokazać przekrojowo twórczość, prezentując silnie sylwetkę autora – zobaczcie, jak wygląda to w „Mgnieniu Oka” Gregora Laubscha.
Poradnik natomiast jest zbiorem rad i wskazówek, dzięki którym czytelnik może zrozumieć, na czym polega konkretne rzemiosło. Łączenie jednego i drugiego jest jak dla mnie dziwną koncepcją kreującą wizerunek twórcy, jako wspaniałego rzemieślnika oraz mentora. Przyznaję – daję plusa za odwagę.
Co w środku?
Książka jest podzielona na 26 rozdziałów, poprzedzonych dedykacją, notą biograficzną autora oraz spisem treści. Pierwsze 4 mini-rozdziały, bo zajmujące ledwie 7 stron, przybliżają sesje fotograficzne, rozbijając je na czynniki pierwsze: koncepcję, obróbkę, dobór modeli, stylizację i lokalizację. Kolejność trochę nie gra i jako portreciście – brakuje mi tutaj zagadnień związanych z filozofią fotografowania. Troszkę po łebkach – nieładnie.
Po krótkim wprowadzeniu teoretycznym, czytelnik dostaje na twarz kilkanaście sesji fotograficznych, z których każda jest opisana w kontekście technicznym. Proste rady zawarte na poszczególnych stronach zdecydowanie ułatwią zrozumienie procesu realizacji każdego z projektów, gdzie praktycznie każdy jest bardzo satysfakcjonujący estetycznie – widać na nich piękne kobiety przedstawione w różnych scenariuszach – od koncepcji groteskowego horroru do delikatnej sesji z sukniami zamienionymi na kwiaty.
Moje jedyne zarzuty leżą w kwestii składu – osobiście inaczej ułożyłbym zdjęcia; oraz w druku – mam wrażenie, że coś tu poszło nie tak. Czarno-białe zdjęcia mają dominantę delikatnej magenty, lub wpadają losowo w chłodne tony. Osobiście tego typu niedociągnięcia strasznie mnie irytują, ponieważ ja sam fotografuję głównie w czarnobieli. Być może laik nie zwróci na to uwagi, lecz każdy fotograf od razu to zauważy.
Co przyciąga wzrok?
Tym, co według mnie jest najciekawsze w tej fotoksiążce, to na pewno nie są rady. Najbardziej interesuje mnie konceptualizacja każdego z portretów mody. Za spójność w kwestii każdej, osobnej sesji należy się Konradowi ogromny plus. Świadczy to o dojrzałości tego artysty.
Uważam, że najbardziej satysfakcjonującymi sesjami są: Experimental Beauty Shop, Genetic Opera (czyżby nawiązanie do filmu klasy B z Paris Hilton?) oraz Sanitarium (w której widzę znajomą twarz jednego z naszych czytelników, pozdrawiam Skibek! Och, i plus za Metallikę – mój ulubiony kawałek). Koncepcje tych sesji opierają się na groteskowej wizualizacji horroru, który jest przedstawiony w formie fotografii beauty oraz fashion – starannie wyretuszowane zdjęcia pięknych kobiet idealnie kontrastują z panującym tam turpizmem.
Co do fotografii aktu, która również znalazła się w książce, nie jestem do tego przekonany – brakuje mi głębi w tych zdjęciach, ale warto wciąż próbować. Jednak czy doskonały fotograf mody, powinien zamieszczać w swoim pierwszym albumie zdjęcia, do których nie jest przekonany?
Podsumowanie
Książka Konrada Bąka zdecydowanie jest warta poświęcenia jej czasu. Należy ją traktować raczej jako album, niż poradnik – oglądając inspirujące konceptualnie zdjęcia i wnikliwie je analizując z pomocą krótkich opisów, czytelnik może zrozumieć, jak wygląda proces twórczy wrocławskiego fotografa. Zwłaszcza że jest ich w książce bardzo dużo – przyznam szczerze, nie liczyłem. Myślę, że ten album będzie często podejmowany przeze mnie z półki, by szukać w nim inspiracji, zwłaszcza w pokręconych kreacjach wizualnych, stworzonych przez Konrada.
Cena albumu również nie jest wygórowana. Za ponad 300 stron dobrych zdjęć w formacie A4 zapłacimy 139 złotych. Album możecie nabyć za pośrednictwem strony autora.