Joshua Paul kontra współczesne standardy. Tak widział Formułę 1 w obiektywie aparatu wielkoformatowego
Współczesna fotografia prasowa wymaga szybkości działania. Reporterzy już na miejscu opisują zdjęcia i wysyłają do klientów, tudzież agencji. Joshua Paul postanowił przeciwstawić się temu pośpiechowi i oddać hołd fotografii tradycyjnej.
Joshua Paul podjął się nie lada wyzwania. Zamiast wziąć na wyścigi Formuły 1 szybkostrzelną lustrzankę cyfrową, jak Canon 1Dx Mark II lub Nikon D5, postawił na swojego 104-letniego Graflexa. Aparat pracuje na błonie ciętej w formacie 4x5 cala.
Patrząc na zdjęcia Paula, w pierwszej kolejności warto zauważyć, że ma naprawdę wprawne oko. Fotografowanie wyścigów jest trudne samo w sobie. Tym bardziej, kiedy nie mamy w aparacie szybkiego autofokusu oraz opcji śledzenia obiektów. Tutaj liczy się oko i koordynacja ze spustem migawki. Jest co podziwiać!
Fotograf stwierdził, że będzie fotografował przy wykorzystaniu Graflexa po tym, jak zobaczył zdjęcia zwycięzców wyścigu Indy 500 z 1969 roku. Zauważył on, że zdjęcia były rozmazane poza płaszczyzną ostrości i miały charakterystyczną estetykę. Paul postanowił odtworzyć tę technikę i sfotografować F1.
Swoje pierwsze doświadczenia z wyścigami Joshua miał już w 2013 roku, kiedy fotografował hiszpańskie Grand Prix Formuły 1. Artysta nie wyobraża sobie życia bez wyścigów, co znajduje poparcie w publikacjach jego zdjęć na łamach magazynu "Lollipop", poświęconego tej pięknej dyscyplinie sportu.
Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie fotografa.