Canon EOS–1D X Mark II - najszybsza lustrzanka świata w naszych rękach
W dniu premiery miałem przyjemność zobaczyć i krótko sprawdzić, jak działa flagowy aparat japońskiego producenta - Canon EOS–1D X Mark II.
Dla wielu fotografów Canon EOS–1D X jest wzorem profesjonalnej lustrzanki i trudno jest im sobie wyobrazić, aby można w niej było jeszcze coś poprawić. Aparat ten został jednak zaprezentowany 18 października 2011 roku, czyli ponad 4 lata temu. A to w świecie elektroniki i fotografii szmat czasu.
W czasie oficjalnej premiery aparatu Canon EOS–1D X Mark II, dowiedzieliśmy się, w jaki sposób japoński producent ulepszył swój flagowy model. Jak się okazuje, dzięki postępowi technologicznemu, było co poprawić i rozwijać. Niestety, do naszej dyspozycji był tylko egzemplarz przedprodukcyjny, zatem nie było możliwości wykonania zdjęć testowych. Na finalne wersje aparatu trzeba będzie poczekać do maja tego roku, kiedy Canon EOS–1D X Mark II ma wejść do sprzedaży. Być może uda nam się jednak otrzymać sprzęt do testów wcześniej.
Z zewnątrz aparat wygląda niemal identycznie
Na pierwszy rzut oka Canon EOS–1D X Mark II różni się od poprzednika małym napisem „Mark II" oraz nieco inną konstrukcją kopuły wizjera, która jest wyższa. Z początku może się wydawać, że lustrzanka ma wbudowaną lampę błyskową, jednak jest to moduł GPS, który umożliwia zapisywanie współrzędnych miejsca i czasu wykonania zdjęć w danych EXIF.
Odniosłem jednak wrażenie, że przedni uchwyt jest minimalnie głębszy, większy, a aparat lepiej leży w dłoniach. Niestety, w czasie premiery nie mieliśmy do dyspozycji modelu EOS–1D X do porównania, więc trudno to realnie zweryfikować. Być może w czasie pełnego testu uda nam się dopatrzyć pewnych drobnych zmian ergonomicznych.
Aktualizacji uległ także zestaw gniazd aparatu. W korpusie znajdziemy wyjście HDMI mini (typ C, zgodne z HDMI-CEC), złącze systemu rozszerzeń (dla transmiterów WFT-E8 i WFT-E6), Gigabit Ethernet (RJ–45), złącze typu N3 (złącze zdalnego wyzwalania) oraz wejście audio (mini-jack stereo). Nowością jest wyjście słuchawkowe (mini-jack stereo) oraz port USB 3.0 (wcześniej USB 2.0).
Z drugiej strony znajduje się podwójne gniazdo na karty pamięci. Aparat korzysta z jednego slotu na karty CF i jednego na system CFast. Przy zastosowaniu karty CFast 2.0, lustrzanka umożliwi zapis dowolnej liczby plików JPEG i 170 zdjęć w formacie RAW, w trybie ciągłego fotografowania z wysoką prędkością.
Bezprzewodowe sterowanie z poziomu smartfona
Canon EOS–1D X Mark II nie ma modułu Wi-Fi, jednak można do niego podłączyć transmitery WFT-E8 i WFT-E6. Dzięki temu korpus uzyska możliwość bezprzewodowego zgrywania zdjęć oraz sterowania wykonywaniem fotografii i filmów poprzez smartfona czy tablet, przy użyciu dedykowanej aplikacji Canon Camera Connect.
Podobnie, jak u poprzednika, korpus aparatu został wykonany z solidnego stopu magnezowo-aluminiowego i w dużej części pokryty jest charakterystyczną dla Canonów, dość twardą gumą. Aparat jest uszczelniony przed kurzem i wilgocią.
Zmianie nie uległ sam wizjer, jednak rozszerzono jego funkcjonalność. W celowniku modelu EOS–1D X Mark II wyświetlane są elektroniczne ikony wszystkich ustawień, które są także pokazywane na górnym wyświetlaczu. To rozwiązanie dobrze znane i cenione w modelach Canon EOS 7D Mark II i EOS 5Ds. Dzięki temu będzie można fotografować i zmieniać najważniejsze parametry bez odrywania aparatu od oka.
Dotyk, który aż się prosi o więcej
Z tyłu aparatu wyróżnia się 3,2-calowy, dotykowy ekran LCD, o rozdzielczości 1,62 miliona punktów. Wyświetlacz robi bardzo dobre wrażenie, jednak przede wszystkim nowością jest tu funkcja dotyku. Dzięki niej, oraz systemowi Dual Pixel CMOS AF, możemy ustawiać punkt ostrości palcem na ekranie.
W czasie krótkich testów przedprodukcyjnego egzemplarza system ten działał bardzo szybko i sprawienie, podobnie, jak w modelu EOS 7D Mark II. Ostrość była ustawiana błyskawicznie, nawet w półmroku panującym na miejscu premiery. To zasługa nowego modułu AF , który oferuje 61 punktów, w tym 41 punktów krzyżowych, z czego 5 jest podwójnie krzyżowych (f/2,8).
Zmianę odczują fotografowie dzikiej przyrody czy sportu, korzystający z bardzo długich i nieco ciemniejszych obiektywów, którzy dodatkowo podpinają telekonwertery. W takich zestawach często uzyskuje się finalnie minimalną wartość przysłony f/8. Nowy Canon EOS–1D X Mark II nawet przy takiej wartości oferuje 61 punktów, w tym aż 21 punktów krzyżowych, z czego 11 to punkty podwójnie krzyżowe.
Niestety, ekran nie jest odchylany, co przydałoby się przy filmowaniu czy wykonywaniu zdjęć z nietypowych pozycji. Standard, który od lat jest normą w aparatach dla amatorów, wciąż nie jest wdrażany w profesjonalnych korpusach. Oprócz tego, funkcja dotyku jest bardzo ograniczona. Dotykając ekran, nie możemy nic ustawić w menu, czy nawet skróconym menu, a także przeglądać wykonanych zdjęć i filmów. Aparat nie umożliwia nawet wyzwalania migawki. Możemy jedynie ustawić punkt ostrości. I nie jest to tylko ograniczenie tego przedprodukcyjnego egzemplarza.
Najszybsza lustrzanka świata
Sercem aparatu jest pełnoklatkowa matryca CMOS o rozdzielczości 20,2 megapiksela, którą obsługują dwa procesory obrazu Dual DIGIC 6+. W trakcie premiery producent wyraźnie podkreślał, że zarówno procesor, jak i matryca, zostały wykonane przez firmę Canon. Na obu modułach widać też wyraźny napis tej marki.
Ten duet umożliwia wykonywanie zdjęć z prędkością 14 kl./s, z AF/AE na każdej klatce oraz nawet 16 kl./s przy Live View bez autofokusu, a także z czułościami ISO 100–51200 rozszerzane do ISO 409600. Nowością w EOS–1D X Mark II jest też tryb cichych zdjęć seryjnych do 14 kl./s, czyli coś, co z pewnością spodoba się fotografom koncertowym. W poprzedniku nie można było wykonywać cichych serii, jedynie pojedyncze zdjęcia. Oprócz tego, zastosowany tu sensor potrafi remapować gorące piksele w określonych sytuacjach, np. przy zdjęciach na długi ekspozycjach.
Odświeżono także pomiar światła, korzystający teraz z czujnika 360k-pixel RGB+IR, który według Canona radzi sobie lepiej z takimi zadaniami, jak detekcja twarzy czy śledzenie obiektów. Producent podkreśla też, że system działa bardziej stabilnie.
Canon EOS–1D X Mark II robi świetne wrażenie. Z pozoru może się wydawać, że nie zmieniono w nim zbyt wiele, ale po bliższym przyjrzeniu się dostrzegamy ogrom pracy włożony w rozwój. I nie możemy się doczekać testów nowego korpusu.