Kadry, które jeżą włos na głowie. To nie są fotomontaże
Nic nie poprawia nam krążenia tak, jak skok adrenaliny podczas patrzenia na naprawdę niekomfortowe i przerażające zdjęcie. Niektóre z nich pokazują sytuacje, o których nawet byśmy nie pomyśleli. Jeśli jesteście miłośnikami horrorów, przygotujcie się na dawkę dreszczy, które za chwilkę was przeszyją.
29.08.2023 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bez dwóch zdań uwielbiamy horrory i wszystko, co powoduje przeszywające ciarki na plecach. Wiecie właściwie, dlaczego tak jest? Rzecz tkwi w reakcji naszego organizmu. Gdy widzimy coś, co jest dla nas straszne – w tym zdjęcia i filmy, zwłaszcza horrory – coś się dzieje w naszym mózgu.
Przez straszne treści jest wyzwalana reakcja walki i ucieczki – to zupełnie tak, jakby ktoś nas zaatakował lub stanęlibyśmy w obliczu sytuacji zagrożenia życia, lub zdrowia. Wszystko jednak jest na znacznie niższym poziomie. Gdy oglądamy horrory, boimy się, a mózg dostarcza nam zastrzyku adrenaliny. Po zakończonym seansie poziom hormonów opada do normalnego poziomu, dzięki czemu czujemy przyjemne odprężenie. Nasz organizm w ten sposób "dziękuje nam", że udało nam się uciec od niebezpieczeństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W internecie jest mnóstwo stron, na których prezentowane są naprawdę dziwne i straszne treści. Nie mówimy tutaj o niczym brutalnym ani obrzydliwym, a igraniu z naszymi emocjami. Strach i dyskomfort łatwo wywołać skojarzeniami. Przykładowo – gdy zobaczymy szkielet węża w butelce w opuszczonym domu, a obok rytualną tablicę, na pewno coś nam podpowie, że przebywanie w tym miejscu to nie jest dobry pomysł.
Na Reddicie jest interesująca grupa o nazwie "Creepy". Ten przymiotnik w języku angielskim ma kilka znaczeń dosłownych, jak "pełzający" czy "dziwny". Nie ma jednak przełożenia jeden do jednego na język polski. To słowo powinniśmy rozumieć jako "dziwny", "straszny" i "wywołujący dyskomfort" jednocześnie. Znaczenie "Creepy" doskonale oddaje charakter zdjęć, jakie znajdziemy na grupie, ale o tym nie ma co dyskutować. To trzeba zobaczyć.
Zobacz także
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii