Kolejny Orłan-10 w rękach Ukraińców. Sprzęt nie jest wojskowej jakości

Kolejny Orłan-10 w rękach Ukraińców. Sprzęt nie jest wojskowej jakości

Dron Orłan-10 z aparatem Canona.
Dron Orłan-10 z aparatem Canona.
Źródło zdjęć: © Twitter | 110 Ukraińska Brygata Wojsk Terytorialnych
Marcin Watemborski
24.08.2022 10:09, aktualizacja: 24.08.2022 12:16

Ukraińscy żołnierze przechwycili kolejnego drona zwiadowczego Orłan-10. Rosyjski sprzęt za grube tysiące już nawet nie kryje sprzętu fotograficznego, którego jakość pozostawia wiele do życzenia. Tym razem aparat widać przyczepiony do ogona maszyny.

Orłan-10 to nie jest tania rzecz

Drony Orłan-10 zostały opracowane w zakładach lotniczych w Petersburgu w 2010 roku. Ich zadanie jest bardzo konkretne – dokonać zwiadu na terenie nieprzyjaciela i jak najszybciej przesłać dane do centrali.

Po to, by rozeznanie przebiegło szybko i pomyślnie, drony latają w formacjach po 2 lub 3 maszyny. Mamy tu drona do prowadzenia rekonesansu wyposażonego w aparat, drugi jest nadajnikiem obrazów, a trzeci zagłusza wrogi sygnał i tym samym chroni dane. Okazuje się, że to działanie nie jest do końca skuteczne, ponieważ w ręce 110 Ukraińskiej Brygady Wojsk Terytorialnych wpadł kolejny – już co najmniej trzeci – dron Orłan-10 wyposażony w aparat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wyprodukowanie jednego drona Orłan-10 kosztuje od 70 do 120 tys. dolarów, czyli w najbogatszej wersji to ponad 500 tys. złotych. Przy takim koszcie spodziewaliśmy się zaawansowanych rozwiązań technologicznych w środku, lecz jeśli chodzi o aspekty fotograficzno-rozpoznawcze, nie ma się czym zachwycać.

Kolejny dron – kolejna konstrukcja

O ile w pierwszej konstrukcji, o której pisaliśmy, można zwrócić uwagę na to, że dron był porządnie przymocowany i wyposażony w dodatkowy akumulator. Wówczas była to lustrzanka cyfrowa Canon EOS 800D z obiektywem Canon EF 50 mm f/1.8. Wspomniane szkło pozwala na osiągnięcie większego zbliżenia przez mniejszą matrycę. Ekwiwalent ogniskowej dla pełnej klatki wynosi tu 80 mm.

Drugi z przechwyconych bezzałogowców również miał tę samą lustrzankę lub model niżej – Canon EOS 750D. Nie było jednak dodatkowej baterii, a obiektyw zamieniono na długoogniskowy model Canon EF 85 mm f/1.8 USM, który świetnie nadaje się do fotografii portretowej. W porównaniu do poprzedniego drona, dłuższy obiektyw pozwala na jeszcze większe zbliżenie i większą dokładność, dzięki swojej konstrukcji optycznej. Ekwiwalent ogniskowej dla małego obrazka wynosi 136 mm.

Trzeci ze złapanych dronów rzucił się w oczy od razu. Aparat jest przymocowany w dziwnym miejscu, ponieważ na prawym płacie skrzydeł ogonowych urządzenia. Podobnie jak w pierwszym przypadku, została zastosowana specjalna płytka mocująca. Po dokładnym przyjrzeniu się aparatowi, stwierdzamy, że podobnie jak wcześniej jest to lustrzanka Canon EOS 750D lub Canon EOS 800D z charakterystyczną, plastikową konstrukcją obiektywu o ogniskowej 50 mm.

Trudno określić dokładnie jaki to model – może być to Canon EF 50 mm f/1.8 II z plastikowym bagnetem i mechanicznym systemem ostrzenia lub Canon EF 50 mm f/1.8 STM z elektronicznym. W tym przypadku bardziej skłaniamy się ku pierwszej opcji, ponieważ obiektyw wydaje się konstrukcyjnie dłuższy, co znacznie wizualnie odróżnia go od wersji STM.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie