Lustrzanki sprzed lat - czy jeszcze się do czegoś nadają?
Wiele osób zaczyna swoją przygodę z fotografią, a budżet na pierwszy aparat jest bardzo niski. Czy warto brać pod uwagę lustrzanki, które lata świetności mają już dawno za sobą?
05.10.2014 | aktual.: 26.07.2022 19:48
Fotografią interesuję się od wielu wielu lat, a przygodę zaczynałem od analogowego Pentaxa MZ-7 i doskonale pamiętam rozwój pierwszych lustrzanek cyfrowych. Pierwszą, konsumencką lustrzanką był Canon 300D - plastikowy, z miniaturowym wyświetlaczem i 6-megapikselową matrycą. Wiele podzespołów dzielił ze znacznie droższym, profesjonalnym 10D. Fora internetowe aż pękały w szwach, bo po jakimś czasie pojawiło się zewnętrzne, rosyjskie oprogramowanie do 300D, które uaktywniało większość funkcji 10D. Cena 300D nie była niska - aparat kosztował ponad 4000 zł w regularnej sprzedaży, ale w momencie premiery cena wynosiła prawie 6000 zł. Średnia pensja w Polsce wynosiła wtedy około 2200 zł, więc był to bardzo drogi sprzęt.
Kolejnym aparatem, który mocno zrewolucjonizował fotografię cyfrową w Polsce był Nikon D70, który był bezpośrednią odpowiedzią na model 300D Canona, przy czym w większości aspektów go przewyższał. Różnice między D70, a D100 były znacznie mniejsze niż w przypadku standardowego 300D i 10D. Do tego aparat bardzo chwalony był za znacznie lepszy obiektyw kitowy (18-70/3.5-4.5), ale jego cena była nieco wyższa niż konkurenta spod znaku Canona.
Oczywiście w tamtych, i nieco późniejszych latach segment lustrzanek mocno się rozwijał - swoje produkty oferowały również: Pentax, Samsung, Fujifilm, Konica-Minolta, Kodak czy Olympus. Dziś, wiele firm porzuciło ten segment na rzecz bezlusterkowców, ale to temat na osobny artykuł.
Fotografia od tego czasu zrobiła się bardzo modna, i mnóstwo osób chce zacząć z nią swoją przygodę. Jednak jaki budżet ma gimnazjalista czy uczeń z podstawówki, któremu rodzice nie kupią aparatu za 1500 czy 2000 zł? Poza tym często takie osoby nie wiedzą czy w ogóle złapią bakcyla i czy fotografia to coś, co mocniej ich zainteresuje. Moim zdaniem warto wtedy rozejrzeć się za nawet tak starymi aparatami jak Nikon D70s, Nikon D80, Canon 400D czy 30D. Niezłe egzemplarze można znaleźć już za 500-600 zł, a w komplecie często znajdziemy torbę, zapasowe baterie i obiektyw. Aparaty takie Canon 300D kosztują zazwyczaj około 300 zł i jeśli jego stan techniczny jest dobry, warto wziąć go pod uwagę. Przede wszystkim trzeba spojrzeć na to, że mamy do czynienia z bardzo tanim sprzętem, który na początek naszej fotograficznej drogi powinien być w zupełności wystarczający. Dziś, jednym z kryteriów wyboru aparatu są szumy na wysokich czułościach. Nic dziwnego, dla mnie ten parametr jest również bardzo ważny. Chcąc jednak fotografować portrety w plenerze, czy krajobrazy gdzie nie będziemy używać ISO wyższego niż 800, a zdjęcia będą lądować głównie w internecie - stara, bardzo tania lustrzanka powinna nam w zupełności wystarczyć.
Wydaje mi się również, że te starsze konstrukcje mogą być bardziej rozwijające, bo fotografowanie nimi w porównaniu do dzisiejszych aparatów jest trudniejsze. Przede wszystkim układy autofokusu są zazwyczaj słabsze, aparaty pozbawione są podglądu na żywo, a wyświetlacze pozwalają ocenić właściwie tylko kadr, bo ich jakość jest po prostu podła. Dziś, dostajemy piękne, wielkie i niesamowicie szczegółowe ekrany, live view i wiele innych udogodnień. Niejednokrotnie widziałem jak posiadacze nowych lustrzanek namiętnie korzystają z trybu Live view, a umówmy się - autofokus działa wtedy niesamowicie opornie (z małymi wyjątkami). Stara, tania lustrzanka w związku z tym, że jest bardziej wymagająca, bardziej zmusza do myślenia i w moim przekonaniu, to dobre rozwiązanie w momencie gdy ktoś dopiero zaczyna robić zdjęcia.
Oczywiście kupowanie starych lustrzanek niesie za sobą całe mnóstwo ograniczeń. Przede wszystkim możemy trafić na wysłużony egzemplarz i aparat wyzionie ducha po kilku dniach euforycznego fotografowania. Gwarancji nie ma, a naprawa najprawdopodobniej będzie nieopłacalna. Również większość zalet z punktu widzenia edukacyjnego, takich jak brak live view czy słaby wyświetlacz w końcu zacznie drażnić. Jakość zdjęć, szczególnie w słabszych warunkach oświetleniowych będzie znacznie gorsza niż w dzisiejszych aparatach - tu zrobiono największy postęp przez ostatnie kilka lat. Trzeba jednak pamiętać, że takimi aparatami robiono kiedyś świetne zdjęcia, które lądowały w gazetach, więc na pewno da się z nich wycisnąć coś dobrego!
Kupowanie starych lustrzanek moim zdaniem jak najbardziej ma sens, ale tylko w sytuacji, kiedy są naprawdę bardzo, bardzo tanie. Ryzyko awarii takiego sprzętu jest spore, więc trzeba liczyć się z tym, że będzie to sprzęt tylko na początek fotograficznej drogi, który pomoże zweryfikować czy w ogóle fotografia to ciekawe hobby. Często możemy trafić na ogłoszenia, gdzie np. Nikon D70s potrafi kosztować ponad 1000 zł - takie oferty omijamy szerokim łukiem! A jaką mamy alternatywę? Polecam odwiedzenie dużych elektromarketów i hipermarketów, w których często możemy znaleźć duże obniżki cen, jak również kilkuletni sprzęt, który wyszedł już z produkcji, a zalega na magazynie. Tyczy się to głównie dużych eletromarketów w mniejszych miastach. Niedawno w Media Markt w Zielonej Górze widziałem kilkuletnie aparaty za naprawdę nieduże pieniądze. Tyczy się to głównie bezlusterkowców, które jeszcze kilka lat temu były nowością na rynku, a ich sprzedaż była znacznie niższa niż dziś. Warto również polować na obniżki. Kilka tygodni temu w Saturnie w Złotych Tarasach trafiłem na Canona EOS-M z obiektywem za 797 zł! Nie jest to może aparat moich marzeń ze względu na autofokus, ale moim zdaniem była to bardzo dobra oferta.
Stare i bardzo tanie lustrzanki to dobra propozycja dla osób o bardzo ograniczonym budżecie, które również nie są do końca zdecydowane. W końcu szkoda wydawać 2000 zł na aparat, który po miesiącu trafi do szuflady. Jeśli taki ma być jego los, to lepiej przeznaczyć na to 500, a nie 2000 zł. Moim zdaniem taka stara lustrzanka może przynieść naprawdę wiele frajdy, a początkujący fotograf może się naprawdę dużo nauczyć. A Wy, jakie macie zdanie na ten temat? Lepiej za wszelką cenę uzbierać więcej gotówki i kupić nowy aparat w sklepie? A może wybrać zupełnie inną drogę? Dajcie znać w komentarzach!