Nikon D2xs i zagadkowa lampa błyskowa...
Powyższe zdjęcie przedstawiające kosmonautę Rexa Walheima, trzymającego Nikona D2xs z gigantyczną lampą błyskową, wzbudziło spore zainteresowanie internautów. Dziennikarze serwisu Popphoto.com postanowili dowiedzieć się kilku szczegółów o sprzęcie z fotografii. Zwrócili się w tej sprawie bezpośrednio do NASA. Oto czego się dowiedzieli...
Powyższe zdjęcie przedstawiające kosmonautę Rexa Walheima, trzymającego Nikona D2xs z gigantyczną lampą błyskową, wzbudziło spore zainteresowanie internautów. Dziennikarze serwisu Popphoto.com postanowili dowiedzieć się kilku szczegółów o sprzęcie z fotografii. Zwrócili się w tej sprawie bezpośrednio do NASA. Oto czego się dowiedzieli...
Zwykle największą ciekawość budzi to, co zakryte... Nie inaczej jest tym razem. Lampa błyskowa znajdująca się w środku zagadkowego pokrowca to model Nikon SB-800. Okazuje się, że lampa nie mogłaby działać poprawnie w próżni. Specjalna komora gwarantuje odpowiednie ciśnienie powietrza, co wpływa na poprawne działanie flesza.
Pokrowiec został wykonany z koca termicznego, który chroni sprzęt przed ekstremalnymi temperaturami podczas spaceru w przestrzeni kosmicznej. Część zamocowana na gorącej stopce (wyglądająca jak dodatkowy wizjer) to nic innego jak przewód synchronizacji Nikon SC-29. Aparat nie ma systemu bezprzewodowej transmisji danych, a fotografie wykonane podczas kosmicznych spacerów są zapisywane na tradycyjnych kartach pamięci.
Aparat ma także nieco inne oprogramowanie niż to, które producent dołącza do zwykłych Nikonów D2xs. W wywiadzie zamieszczonym na Popphoto nie zostało powiedziane, czy sprzęt zostanie spalony w kosmosie, czy będzie miał szczęście i powróci na ziemię. Ciekawostką jest fakt, że promieniowanie napotkane przez aparat w przestrzeni kosmicznej ma zabójczy wpływ na żywotność matrycy. Zatem większość "kosmicznych" aparatów fotograficznych ma wykupiony bilet tylko w jedną stronę.