Nikon D5 - pierwsze wrażenia z premiery
Tuż po konferencji w trakcie targów CES 2016 w Las Vegas mieliśmy okazję przetestować Nikona D5 w praktyce. Jak sprawuje się najdroższa lustrzanka świata z czułością do ISO 3 280 000?
06.01.2016 | aktual.: 01.06.2016 13:35
Nikon w segmencie topowych produktów idzie jak burza. Niespełna dwa lata temu ukazał się model Nikon D4s. W jego następcy, Nikonie D5 zastosowano jednak szereg ulepszeń, którym przyjrzę się w dalszej części artykułu.
Z zewnątrz
Nikon nie stawia na rewolucyjne zmiany w najwyższej linii swoich produktów. Z zewnątrz korpus jest niemal identyczny jak u poprzednika. To po prostu wielka maszyna ze zintegrowanym gripem. Na D5 znajdziemy całe mnóstwo przełączników i przycisków, a także dwa spusty migawki i dwa joysticki. Wszystko po to, żeby obsługa aparatu w pionie i w poziomie była równie wygodna.
Nowością jest dotykowy ekran zarezerwowany do tej pory przede wszystkim dla amatorskich modeli. W komentarzach pod poprzednimi modelami pojawiały się głosy, że to zupełnie niepotrzebna opcja. Według mnie to miły dodatek, który zawsze można jednak wyłączyć. Szkoda jednak, że nie można skorzystać z niego do wyboru punktów AF przy korzystaniu z wizjera, jak ma to miejsce w aparatach Panasonika czy Olympusie OM-D E-M10, co już zaznaczałem przy opisie D500. Dodatkowo, ekran ma bardzo dużą rozdzielczość - 2 359 000 punktów!
Ciekawą nowością jest możliwość wyboru slotów kart pamięci. Do tej pory Nikon oferował dwa sloty - jeden CF, drugi XQD. Obecnie mamy możliwość zakupu z dwoma slotami CF lub dwoma XQD. Wyboru należy dokonać przy zakupie.
Korpus jest naprawdę wielki, szczególnie w porównaniu do takich aparatów, jak Olympus OM-D E-M1, Nikon D500 czy D810. Aparat świetnie leży w dłoni, choć grip nie jest tak głęboki jak D500. Wykonany jest oczywiście z uszczelnionego stopu magnezu, oklejony przyjemną w dotyku gumą, która jest jednak nieco twardsza, niż u poprzedników. Dodatkowo, umieszczono na nim aż 3 wyświetlacze - dwa monochromatyczne i jeden główny.
Wizjer jest równie potężny, co sam korpus, choć nie mam informacji o jego powiększeniu i pokryciu.
Co kryje w środku
Wewnątrz aparatu poczyniono zdecydowanie więcej zmian w stosunku do poprzednika. Pierwszą z nich jest zupełnie nowa matryca pełnoklatkowa o rozdzielczości 20,8 Mpix pracująca z czułością ISO 100 - 102 400 z możliwością rozszerzenia do 3 280 000!. Zastosowano również nowy układ AF ze 153 punktami, w tym 99 krzyżowymi o sprawności -4EV. Poprzednik oferował 16-milionową matrycę, natywne ISO 25 600 i 51-polowy autofokus, więc przeskok jest naprawdę duży.
Usprawniono również szybkość aparatu. Obecnie pracuje z prędkością do 14 kl./s z podniesionym lustrem i ostrością zablokowaną na pierwszym zdjęciu i do 12 kl./s z ciągłym autofokusem. Co ważne, bufor mieści aż 200 zdjęć w formacie RAW przy zapisie 14-bit z bezstratną kompresją. To naprawdę świetny wynik, którego konkurencja może obecnie tylko pozazdrościć.
Usprawniono również nagrywanie wideo. Nikon D5 oferuje zapis w rozdzielczości 4K z prędkością 30/25/24 kl./s. Zapis Full HD odbywa się z prędkością do 60 kl./s. Szkoda, że przy tak dobrych parametrach, nie zastosowano zapisu na poziomie 120 kl./s. Podobnie jak D500, oferuje programową stabilizację obrazu przy zapsie Full HD/HD. Nikon D5 ma szereg złączy - słuchawkowe, mikrofonu a także niekompresowane HDMI. Na plus należy również policzyć tryb zapisu Flat, który dobrze poddaje się późniejszej postprodukcji kolorystycznej i tonalnej.
Fotografowanie
Nikona D5 testowałem podczas deszczu, w górach nieopodal Las Vegas. To, co zwróciło największą uwagę to rewelacyjny autofokus i szybkostrzelność, a także ogromny bufor. Podczas testów, zrobiłem kilka serii zdjęć szybko poruszających się obiektów. D5 idealnie wyostrzył każde z nich - ani razu nie spudłował, mimo że w sumie zrobiłem ponad 300 zdjęć podczas tych długich serii. To naprawdę rewelacyjny wynik.
Ergonomia również stoi na bardzo wysokim poziomie - wszystkie elementy są pod ręką i sięganie do głównego menu z pewnością będzie rzadkością. To, co mnie trochę denerwowało, to zbyt cienki pierścień zmiany napędu - w D500 jego zmiana jest wygodniejsza.
Przydawało się również podświetlenie przycisków aktywowane dźwignią włącznika, szczególnie podczas fotografowania w kopalni. To bardzo wygodne rozwiązanie.
Jakość zdjęć stoi na bardzo wysokim poziomie. Niestety nie mieliśmy możliwości zgrania zdjęć przykładowych, więc oceny dokonywałem przez oglądanie ich na ekranie aparatu. Natywne czułości wyglądają bardzo dobrze. ISO 204 800 również nie przynosi bardzo mocnej utraty detail i nie wprowadza zafarbów. Dopiero przy ISO 409 600 widać wyraźny spadek jakości, a kolejne czułości zostały dodane na wyrost. ISO 1 640 000 i 3 280 000 wyglądają bardzo źle z licznymi przebarwieniami i właściwie bez szczegółów.
Nikon D5 to bardzo udana konstrukcja, choć po kilku godzinach testów D500 i D5 ciężko wydać bardzo rzetelny werdykt. Nikon D5 to obecnie najszybsza lustrzanka na rynku o tak dużym buforze. Canon oferuje podobną prędkość, natomiast seria zdjęć jest zdecydowanie krótsza. Z niecierpliwością czekamy na egzemplarz testowy, bo aparat jest naprawdę bardzo ciekawy.