Olympus OM‑D E‑M1X - imponująca stabilizacja, Hi Res z ręki, OMD‑Log
O najnowszym aparacie firmy Olympus mówi się już od dłuższego czasu. Zwolennicy małych bezlusterkowców systemu Mikro Cztery Trzecie nie byli zadowoleni, gdy dowiedzieli się, że Olympus OM-D E-M1X nie będzie wcale mały. Nareszcie wiemy, co kryje w środku ten olbrzym.
24.01.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:58
W końcu doczekaliśmy się długo zapowiadanej premiery nowego aparatu firmy Olympus. Długo zapowiadanej, ale niekoniecznie wyczekiwanej przez użytkowników tego systemu. Już po pierwszych zapowiedziach nie spodobał im się duży rozmiar aparatu ze zintegrowanym pionowym gripem, który przeczy idei kompaktowych bezlusterkowców.
Nie skreślajmy go jednak w przedbiegach. W końcu mamy okazję poznać Olympusa OM-D E-M1X nieco bliżej. Producent obiecuje, że dedykowany dla profesjonalnych fotografów aparat wyposażony jest w nowoczesne technologie obrazowania, posiada wytrzymałą obudowę, a zintegrowany grip ma zapewnić maksymalną funkcjonalność. Pytanie czy w środku aparatu znajdziemy zmiany, które zrekompensują znacznie większe rozmiary i przyznajmy szczerze, niezbyt atrakcyjny wygląd?
Olympus OM-D E-M1X jest wielki i to dosłownie
Wymiary Olympusa OM-D E-M1X to 144 x 147 x 75 mm, w porównaniu do modelu E-M1 Mark II mamy o centymetr więcej szerokości, 8 mm głębokości i aż 5,5 centymetra wysokości. W dodatku nowy Olympus z dwoma bateriami będzie ważył prawie kilogram - to więcej niż na przykład Canon EOS 5D Mark IV bez gripa. Ten aspekt zdecydowanie najbardziej boli użytkowników systemu Mikro Cztery Trzecie, którzy cenią go za małe rozmiary - mnie też.
Producent zapewnia, że zintegrowany grip daje większy komfort pracy, ponieważ obydwa uchwyty - pionowy i poziomy - są tak samo zaprojektowane, a układ przycisków i dźwigni znany z poprzednich modeli został przeprojektowany tak, żeby zapewnić intuicyjną obsługę. Jak z tym będzie naprawdę okaże się dopiero, jak weźmiemy aparat do ręki. Na tylnej ścianie znalazło się miejsce na dwa wybieraki wielofunkcyjne (dżojstiki), których brakowało w mniejszych modelach Olympusa. Obok jednego z nich znajdziecie dźwignię blokady z funkcją C-lock, która pozwala na zablokowanie tylko wybranych elementów sterujących. Większe rozmiary zapewnią też lepsze chłodzenie podzespołów, co jak twierdzi producent, zwiększa żywotność aparatu. Liczba wyzwoleń migawki szacowana jest na 400 000.
Imponująca stabilizacja obrazu na poziomie 7,5 EV
Skoro Olympus zdecydował się na tak duże rozmiary, to pewnie w środku znajdzie się miejsce na rozwiązania, które nas zaskoczą. Co więc wyróżnia Olympusa OM-D E-M1X na tle poprzednich modeli, poza tym, co widać na pierwszy rzut oka?
Sercem aparatu jest matryca Mikro Cztery Trzecie o rozdzielczości 20,4 megapikseli, która została wyposażona w udoskonalony filtr ultradźwiękowy redukujący zapylenie. Specjalna powłoka wibruje 30 tysięcy razy na sekundę, co zmniejsza ryzyko, że podczas wymiany obiektywu matryca się zabrudzi. W środku znajdziemy ten sam procesor, co w E-M1 Mark II - TruePic VIII.
Stabilizacja obrazu jest za to znacznie wydajniejsza niż w przypadku poprzedniego modelu. Z obiektywami M Zuiko PRO z i tak wysokiego już poziomu 6,5 EV w E-M1 Mark II mamy przeskok do 7,5 EV i powiem szczerze, że to robi na mnie wrażenie. Podczas nagrywania filmów mamy możliwość wybrania z pośród 3 poziomów kompensacji ruchu i dostosowania jej do naszego sposobu poruszania się.
Producent udoskonalił też system autofokusa znany z Olympusa OM-D E-M1 Mark II. Do 121-punktowego hybrydowego systemu AF wprowadził dodatkowe punkty ogniskowania różnych scen i nowy algorytm ustawiania ostrości. E-M1X wykorzystuje informacje z zapisanych już obrazów, dzięki czemu może szybko śledzić obiekty, które poruszają się w nieprzewidywalny sposób.
Nowe funkcje Hi Res z ręki, Live ND i ulepszone Pro Capture
Nowością jest też fakt, że z trybu Hi Res, który pozwala na wykonywanie zdjęć w rozdzielczości 50 megapikseli, można skorzystać nawet fotografując z ręki.
Pojawi się też funkcja Live ND - elektroniczna symulacja filtrów szarych, które pozwalają na wydłużenie czasu ekspozycji. Będziemy mogli skorzystać z 5 poziomów, od ND2 do ND32, co pozwoli nam wydłużyć czas maksymalnie o 5 EV.
Olympus OM-D E-M1X zrobi do 60 zdjęć na sekundę przy zablokowanym AF oraz 18 kl. ze śledzeniem ostrości. Tu nie ma nowości - podobne osiągi ma poprzedni model. Ze specyfikacji wynika, że tryb Pro Capture został ulepszony i w momencie wciśnięcia spustu migawki zapisze do 35 klatek (a nie jak do tej poty 18) sprzed naciśnięcia przycisku.
Filmowanie Olympusem OM-D E-M1X - ewolucja, ale bez rewolucji
Jeśli chodzi o filmowanie, choć rewolucji tu nie ma, znajdziemy kilka usprawnień. Olympus OM-D E-M1X, podobnie jak E-M1 Mark II oferuje możliwość nagrywania materiału Cinema 4K (4096 x 2160 pikseli). W odróżnieniu od poprzedniego modelu nagra film Full HD w 120 kl/s, a nie w 60kl/s. W najnowszym Olympusie pojawił się profil OM-Log400, który chroni przed utratą szczegółów z ciemnych i jasnych partiach obrazu. To dobra wiadomość, zwłaszcza, że w OM-D E-M 1 Mark II do dyspozycji mieliśmy tylko profil Flat, który nie sprawdzał się najlepiej. Ciekawe, czy OM-Log400 dorówna S-Logowi.
Tethering przez Wi-Fi i ładowanie przez USB
Olympus nareszcie dopracował połączenie przez Wi-Fi z aplikacją Olympus Capture, która służy do tetheringu. Teraz będzie możliwe przesyłanie zdjęć z E-M1X bezpośrednio do komputera bez użycia kabli. Ta wiadomość ucieszy szczególnie osoby pracujące w studio. Jeśli jednak jesteście zwolennikami używania kabli wszędzie, gdzie się da, ucieszy was fakt, że dwie baterie można ładować za pomocą kabla USB w korpusie.
Kiedy możemy się spodziewać Olympusa OM-D E-M1X?
Aparat pojawi się w sprzedaży pod koniec lutego 2019, ale producent nie podaje jeszcze ceny. W plotkach w serwisie 43rumors pojawia się kwota 2 799 funtów, co wydaje się być realną, choć mało optymistyczną ceną - z pewnością trzeba się nastawić na kilkunastotysięczny wydatek.
Limitowana edycja Olympusa OM-D E-M1 Mark II
Tych, którzy wolą jednak pozostać przy modelu OM-D E-M1 Mark II może ucieszyć fakt, że Olympus z okazji stulecia powstania firmy oraz dziesięciolecia powstania pierwszego aparatu Mikro Cztery Trzecie wypuści jego limitowaną edycję. Na rynku pojawi się 2000 sztuk srebrnych Olympusów OM-D E-M1 Mark II.
Ogniskowa 2000 mm i fotografowanie z ręki? Nowy superteleobiektyw w 2020 roku
Wraz z wprowadzeniem na rynek nowego aparaty firma Olympus ogłosiła, że w 2020 roku poszerzy swoją ofertę obiektywów z serii PRO. Zobaczymy superteleobiektyw M.Zuiko Digital ED 150-400 mm f/4.5 TC1.25x IS PRO z wbudowanym telekonwerterem x 1,25. Po zamocowaniu nowego telekonwertera M.Zuiko Digital 2x MC-20, który pojawi się latem tego roku, będziemy mogli fotografować z ogniskową 2000 mm (odpowiednik 35 mm). W dodatku, jak obiecuje producent, możliwe będzie fotografowanie z ręki, bo nowy obiektyw ma być bardziej kompaktowy, lżejszy i bardziej mobilny, niż konkurencyjne obiektywy tego typu.