Początek XX wieku i lustro zamiast samowyzwalacza

Początek XX wieku i lustro zamiast samowyzwalacza

Początek XX wieku i lustro zamiast samowyzwalacza
Monika Homan
05.02.2019 08:36, aktualizacja: 26.07.2022 15:57

Na początku XX wieku jeszcze nikt nie słyszał o selfie, a fotografowanie samego siebie było rzadkością. Co jednak w przypadku, kiedy fotograf chciał znaleźć się na rodzinnym zdjęciu? Wystarczyło ruszyć głową!

Cała rodzina ustawia się do zdjęcia. Wszyscy gotowi, uśmiechy na twarzach i cyk. Wszystko jest w porządku, kiedy fotografem nie jest członek rodziny. Schody zaczynają się, kiedy osoba wykonująca zdjęcie też chce być na zdjęciu. Wtedy aparat ustawiamy na statywie, albo na czymkolwiek stabilnym, włączamy samowyzwalacz i biegniemy na miejsce żeby zdążyć przed upływem kilku sekund, po których aparat wykona zdjęcie. Ci sprytniejsi wyzwalają migawkę pilotem.

Dziś modne jest też rodzinne selfie z ręki, ale w przypadku dużej rodziny objęcie wszystkich osób w kadrze może być trudne. Kiedyś nie było takich możliwości. Sto lat temu pojęcie samowyzwalacza nie istniało, podobnie jak "selfie". Nie znaczy to jednak, że fotografowie nie pojawiali się na swoich zdjęciach. Wystarczyła odrobina kreatywności.

Obraz
© Robert Cornelius

Pierwszy autoportret powstał prawdopodobnie w 1839 roku. Wykonał go Robert Cornelius - jeden z pionierów fotografii. Na ciekawy sposób sfotografowania się z rodziną wpadł autor zdjęcia, które powstało na początku XX wieku. Widać na nim cztery osoby, ale kiedy lepiej się przyjrzycie zauważycie piątą - fotografa, który odbija się w lustrze ustawionym na pniaku. W ten sposób fotograf jest częścią własnej fotografii.

Obraz

Jak widać kiedyś trzeba było nieco bardziej się wysilić i ruszy głową, żeby jednocześnie wykonać zdjęcie i być na zdjęciu.

Zobacz też: Wzdłuż Ściany Wschodniej - wyprawa z północy na południe Polski na pokładzie Škody Kodiaq 4x4
Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)