Selfie-turystyka. Czy potrafimy podróżować bez robienia zdjęć?

Podróże to coś, czemu wiele zwłaszcza młodych osób poświęca sporo czasu i pieniędzy. Wśród popularnych kierunków nie brakuje tych poza Europę. Mogłoby się wydawać, że im oryginalniejszy cel wycieczki, tym lepiej. Tylko czy na pewno?

Selfie-turystyka. Czy potrafimy podróżować bez robienia zdjęć?
Źródło zdjęć: © © Pexels
Justyna Kocur-Czarny

14.02.2020 | aktual.: 26.07.2022 15:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chcemy być jak wszyscy

Turystę można rozpoznać po aparacie na szyi. Tubylcy raczej nie spacerują po swoim mieście co chwilę robiąc sobie zdjęcia na tle takiego czy innego budynku. Przy tym nie chodzi o to, żeby zrobić jak najładniejsze ujęcie wieży Eiffla. To możemy znaleźć w sekundę w internecie. Motyw przewodni pamiątkowych fotek z wyjazdów to „Ja i to znane miejsce”. Przy czym „ja” często zajmuje więcej niż połowę kadru.

Doskonale wiemy jak wygląda krzywa wieża w Pizie. Czy wyobrażamy sobie pojechać ją zobaczyć i nie zrobić sobie z nią zdjęcia? Nie uwiecznić się na tle Akropolu w Atenach? Nie zatrzymać w kadrze Wielkiego Kanionu? Nigdy nie byłam w Tajlandii, a wiem, że na jednej z plaż znajduje się bardzo fotogeniczna huśtawka, bo zrobili sobie na niej zdjęcie wszyscy moi znajomi, którzy odwiedzili to miejsce.

Zdjęcia znajomych lub te z internetu sprawiają często, że decydujemy się wsiąść w samolot i przelecieć tysiące kilometrów. Jako pamiątkę przywozimy fotografie. Niewiele różniące się od tych, które już widzieliśmy.

Pics or it didn’t happen

Powyższe zdaniem jest popularnym angielskim zwrotem, który oznacza „fotki albo to się nie wydarzyło”. Wyraża ono wątpliwość w to, czy coś rzeczywiście miało miejsce, jeśli nie posiadamy zdjęcia na dowód. Możemy opowiedzieć najbardziej kwiecistym językiem o naszej wyprawie do Brazylii, ale co z tego, jeśli nie pokażemy żadnych fotek z wyjazdu?

Werona, Włochy
Werona, Włochy© © [Justyna KocurCzarny](https://www.facebook.com/JustynaKocurPhotography/)

Sprowadza się to czasem do absurdu podróżowania, w którym przestajemy przeżywać i doświadczać, a skupiamy się jedynie na kolekcjonowaniu pamiątkowych fotografii. W ilości, w której - nie oszukujmy się - nikt ich później nie obejrzy. Nawet my sami.

Obserwować czy być? Oto jest pytanie

Podróże mogą pobudzić naszą kreatywność. Trudno oderwać oko od wizjera aparatu, kiedy dookoła malownicze krajobrazy, obce kultury i nietypowa fauna i flora. Uważam, że wyjazd do innego kraju może być świetną okazją do zrobienia zdjęć. Czasem wręcz warto je starannie zaaranżować.

Warto jednak wziąć pod uwagę, że będąc obserwatorami, coś tracimy. Tak samo jak wtedy, gdy fotografując wesele, nie jesteśmy jednocześnie jego gościem. Nie da się brać czynnego udziału w zabawie, skupiając się jednocześnie, żeby zrobić jak najlepsze zdjęcia. Daleka jestem od opowiadania się po jednej ze stron: rób dużo zdjęć albo nie rób wcale. Warto po prostu rozważyć co jest dla nas najważniejsze i da nam największą satysfakcję z podróży.

Komentarze (0)