Pozwolił umrzeć zwierzętom zamiast im pomóc. Czy to moralne?
Fotograf z Australii, Nick Moir, podczas dokumentowania skutków suszy sfotografował uwięzione w bagnistych pułapkach zwierzęta, które czekały na śmierć. Zdjęcia wywołały dyskusję na temat moralności fotografa, który nie pomógł wydostać się zwierzętom.
Ekstremalne upały i susze w Australii zbierają coraz większe żniwo tego lata. Umierają rośliny, a zwierzęta rozpaczliwie poszukują wody. Dzikie kangury, owce i kozy zwabione resztkami wody z wysychających zbiorników wpadają w pułapki z gęstego, głębokiego błota.
Nick Moir jest fotografem pracującym dla "The Sydney Morning Herald". Po tym, jak opublikował zdjęcia zrobione w wyschniętym kanale pomiędzy jeziorem Cawndilla w Australii, a rzeką Darling, rozpętała się dyskusja na temat moralności fotografa. Uwięzione w błocie zwierzęta nie mogły się wydostać i były skazane na śmierć. Fotograf spotkał się z falą krytyki - wściekli internauci zarzucali mu, że zamiast pomóc zwierzętom, żeruje na ich tragedii.
Wywołała się dyskusja na temat moralności fotografów dokumentalnych i pojawiły się pytania, dlaczego zdjęcia powstały, a zwierzęta nie zostały uratowane. Moir w swoim wyjaśnieniu tłumaczy, że chciał pomóc skazanym na śmierć istotom, ale zwyczajnie nie był w stanie.
Nick zrobił ujęcia z drona, około półtora kilometra od miejsca, w którym stał.
- Ludzie nie pomyśleli, że skoro kangur utknął w błocie, ja również nie mógłbym się wydostać - powiedział Nick.
O kłopotach zwierząt fotograf poinformował służby parku narodowego, które również uznały, że próba ratowania zwierząt przez Nicka wiązałaby się z zagrożeniem dla mężczyzny.
Zdjęcia Moira pojawiły się w artykule na temat skutków ekstremalnej suszy. Miały za zadanie zwrócić uwagę na to, że zwierzęta toczą walkę o przetrwanie i wkrótce może spotkać je przykry los. Cel został osiągnięty. Wkrótce władze Parku Narodowego NSW wysłały specjalny personel, który ma ratować zwierzęta przed śmiercią, a w przypadkach ekstremalnychma im zapewnić humanitarny zgon. Władze parku mówią, że sytuacja zwierząt nie poprawi się, dopóki susza nie ustanie. Pojawiło się wiele głosów, że cała sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby nie złe zarządzanie gospodarką wodną przez rząd.
Fotografia, która dokumentuje cierpienie, czy to zwierząt, czy ludzi, zawsze budzi wiele pytań o moralność fotografa. W przypadku dzikich zwierząt głosy są podzielone. Nie tak dawno filmowcy z BBC zostali skrytykowani za ingerencję w naturę po tym, jak pomogli uwięzionym w wąwozie pingwinom. W komentarzach na temat filmu, na którym ktoś nagrał topiącego się w strumieniu niedźwiadka w Tatrach również pojawiły się dwa obozy. Część ludzi uznała, że zwierzęciu trzeba pomóc, a inni, że nie należy ingerować w naturę.
Decyzja zawsze jest trudna. W pierwszej kolejności należy ocenić własne bezpieczeństwo, tak jak zrobił to Moir. W jego sytuacji decyzja była o tyle trudna, że uratowanie pojedynczych zwierząt nie rozwiązałoby problemu. Poinformowanie odpowiednich służb było najlepszym rozwiązaniem.
Trudno też dziwić się osobom, które skrytykowały fotografa za brak natychmiastowej reakcji. To pierwsza myśl, która przychodzi na myśl, kiedy widzimy takie obrazy. Jednak warto zastanowić się nad okolicznościami powstania zdjęć. Już sam fakt, że zostały zrobione i opublikowane jest pomocą dla zwierząt. Ludzie dowiedzieli się o problemie, a władze zaczęły reagować. Fotografia dokumentalna, choć wywołała nieco kontrowersji, spełniła swoje zadanie. Nie można więc powiedzieć, że Moir nie zrobił nic, żeby pomóc cierpiącym zwierzętom.