Podczas protestu Strajku Kobiet, 23 listopada 2020 roku, pod budynkiem Ministerstwa Edukacji Narodowej doszło do akcji policji. Została zatrzymana fotoreporterka "Gazety Wyborczej" i agencji RATS Agata Grzybowska. Na filmie widać, jak pokazuje legitymację prasową, a tłum krzyczy, że jest dziennikarką. Co o tym sądzą fotografowie?
Strajk Kobiet pod gmachem MEN relacjonował Jan Rojewski z Wirtualnej Polski. Mówił on, że funkcjonariusze zatrzymali kilka osób , zabrali je do furgonetki i wywieźli. Wśród nich była fotoreporterka Agata Grzybowska z agencji RATS i "Gazety Wyborczej".
Przez ostatnie dni w mediach społecznościowych stale słyszymy o artykule 44 Prawa Prasowego.
Na profilu agencji RATS możemy zobaczyć film z zatrzymania oraz uwolnienia Agaty Grzybowskiej. Fotografka również zabrała głos w sprawie, gdzie opisuje sytuację – została zaatakowana przez policjanta, gdy błysnęła w jego twarz lampą, a następnie została wciągnięta do wozu policyjnego mimo pokazywania legitymacji prasowej. Fotoreporterce zarzucono naruszenie nietykalności osobistej funkcjonariusza i nakłaniano ją do przyznania się do winy, jak relacjonuje.
Jędrzej Nowicki, fotoreporter "Wyborczej", opisał na Facebooku wydarzenie:
OKO.Press zamieściło na Twitterze film z zajścia wraz z zaznaczonymi elementami jego przebiegu.
Poniżej możecie przeczytać, co o wszystkim sądzą fotografowie:
Nie ma tu czasu ani miejsca na opinie. Prawo i prawnicy. I cytowanie prawa w kółko. W mojej ocenie wszelkie zatrzymania dziennikarzy i fotoreporterów są skandaliczne. To nie tylko przykład Agaty Grzybowskiej, z relacji wiem, że większa liczba osób ma problemy z policją, już nie wspominając o głośnym przykładzie Tomasza Gutrego. Nie może być tak, że dziennikarz, który przychodzi do pracy czuje się zagrożony! I to z najmniej spodziewanej strony, bo przecież policji, która jest tam po to, żeby także jego chronić przed ewentualnymi atakami uczestników manifestacji! Niestety, ale wizerunek policji został bardzo mocno nadszarpnięty przez wydarzenia, które dzieją się w ostatnim czasie. Ważnym aspektem jest to, że niestety, ale często mundurowi nie mają dostatecznej wiedzy na temat prawa prasowego. To może banał, ale jak widać nie wszyscy o tym wiedzą – fotoreporter to nie jest gość z aparatem, który sobie przyszedł zrobić zdjęcia na Instagrama czy Facebooka. To często ludzie pracujący dla poważnych tytułów, światowych agencji fotograficznych, z wieloletnim doświadczeniem zawodowym i licznymi nagrodami. Trzeba jednak też zwrócić uwagę, że zawodowi fotoreportera brakuje pewnego usystematyzowania – teraz "dziennikarzem" jest każdy, kto wydrukuje sobie plakietkę z napisem "Press" i ma aparat. Niestety, nasz system jest dziurawy pod tym względem. Mieliśmy wielokrotnie do czynienia z "fotoreporterami" w kamizelkach klubowych na meczach piłkarskich. W rzeczywistości byli to kibice lub jak kto woli pseudokibice. Brakuje weryfikacji. Uważam, że wczorajsze niepokojące zdarzenie, czyli zatrzymanie dziennikarki / fotoreporterki Agaty Grzybowskiej podczas wykonywania czynności służbowych, jest rzeczą niedopuszczalną. Moim zdaniem to również konsekwencja rozwoju sytuacji. Byliśmy już świadkami użycia gazu, czy gumowych kul, teraz dochodzi zatrzymanie osoby pełniącej swoją powinność – dokumentowania i relacjonowania. Niepokojącym staje się przyzwolenie na takie zachowania. Oczywiście ludzie pracujący w zawodzie są narażeni na różnego rodzaju niebezpieczeństwa i zdają sobie z tego sprawę, oraz akceptują ten fakt. Martwi jednak przyzwolenie na tego typu działania wobec dziennikarzy – zarówno ze strony władzy, jak i ze strony opinii publicznej. Dodatkowo całą sprawę podsyca i moim zdaniem eskaluje fakt nieprzemyślanej próby ujawnienia wizerunku policjantów i wykorzystania do tego zdjęć – rodzi to kolejny konflikt, niepokój, który potem najczęściej zamienia się w agresję skierowaną w stronę fotografek i fotografów oraz protestujących. Żeby była jasność – uważam za skandaliczne pojawienie się w tłumie funkcjonariuszy w cywilu z pałkami teleskopowymi, nie sądzę jednak, by wykorzystanie w tym przypadku fotografii do identyfikacji przyniosło jakiś pozytywny skutek – wręcz przeciwnie. Po ostatnich wydarzeniach możemy przeczytać całą masę komentarzy w stylu: "po co się pchał / pchała", "pewnie był, była z redakcji XYZ i należało się" itp. Jest to równie mocno bulwersujące, co sam fakt wystąpienia takich zdarzeń. Media to oko nas wszystkich, atak na osobę pracującą w mediach to atak na nas, na naszą wolność. Nie można tego akceptować. Czym innym jest fakt stronniczości i przenoszenia bieżącej polityki do niektórych mediów (co jest z zasady złe), a czym innym jest rola i funkcja do jakiej zostały stworzone. Pięknym gestem i promykiem nadziei było wczorajsze wsparcie dla Agaty, masa wpisów i tłum ludzi pod komisariatem – coś wspaniałego. Nie dajmy się wmanewrować w tę grę. Podchodźmy do siebie z szacunkiem, szczególnie w tak trudnych czasach. Poniedziałkowe zatrzymanie fotoreporterki Agaty Grzybowskiej uważam za skandaliczne. Znam Agatę od wielu lat. Jako fotoreporterka wielokrotnie znajdowała się w sytuacjach zagrażających życiu i zdrowiu. Zdawała relację z niejednego konfliktu: zrobiła doskonałe zdjęcia z Euromajdanu, na którym spędziła kilka miesięcy, pracowała m.in. w Syrii, Ugandzie, Indiach, Egipcie, Iranie, czy Rumunii znajdując się w samym centrum wydarzeń i nigdy wcześniej nie została zatrzymana. Wczorajsza sytuacja pod MEN-em jestniedopuszczalna. Policja utrudniając Agacie wykonywanie obowiązków dziennikarskich złamała art. 44 prawa prasowego. Tym samym ograniczając wolność prasy. Policja ma obowiązek zapewnić dziennikarzom swobodę wykonywania obowiązków zawodowych. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Policjadoskonale wiedziała, że Agata jest dziennikarką. Są nagrania i zdjęcia z całego zajścia. Została przekroczona granica. Byłem wczoraj na zleceniu na Śląsku, kiedy z radia usłyszałem o całym zajściu. Nie wiem dlaczego, ale od razu na myśli przyszła mi Agata Grzybowska. Nie próbowałem analizować sytuacji dopóki nie wróciłem do domu, kiedy obejrzałem nagranie z całego zajścia. No cóż - to, co wczoraj miało miejsce jest kolejnym dowodem na to, że policja w pewnym sytuacjach nie kieruje się procedurami, jakie dyktuje prawo ale rozkazami przełożonych. Dodatkowo z obejrzanego nagrania wnioskuję, że funkcjonariusze, którzy wczoraj dokonywali zatrzymania Agaty nie znają przepisów prawa, które znać powinni - art. 44, w wystarczająco krótkim czasie Agata okazała legitymację prasową, co powinno powstrzymać dalsze czynności policji w stosunku do niej. Na koniec, z doniesień radiowych wiem, że Agacie postawiono zarzut naruszenia nietykalności policjanta. Tutaj można by ironizować, że pewnie fotoreporterka niechcący nadepnęła na paluszek pana policjanta, który poczuł się dotknięty, ale nie jest mi do śmiechu i wierzę, że policja zaniecha czynności w tej kwestii. Uważam że to skandaliczne. Dziennikarz jak i osoby personelu medycznego, czy obserwatorzy z misji pokojowych to zawsze były osoby chronione czymś w rodzaju immunitetu. Jednak reżimy nie przestrzegają tych zasad. Zwróciło moja uwagę to, że Pani Agata była nie do odróżnienia z tłumu, w trakcie szybkich przepychanek mogła być wzięta za protestują, ale z kolei mamy dowód fotograficzny na to, że okazała legitymacje w trakcie zatrzymania. Wiem, że to może już passe, ale te kamizelki w wyraźnych kolorach z napisem "PRESS" wydają mi się sensowne. Być może taka kamizelka zapobiegłaby tej sytuacji. Szczególnie w takich ulicznych akacjach, dziennikarz powinien pomyśleć o swoim bezpieczeństwie. Dziennikarz powinien być rozpoznawalny tak jak policja, a jak wiemy ostatnio policja ma z tym problem. No, ale warto robić swoje z głową. Tym razem nie było mnie na miejscu, więc nie mogę odnieść się do szczegółów zaistniałeś sytuacji, a jedynie do samego faktu zatrzymania. Co do stawianych Agacie zarzutów – nie mam wątpliwości, że Agata działa nieinwazyjnie, skupia się w 100 proc. na pracy. Drugą kwestią jest też to, że policjanta trudno nie dotknąć, gdy cię szarpią. Niemniej jednak, Agata, tuż przed wciągnięciem do radiowozu, pokazała legitymację prasową, co absolutnie wyklucza ją jako osobę biorącą czynny udział w nielegalnym zgromadzeniu. Ona po prostu wykonywała swoją pracę. Sytuacja od kilku tygodni jest taka, że wszystkim się ulewa już goryczy związanej z działaniami polityków. Wszyscy tkwimy w zawieszeniu pomiędzy pandemią, polityczną grą, a próbą przeżycia. Wszyscy żyją w chaosie. Policja też. Protesty pod MEN są wynikiem nieodpowiedzialnej gry politycznej, gdzie ministrem został ktoś tak oderwany od rzeczywistości, że nie ma szans żeby nie odciągał uwagi od tego, że cała gospodarka się wali. Agata trafiła w ten środek chaosu. Było tam kilkunastu fotoreporterów, a policja wyciągnęła najsłabszą, najmniejszą osobę. Po filmach widać, że chciała wyciągnąć legitymację, ale to nic nie dało. Mam nadzieję, że na takimi incydencie się skończy. Rozkazy idą z góry, a widać że władza się boi.