Ona nie istnieje, a to nie jest prawdziwe zdjęcie. To wytwór sztucznej inteligencji
06.07.2022 09:00, aktual.: 06.07.2022 11:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sztuczna inteligencja idzie do przodu niesamowicie szybko. O ile kiedyś mówiliśmy tylko o tworzeniu prostych "zdjęć paszportowych", tak teraz powstają artystyczne portrety. Koniec fotografii artystycznej nadchodzi wielkimi krokami.
Kiedyś po to, by zostać artysta lub dobrym rzemieślnikiem, trzeba było mieć fach w ręku. Rzeźbiarz musiał umieć posługiwać się dłutami, malarz pędzlami, a fotograf aparatem. Patrząc na to, co obecnie potrafią generatywne sieci neuronowe (GAN), aż włos się człowiekowi jeży na karku. Niedługo sztuka będzie polegała na wpisaniu kilku słów. Zresztą, zobaczcie sami.
Zacznijmy od tego, czym są generatywne sieci neuronowe. W dużym uproszczeniu chodzi o algorytmy sztucznej inteligencji, które niemal z niczego są w stanie stworzyć coś. W przypadku oprogramowania Dall-E 2, o którym niedawno pisaliśmy, chodzi o zamianę słów pisanych na obrazy. Wcześniej przyjaciel naszej redakcji Mathieu Stern wziął na warsztat aparaty fotograficzne. Teraz czas na coś więcej.
DALL.E 2 can Create Portraits of People Who Don’t Exist
Mathieu ma dostęp do wczesnej wersji sztucznej inteligencji Dall-E 2 i postanowił sprawdzić, czy oprogramowanie zrozumie artystyczną fotografię portretową. Jeśli myślicie, że nie ma cienia szansy na to, że program komputerowy zrobi artystyczny obraz, to jesteście w błędzie, i to niemałym.
Stern wpisał w programie krótkie zdanie: "młoda, piękna kobieta nosząca żółte kimono w tropikalnej szklarni". Efekty przerosły jego oczekiwania. Na podstawie tych kilku słów, Dall-E 2 dał mu wynik kilku fotorealistycznych grafik, na których faktycznie zobaczymy młodą, piękną kobietę w żółtym kimono. Co do tropikalnej szklarni – nie zawsze się to udało, chociaż klimat był oddany. W kwestii młodości kobiety – wiadomo, to rzecz względna, chociaż na jednym z wyników pojawiła się pani z siwizną i kilkoma zmarszczkami.
Na pierwszy rzut oka, te grafiki mogą być nie do odróżnienia od zdjęć. Praktycznie wszystkie z nich przypominają zdjęcia zrealizowane na błonie fotograficznej. Co ciekawe, algorytm zwrócił uwagę nawet na oświetlenie. Po to, by nadać grafikom bardziej prawdziwego wyglądu, Stern dopisał kilka słów jak: bokeh, typ aparatu czy obiektyw. Najlepsze efekty uzyskał po dodaniu słowa "Graflex", będącego nazwą starego aparatu wielkoformatowego.
Co do samych grafik – żadne z nich nie mogłoby być objęte ochroną prawną, ponieważ są wytworem sztucznej inteligencji. W Polsce również sprawa byłaby kontrowersyjna, bo przecież na sam pomysł sfotografowania młodej, pięknej kobiety w żółtym kimono może wpaść praktycznie każdy. Efekty są naprawdę niesamowite i aż trudno uwierzyć w to, że to nie człowiek stanął za aparatem. Ba, żadnego aparatu nawet nie było.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii