Tuca Vieira: z daleka widać więcej
11.08.2012 10:33, aktual.: 11.08.2012 12:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jego najsłynniejsze zdjęcie to Brazylia w pigułce. Mur odgradza uporządkowaną, schludną dzielnicę nowych bloków od chaosu prowizorycznych budek, w których gnieżdżą się mieszkańcy faweli Paraisopolis.
„Pokazałem wszystko, co najgorsze w moim kraju: nierówności społeczne”, mówił Tuca Vieira. São Paulo, w którym mieszka i pracuje, to jedno z największych miast świata. Słynie z niewyobrażalnej dezorganizacji: zarządzenia urbanistów wprowadzano tu bardzo późno, kiedy miasto rosło już w najlepsze.
São Paulo nie jest tak piękne jak Rio. Tam piękno otacza cię wszędzie. Ale São Paulo jest fascynujące: trzeba uważnie się rozglądać, żeby znaleźć coś pięknego w całym tym chaosie, mówi fotograf.
Ten chaos da się ogarnąć jedynie z oddali, dlatego Vieira najczęściej fotografuje São Paulo z lotu ptaka. Z tej perspektywy przypomina ono przypadkowo poukładane klocki, nie do końca dopasowane puzzle.
Wizytówką São Paulo jest Copan – gigantyczny blok projektu Oscara Niemeyera. Budynek jest piękny, ale widok balkonów wraz z ich mieszkańcami przypomina skrzynki w hipermarkecie (skala hiper jest tu najwłaściwsza). Takim mrówczym zagęszczeniem interesował się też Andreas Gursky, który fotografował kiedyś zresztą ten sam budynek. Ale Gursky patrzy z zewnątrz, a Vieira zna doskonale miasto od środka, dlatego jego prace nie przypominają mozaik niemieckiego fotografa: raczej strukturę organizmu, linie nerwów i żył.
Piszą o mnie, że jestem fotografem architektury. To nie do końca prawda. Tym, co najbardziej mnie interesuje, jest [miejska dżungla](http://fotoblogia.pl/3785,miasto-noca-czyli-rozne-oblicza-wielkich-metropolii-galeria). Wydaje się, że na moich fotografiach nie ma ludzi. Ale przecież miasto jest najbardziej złożonym dziełem, jakie mogą stworzyć ludzkie ręce. Dlatego obecność ludzi jest wyraźna na każdym zdjęciu, które robię.
Tuca Vieira nie ogranicza się jedynie do São Paulo. Bo fotografował też przecież Berlin, w którym rządzi szlachetna struktura, nie ma miejsca na przypadek. Berlin składa się u niego z czystej geometrii, da się opowiedzieć o nim za pomocą prostopadłościanów i kul. Można powiedzieć, że Vieira wyspecjalizował się w chwytaniu duchów miast, przedstawianiu ich w maksymalnym, ale trafnym skrócie.