Warto rozmawiać, czyli jak przełamać w sobie nieśmiałość w fotografowaniu obcych ludzi
Wielu początkujących fotografów, którzy pracują na ulicy, a na ich zdjęciach wymagany jest „czynnik ludzki”, ma problem z fotografowaniem osób z bliska. Oto moje propozycje, jak sobie z tym radzić.
Większość dobrych, udanych zdjęć na ulicy, zdjęć reporterskich przedstawia ludzi i zostało zrobione z bliska. Wielu z nas, również ja, w takich sytuacjach ma wewnętrzną (choć z mojego doświadczenia nieuzasadnioną) obawę, żeby wyciągnąć aparat, podejść i zrobić zdjęcie obcej osobie.
O zasadach fotografowania ludzi na ulicy
Na początek warto przypomnieć dobrze znane zasady fotografowania ludzi na ulicy. Po pierwsze trzeba mieć szacunek do osoby fotografowanej. W wielu przypadkach najpierw robimy zdjęcie, ale potem warto porozmawiać z jego bohaterem. Przypomina mi się mój niedawny wywiad z Maciejem Moskwą, który dotyczył okoliczności powstania Zdjęcia Roku BZ WBK Press Foto. Oto, co wtedy powiedział:
Maciej Moskwa:
Przechodziłem przez plac, na którym zaparkowano dwa pick-upy, a pomiędzy nimi stali rebelianci. Ta scena zwróciła moją uwagę. Podszedłem bliżej i przystanąłem. Zobaczyłem, jak w tle tej sceny jeden z nich po cichu się modli. Zrobiłem cztery zdjęcia, wszystkie z tej samej odległości, z tego samego miejsca. Zostawiłem między nami przestrzeń, on się modlił i nie wiedział, że go fotografuję. Poczekałem, aż skończy, nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, zobaczył aparat, podszedłem, przywitałem się i zapytałem, czy mogę go sfotografować. Zgodził się i tak powstało to zdjęcie.
Pamiętajmy, że człowiek na zdjęciu to nie tylko jeden z elementów wypełniających kadr. Zwykle człowiek to jego główny bohater. Należy mu się wyjaśnienie, w jakim celu wykonujemy zdjęcie. Jeśli jesteśmy za granicą i nie jesteśmy w stanie porozumieć się z tubylcem, postarajmy się o zwykły, ale szczery uśmiech. Zwykle to wystarcza. A co robić, jeśli trafimy na nerwową osobę?
Moją strategią jest zachowanie spokoju i wytłumaczenie swoich zamiarów. W razie czego jestem gotów przeprosić i skasować fotografię, choć zdarza się to niezmiernie rzadko. Jednocześnie muszę przyznać, że zdjęcia, które zrobiłem kilka razy wbrew woli osób się na nich znajdujących, traciły w mojej opinii wartość. Nawet jeśli na fotografii tego nie widać, wystarczy, że ja wiem, że wiążą się z nią negatywne emocje. Taki kadr trafia do szuflady…
Mój sposób na fotografowanie ludzi na ulicy
Według mnie najważniejsza w fotografii jest ciekawość. Jakiś czas temu zrozumiałem, że aparat jest tylko narzędziem do poznania, otwarcia się na otaczający nas świat i ludzi. Jak wypracować w sobie taką otwartość na ludzi? Od ponad roku prowadzę blog warszawiacy.blox.pl. Jego ideą jest portretowanie codziennie mijanych na ulicach stolicy osób, które w jakiś sposób mnie zainteresują. Kiedy mam przy sobie aparat, idę ulicą i jeśli jakaś osoba mnie zaciekawi (ze względu na ubiór, zachowanie lub po prostu ma w sobie coś), wtedy do niej podchodzę, przedstawiam się i pytam, czy mogę ja sfotografować.
Oczywiście zaraz pada pytanie: dlaczego? Trzeba mieć na to przygotowaną odpowiedź. Mówię, że prowadzę blog (że to takie moje hobby) i portretuję ciekawych warszawiaków, których spotykam, idąc ulicą. Muszę przyznać, że w większości przypadków osoby te dają się sfotografować. Przy okazji staram się z tymi ludźmi porozmawiać, dowiedzieć się, kim są, ale też co lubią lub czego nie lubią w życiu w stolicy. Dodatkowo podaję namiar na mój blog i oświadczam, że jeśli opublikowane zdjęcie się nie spodoba, to je skasuję. Do tej pory nie miałem reklamacji.
Rozmowa i poinformowanie osoby fotografowanej o swoich intencjach jest jednocześnie przyzwoleniem na upublicznienie wizerunku, z czym musimy się liczyć, fotografując prywatne osoby.
Ćwiczenie na rozmawianie i fotografowanie
Proponuję Wam podobną metodę. Wyjdźcie na ulicę i usiądźcie w jednym miejscu. Miejsce to nie powinno być zbyt ruchliwe, takie, gdzie ludzie się nie spieszą. Może to być na przykład park lub aleja spacerowa. Siadamy więc na ławce i obserwujemy. Próbujemy z przechodzących obok nas osób wyłuskać te, które nas zainteresują. Przygotujmy się na pytanie o powód chęci fotografowania. Bądźmy też gotowi na opowiedzenie czegoś o sobie. W końcu jeśli ktoś ma się otworzyć przed obcą osobą, poczuje się bardziej komfortowo, jeśli dowie się jak najwięcej o nas. Z doświadczenia wiem, że łatwiej mi się rozmawia z jedną osobą, więc kiedy widzę parę, rzadko proszę o sfotografowanie (choć i takie przypadki się zdarzały). Po prostu łatwiej jest przekonać do siebie jedną osobą niż grupę.
Inną wersją tego ćwiczenia jest fotografowanie ludzi podczas publicznej imprezy. Wtedy również wyłuskuję interesujące mnie osoby, przedstawiam się, poznaję je, rozmawiam. W takiej sytuacji prawdopodobieństwo sfotografowania wzrasta niemal do 100%, ponieważ ludzie bardziej liczą się z tym, że mogą zostać sfotografowani. Przyznaję, że sam z tego korzystam.
Taka metoda, ćwiczenie pozwala inaczej spojrzeć na osoby, które mijamy na ulicy. Dzięki temu mamy szansę poznać ciekawych ludzi, ale również w przyszłości będziemy potrafili lepiej sobie poradzić w rozmowie, w przekonywaniu do siebie i swoich racji. Przyznacie też, że takie zdjęcia choćby dla nas samych mają większą wartość od tych zrobionych teleobiektywem, z ukrycia, bez świadomości osoby fotografowanej.