Wciąż myślał, że Japonia walczy z USA. Poddał się 29 lat po wojnie

Hiroo Onoda składa miecz prezydentowi Filipin
Hiroo Onoda składa miecz prezydentowi Filipin
Źródło zdjęć: © © Rząd Filipin/domena publiczna
Adam Gaafar

02.07.2022 07:33, aktual.: 02.07.2022 12:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdjęcia wykonane w filipińskiej dżungli przez młodego poszukiwacza przygód wywołały nie lada sensację. W 1974 r. 25-letni Norio Suzuki poinformował, że uwiecznił w kadrach japońskiego żołnierza, który nie poddał się po zakończeniu II wojny światowej.

Wojna zakończyła się dwadzieścia dziewięć lat temu, a my ją przegraliśmy. Rozkazuję wam złożyć broń! – takie słowa usłyszał porucznik Hiroo Onoda, który przez niemal trzy dekady ukrywał się w filipińskiej dżungli w przekonaniu, że Japonia dalej prowadzi walkę z USA. Do tego czasu żołnierz nie przyjmował do wiadomości, że jego państwo poniosło klęskę w starciu z Amerykanami.

Onoda nie mógł przypuszczać, że jego wojenna przygoda zakończy się w blasku fleszy oraz… na tournée po Stanach Zjednoczonych, gdzie zatańczy z jednym z Króliczków Playboya. Zanim do tego doszło, japoński porucznik pozostawał przez lata na filipińskiej wyspie Lubang w oczekiwaniu na nieprzyjaciela.

Nie wierzył, że to koniec

Gdy w lutym 1945 r. Amerykanie zbliżali się do Lubang, Japończycy zaczęli opuszczać teren. Wyjątkiem był Onoda, który otrzymał od przełożonego, majora Yoshimi Taniguchiego, rozkaz pozostania na wyspie. W żadnym wypadku nie wolno ci się poddać. Walka może trwać trzy lata, może dłużej, ale bez względu na to, ile potrwa, wrócimy po ciebie – usłyszał od dowódcy. Taniguchi zakazał mu również popełniania samobójstwa.

Hiroo Onoda w marcu 1974 r.
Hiroo Onoda w marcu 1974 r.© © Kyodo/East News

Zadanie Onody i podległych mu trzech żołnierzy miało polegać na dokonywaniu ataków dywersyjnych. Czas jednak mijał, a Amerykanie nie nadchodzili. Przez ten czas grupa Japończyków nie czekała bezczynnie, tocząc walkę partyzancką z siłami filipińskimi. Gdy pewnego razu natknęli się na rozrzucone nad dżunglą ulotki informujące o zakończeniu wojny, uznali to za propagandę Amerykanów.

W 1950 r. jeden z towarzyszy Onody, szeregowy Yuichi Akatsu poddał się patrolowi filipińskiej policji. Żołnierz zdradził, że w dżungli ukrywa się jeszcze trzech Japończyków. Filipińczycy zaczęli zrzucać wówczas ulotki podpisane przez Akatsu, który starał się przekonać kolegów, że wojna naprawdę się skończyła.

W 1954 r. kolejny z ludzi Onody, kpr. Shoichi Shimada, zginął podczas strzelaniny. Trzeci z towarzyszy porucznika, szer. Kinshichi Kozuka, został zastrzelony w 1972 r. podczas próby podpalenia zbiorów ryżu. Onoda został sam, chociaż nikt do końca nie wierzył, że wciąż żyje – oficjalnie uznano go za zmarłego już w 1959 r.

W lutym 1974 r. natrafił na niego przypadkowo japoński student, wspominany na początku Norio Suzuki. Onoda nadal nie dowierzał, że wojna skończyła się 29 lat temu, ale był gotów się poddać na wyraźny rozkaz swojego dowódcy. Rząd Japonii wysłał wówczas na filipińską wyspę delegację, w skład której wchodzili min. brat porucznika Shigeo oraz sędziwy mjr Taniguchi. Onoda, wezwany przez dawnego przełożonego za pomocą megafonów, wyszedł z dżungli i poddał się w dniu 9 marca 1974 r.

Ostatni z ostatnich?

Kolejna ceremonia odbyła się trzy dni później w stolicy Filipin Manili, gdzie Japończyk złożył na ręce prezydenta tego kraju, Ferdinanda Marcosa, samurajski miecz. Chociaż Onoda i jego ludzie odpowiadali za śmierć 30 mieszkańców wyspy, ze względu na okoliczności (przekonanie, że wojna trwa nadal) został ułaskawiony. Po powrocie do kraju żołnierz był witany na lotnisku w Tokio jako bohater narodowy, a rząd wypłacił mu żołd za 29 lat służby w dżungli.

Hiroo Onoda podczas spotkania z prezydentem Filipin
Hiroo Onoda podczas spotkania z prezydentem Filipin© © Kyodo/East News

Japońskie media przedstawiały Onodę jako wzór niezwykle oddanego żołnierza, a w 1975 r. porucznik odbył trasę po Stanach Zjednoczonych. Rosnąca popularność sprawiła, że zaczęto namawiać go do zrobienia kariery w polityce. Gwiazdą w Japonii stał się także Suzuki, który za każdy wywiad otrzymywał honorarium w wysokości minimum 5 tys. dolarów.

Onoda po powrocie do Japonii, 29 marca 1974 r.
Onoda po powrocie do Japonii, 29 marca 1974 r.© © ASSOCIATED PRESS/East News

Onoda był podobno znużony tak wielką sławą, a ogromne zainteresowanie jego osobą uważał za zanik tradycyjnych japońskich wartości. W kwietniu 1975 r. postanowił pójść w ślady brata i wyemigrował do Brazylii, gdzie zajął się hodowlą bydła.

Onoda podczas tańca z jednym z Króliczków Playboya, 20 stycznia 1975 r.
Onoda podczas tańca z jednym z Króliczków Playboya, 20 stycznia 1975 r.© © ASSOCIATED PRESS/East News

W 1984 r. powrócił do Japonii, gdzie zaczął organizować obozy survivalowe dla młodzieży. Do podjęcia tej decyzji skłonił go artykuł o japońskim nastolatku, który zamordował swoich rodziców. Dwa lata po powrocie Onody do kraju zginął tragicznie Norio Suzuki. Japoński odkrywca został zasypany przez lawinę w Himalajach podczas poszukiwań yeti.

Onoda (na pierwszym planie) podczas wizyty na Filipinach w maju 1996 r.
Onoda (na pierwszym planie) podczas wizyty na Filipinach w maju 1996 r.© © ASSOCIATED PRESS/East News

Porucznik Onoda zmarł 16 stycznia 2014 r. w wieku 91 lat. Chociaż jego historia stała się najgłośniejsza, nie był on ostatnim żołnierzem cesarskiej armii, który nie złożył broni po zakończeniu II wojny światowej. W grudniu 1974 r. zatrzymano w Indonezji szer. Teruo Nakamurę. W przeciwieństwie do Onody nie był on jednak rdzennym Japończykiem, lecz przedstawicielem tajwańskiego ludu Ami. W 1980 r. na filipińskiej wyspie Mindoro poddał się natomiast kpt. Fumio Nakahira.

Adam Gaafar, dziennikarz Fotoblogii

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)