WD My Passport SSD - 256 GB pamięci na 41‑gramowym dysku [test]
Nie znam fotografa, który nie spotkałby się z problemem braku miejsca dyskowego. Pracując na wyjazdach, warto wziąć pod uwagę szybkie, zewnętrzne dyski SSD. W dzisiejszym teście sprawdzam działanie nowego produktu firmy WD - My Passport SSD, który jest nie tylko stylowy, ale też ma gwarantować szybką pracę.
WD My Passport SSD to 256 GB - czym się charakteryzuje?
Jako posiadacz 13-calowego MacBooka Pro Retina z dyskiem o pojemności 128GB stale zmagam się z problemem zbyt małej ilości pamięci. Niestety producenci, w tym przede wszystkim Apple, za większy dysk liczą sobie niebotyczne sumy. Ostatnio, gdy kupowałem rodzicom MacBooka Air, okazało się, że jeśli chciałbym mieć 256 GB pamięci (zamiast standardowych 128 GB), musiałbym dopłacić grubo ponad 1500 zł. To już według mnie rozbój w biały dzień - ponad 1500 zł za dodatkowe 128GB! Zresztą z punktu widzenia fotografa, nawet 256 GB nie jest jakąś oszałamiającą pojemnością.
Pracując na wyjazdach z moim MacBookiem, zawsze miałem problem ze zgrywaniem kart. Najbardziej dotkliwe było to podczas wielu sesji wnętrz restauracji. Najczęściej klient chciał, żebym fotografował restaurację w nocy i zaraz potem oddał gotowe zdjęcia. Na dysku w komputerze rzadko mam więcej niż 15 GB wolnego miejsca, więc całość trafiała na zewnętrzny dysk talerzowy. Oczywiście zdawało to egzamin, a o bezpieczeństwo danych dbał RAID1. Tak czy inaczej nigdy przed oddaniem zlecenia nie formatuję kart, więc de facto RAID1 nie był absolutnie niezbędny. Bardziej brakowało mi szybkości. O ile praca z wbudowanym dyskiem SSD jest szybka i przyjemna, o tyle 2,5-calowe talerze lubiły dostawać zadyszki, szczególnie że po takiej sesji zgrywałem 20-30 GB materiału. Każde ujęcie robione było w trybie HDR, więc na finalne zdjęcie za każdym razem składały się 3 fotografie.
Dobrym pomysłem są coraz bardziej popularne, zewnętrzne dyski SSD. Na mój warsztat trafił WD My Passport SSD, czyli miniaturowy dysk o pojemności 256 GB, który rozszerza pojemność komputera. Przyjrzyjmy mu się bliżej.
Wygląd i wykonanie: stylowo i solidnie
Dysk wykonany jest z dwóch rodzajów materiałów - czarnego, matowego tworzywa i ciemnego aluminium, które jest dodatkowo perforowane. Co najważniejsze - obudowa jest naprawdę mała - ma centymetr wysokości, 9 centymetrów długości i 4 centymetry szerokości. Waga to zaledwie 41 gramów. W porównaniu do konkurencyjnych rozwiązań Sandiska czy Samsunga, z pewnością najbardziej cieszy oko, a pierwsze spojrzenie nie zdradza, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Stylistyka jest spójna z całą rodziną nowych Passportów i My Booków, więc decydując się na kilka rozwiązań, otrzymamy naprawdę ładny zestaw. Mała rzecz, a cieszy.
Na wykończonym aluminium końcu umieszczono interfejs USB 3.1 z wtyczką typu C (kompatybilny z USB 2.0 i 3.0). Do zestawu dołączony jest przewód USB-C wraz z przejściówką na USB-A. Obecnie coraz więcej urządzeń wyposażonych jest w ten standard i pewnie za jakiś czas okaże się, że złącza USB-C w nowych MacBookach były dobrym pomysłem. Na minus jednak należy policzyć fakt, że aluminiowe wykończenie dysku łatwo się brudzi od odcisków palców.
Działanie w praktyce i szybkość
Dysk zewnętrzny ma być przede wszystkim uzupełnieniem niewielkiej pojemności dysku w komputerze. Po przesiadce z zewnętrznego dysku talerzowego odczułem naprawdę duży przyrost prędkości. Prowadząc warsztaty z Lightrooma, pliki do pracy trzymałem na talerzach i niejednokrotnie zdarzało się, że na wczytanie podglądu czy import zdjęć trzeba było poczekać dłuższą chwilę. My Passport SSD poradził sobie z tym zdecydowanie lepiej. Pracując z nim, właściwie nie odczuwa się jakiegokolwiek spadku prędkości względem pracy na wbudowanym w komputer dysku. Do tego nosząc dysk w plecaku, nie trzeba zbyt mocno martwić się o jego uszkodzenie - SSD są bardziej wytrzymałe od talerzy, choć ich minusem jest trudniejsze odzyskanie danych w razie awarii. Tak czy inaczej dysków zewnętrznych nie należy traktować jako jedynych magazynów danych, ale to temat na osobny artykuł. Dodatkowo WD My Passport SSD odporny jest na upadek z dwóch metrów. Dysk można szyfrować dostarczonym oprogramowaniem WD Security i tworzyć kopie zapasowe aplikacją WD Backup. Współpracuje również z Time Machine i systemowym szyfrowaniem danych. To ważne, szczególnie że mamy do czynienia ze sprzętem przenośnym, który może paść ofiarą złodzieja lub po prostu możemy go zgubić.
To, co nieco drażni mnie podczas pracy, to sztywny, gruby przewód. Ma pół metra długości i przekrój około 5 mm. Na szczęście dość łatwo poddaje się zginaniu i nie odkształca się z powrotem. Mógłby być jednak nieco cieńszy.
Jeśli chodzi o szybkość - producent zapewnia o maksimum 515 MB/s przy wykorzystaniu interfejsu USB-C. Podczas testów programem Blackmagic Disk Speed Test na Macbooku Pro Retina 15 Touchbar prędkość wynosiła około 430 MB/s dla odczytu i 390 MB/s dla zapisu.
Gdy testowałem dysk na swoim Macbooku Pro 13 Retina z połowy 2014 roku, prędkość zapisu wynosiła około 350 MB/s dla zapisu i około 370 MB/s dla odczytu. Co ciekawe, wbudowany dysk charakteryzuje się zapisem na poziomie 290 MB/s, ale wyższą prędkością odczytu - ok. 600 MB/s.
To naprawdę dobre wyniki, które sprawiają, że pracując nad zdjęciami, szczególnie w Lightroomie czy Capture One, gdzie prędkość dysku ma większe znaczenie niż w Photoshopie, nie odczuwałem różnicy. Praca na WD Passport SSD w moim odczuciu była tak samo szybka jak na wewnętrznym dysku.
Podsumowanie
Co mi się podoba
Praca z WD My Passport SSD jest naprawdę przyjemna. Przede wszystkim oferuje komfort wysokiej prędkości. Dodatkowo dysk jest miniaturowych rozmiarów, przez co mieści się w niewielkich przegrodach plecaka czy torby fotograficznej. Do tego dobrze wygląda i będzie sprzedawany w przystępnej cenie. Na plus zasługuje również nowy, szybki interfejs USB 3.1 i wtyczka USB-C.
Co mi się nie podoba
Podczas pracy nieco denerwuje dość gruby i mało zgrabny, w porównaniu do reszty obudowy, przewód. Szkoda również, że metalowa część tak łatwo się brudzi.
WD My Passport SSD świetnie spełnia swoje zadanie, rozszerzając pamięć komputera, bez widocznego spadku prędkości. Dzięki niemu mogę zgrywać dane z kart, nie martwiąc się o mniejszą wydajność, a konstrukcja dysków SSD sprawia, że są bardziej odporne na wstrząsy. My Passport SSD właśnie trafia na polski rynek w cenie około 400 zł za 256 GB, co jest dobrą ceną, szczególnie w odniesieniu do stawek, których oczekują producenci komputerów za rozszerzenie pamięci, a także 2,5-calowych dysków SSD o tej samej pojemności. Polecam!