Wleciał dronem do wulkanu. Można było to przewidzieć
Niedawno pokazywaliśmy wam genialny filmik nagrany dronem DJI FPV znad islandzkiego wulkanu. Wtedy wszystko dobrze się skończyło. Mniej szczęścia miał jednak inny mieszkaniec Islandii – Gardar Ólafs, którego dron nie wyszedł ze zdarzenia bez szwanku.
29.03.2021 | aktual.: 29.03.2021 10:30
Gerdar Ólafs jest fotografem, który uwielbia latać dronami. Wybuch wulkanu niedaleko Reykjaviku był doskonałą okazja, by nagrać ciekawy film. Po 15 minut podróży samochodem, Ólafs rozpakował sprzęt i był gotowy nagrać kilka ujęć.
O ile filmy, które pokazują czynny wulkan z daleka lub są szybkimi przelotami nad lawą, nie zrobiły nic złego dronowi, to ten pokazujący krater już tak. Właściwie samo nagranie jest naprawdę interesujące wizualnie i niesamowitym jest to, że współczesna technologia praktycznie bez większego wysiłku pozwala nam na takie kadry. Jednak każdy operator powinien wziąć pod uwagę niebezpieczeństwo.
Ólafs postanowił zarejestrować spojrzenie dron bezpośrednio w sam środek wulkanu. Jak widać na załączonych obrazkach – nie pomyślał o temperaturze lawy, które spokojnie przekracza 1000 stopni Celsjusza. W efekcie stopiły się czujniki drona oraz światełka. Co ciekawe – samo urządzenie wciąż lata i jest w stanie nagrywać.
Więcej zdjęć i filmów znajdziecie na Instagramie artysty.