Wyginął 85 lat temu. Dopiero teraz możemy zobaczyć go w kolorze
Wilkowór tasmański był bardzo nietypowym zwierzęciem. Wyglądał jak przerośnięte połączenie szczura i psa. Wyginął w 1936 roku, lecz dotychczas widzieliśmy jego zdjęcia jedynie w czerni i bieli. Dzięki danym z australijskich archiwów udało się odtworzyć prawidłowy kolor zwierzęcia.
11.09.2021 | aktual.: 26.07.2022 14:22
NFSA, czyli Australijskie Narodowe Archiwum Filmu i Dźwięku, opublikowało niedawno ciekawy film, ukazujący bardzo dziwne stworzenie. Jest to wilkowór tasmański, który oficjalnie wyginął 85 lat temu. Koloryzacją nagrania zajął sięfrancuski artysta ze studia Composite Films – Samuel Francois-Steininger.
Oryginalne nagranie jest zasługą zoologa Davida Fleaya. Na filmie z 1933 roku zobaczymy ostatniego żyjącego przedstawiciela wilkowora tasmańskiego o imieniu Benjamin. Od razu można zauważyć, że to dzikie zwierzę nie było specjalnie przyjaźnie nastawione do nikogo. Jego specyficzny, przerażający wygląd dodatkowo to podkreślał.
Ze względu na charakterystyczne pasy na ciele, był nazywany tygrysem tasmańskim lub wilkiem tasmańskim (przez kształt pyska), co jest błędne. Wilkowór tarmański był... torbaczem! Na dodatek największym z drapieżników. Gdy Europejczycy przybyli na Tasmanię, uznali wilkowora za szkodnika i intensywnie tępili gatunek.
Wilkowór tasmański miał do 118,1 cm długości (bez ogona), a sam ogon dodatkowo miał do 61 cm. Zwierzę przeważnie ważyło do 35 kg, a największy z przedstawicieli miał aż 45 kg. Pomijając kwestię umaszczenia, przerażającego wyglądu wilkoworowi nadawał pysk. Żuchwa zwierzęcia była połączona z ruchomymi stawami i kośćmi skroniowymi, przez co mógł otworzyć pysk nawet pod kątem 120 stopni. To największe znane rozwarcie pyska w królestwie ssaków.
Ogromne, drapieżne torbacze polowały przeważnie na kangury i wombaty. Zdarzało się, że wilkowory atakowały owce, lecz te często były dla nich za duże – siła nacisku szczęk torbaczy była zbyt mała, by zabić owcę.
Współcześnie są podejmowane próby sklonowania DNA wilkowora tasmańskiego, by w przyszłości odtworzyć zwierzę. Tkanki, z których pobierany jest kod genetyczny są jednak uszkodzone, ponieważ przetrzymywano je w formalinie, która sprzyja fragmentacji łańcuchów DNA – innymi słowy, dane są niekompletne. Nadzieją na odtworzenie gatunku jest jeden egzemplarz szczenięcia wilkowora, zakonserwowany w alkoholu. Póki co, nie udało się zrekonstruować największego drapieżnego torbacza, który kiedykolwiek chodził po naszej planecie.