Zdjęcie, które stało się legendarnym logo Columbia Pictures. Jak powstało?
21.02.2022 09:12, aktual.: 21.02.2022 10:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na pewno każdy z was kojarzy kobietę z pochodnią, ubraną w grecką togę na tle chmur pojawiającą się przed wieloma znanymi filmami. To znak rozpoznawczy wytwórni Columbia Pictures. Historia pierwowzoru tego logo jest nadzwyczaj ciekawa.
Wytwórnia Columbia Pictures powstała w 1924 roku i odgrywa w świecie filmu ogromną rolę. W latach 80 XX wieku była to jedna z najbardziej znanych i największych wytwórni w USA. Choć znana kobieta z pochodnią jest w rzeczywistości obrazem, to swój początek ma w fotografii, o czym pisaliśmy już kiedyś.
Autorem obrazu – znaku rozpoznawczego Columbia Pictures – jest Michael Deas. Nie malował on jednak z głowy, a posługiwał się zdjęciem autorstwa Kathy Anderson, cenionej fotografki z Nowego Orleanu, która ma na swoim koncie nagrodę Pulitzera. Żeby było zabawniej – kadr będący zdjęciem referencyjnym dla Deasa powstał w mieszkaniu Kathy w 1991 roku.
Pomysł na późniejsze dzieło wyszedł od Michaela Deasa. Pewnego dnia pojawił się w drzwiach Kathy Anderson z pudełkiem ciepłych croissantów oraz atrybutami potrzebnymi do realizacji zdjęcia – ubraniami oraz pochodnią. Jedynym elementem, którego brakowało artystom byłą modelka. Została nią Jenny Joseph, asystentka fotografki.
Mieszkanie Kathy zamieniło się w plan zdjęciowy – nie brakowało w nim teł fotograficznych ani lamp. Ulubionym typem oświetlenia Anderson jest chimera, czyli bardzo duży softbox przeważnie instalowany nad planem zdjęciowym, do którego można zamontować kilka lamp błyskowych. Jest on niezwykle popularny przy studyjnych zdjęciach samochodów.
Po tym jak fotografka zrobiła trochę miejsca w mieszkaniu – odsunęła stół, ustawiła kartony, by materiał mógł się na nich rozlać oraz sprawdziła światła, załadowała do swojego średnioformatowego Hasselblada magazynek na zdjęcia natychmiastowe. Po wykonaniu kilku polaroidów, przyszedł czas na film i właściwą sesję.
Artystka wspomina, że materiały był ułożone bardzo starannie, nie było tam miejsca na przypadek. Każde ze zdjęć musiało odpowiadać wizji Michaela Deasa – w końcu kadry miału służyć do namalowania obrazu. Materiału po sesji było mnóstwo, lecz wybór padł na jedno konkretne dzieło, które swoim wyglądem przypominało Statuę Wolności na piedestale.
Patrząc na końcowe logo Columbia Pictures, Deas bardzo mocno trzymał się pierwotnego zdjęcia, co widać nawet po rozkładzie świateł i napięcia na twarzy czy ułożenia dłoni. Tym, co najbardziej rzuca się w oczy jest zmiana w ułożeniu niebieskiego materiału. Na oryginalnym zdjęciu znajduje się on na ramieniu modelki, na obrazie zaś jest lekko zsunięty.