Zdjęcie zdjęcia Nadava Kandera trafiło na okładkę. Spryt czy głupota wydawcy?

Brytyjski magazyn "The Big Issue" umieścił na okładce zdjęcie, zakupione ze stocka. Tłumaczy, że miał do niego prawo, ponieważ nie było bezpośrednim dziełem Nadava Kandera, ale zdjęciem zdjęcia, które trafiło do banku zdjeć.

Zdjęcie zdjęcia Nadava Kandera trafiło na okładkę. Spryt czy głupota wydawcy?
Justyna Kocur-Czarny

11.07.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Korzystałeś kiedyś z banków zdjęć? To szybki i tani sposób na znalezienie odpowiedniej ilustracji. Nie ma w tym nic złego, o ile robimy to z wyczuciem. Chyba, że umieścisz fotografię ze stocka na okładce poczytnego magazynu. W dodatku okaże się, że zdjęcie wykonał znany i nagradzany fotograf. Ba, nawet legenda w postaci Nadava Kandera.

Nadav Kander nieźle się zdziwił, kiedy zobaczył swoje zdjęcie na okładce The Big Issue. Portret przedstawiający Davida Lyncha posłużył, jako ilustracja do wywiadu z reżyserem. Problem w tym, że magazyn nigdy nie zwrócił się z prośbą o wykorzystanie zdjęcia do jego autora. Portret był wystawiony w galerii. Ktoś zrobił zdjęcie zdjęcia w ramie. Magazyn zakupił je na stronie banku zdjęć Alamy. Następnie przyciął tak, że ramy nie były widoczne. Nie wiem kto tutaj wykazał się większą ignorancją. Fotograf, który sprzedał zdjęcie jako swoje, czy magazyn, który bez zastanowienia wykorzystał je jako okładkę.

Na Instagramie Nadav Kander opisuje całą sytuację ze swojego punktu widzenia. Nazywa całe zajście niewiarygodnie rażącym naruszeniem praw autorskich. Wzywa “fotografa”, który zrobił zdjęcie na wystawie, żeby przyznał się do kradzieży i zgłosił się w celu rozwiązania sprawy. Cały post jest bardzo emocjonalny, co nie powinno dziwić. Kander wyraża swój żal również dlatego, że nigdy nie planował sprzedawać tego zdjęcia. To, co stało się bez jego wiedzy i zgody niweczy jego ciężką pracę.

Magazyn tłumaczy, że zdjęcie nabyli w sposób legalny i winą obarcza serwis, który dopuścił do jego sprzedaży. Jednocześnie zapewnia o chęci polubownego załatwienia sprawy. Nieszczęsny portret zniknął już z internetowego wydania.

Obraz

Ta sytuacja rzuca naprawdę złe światło na kradzież praw autorskich. W tym przypadku mamy do czynienia ze znanym fotografem i popularnym magazynem. Kradzieże zdjęć dotykają jednak także mniej rozpoznawalnych fotografów i walka z nimi może być naprawdę trudna. Warto, żebyśmy reagowali w każdym przypadku naruszenia praw autorskich i sami starannie dobierali źródła, z których korzystamy.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
newsyblogiInspiracje
Komentarze (0)