Aparat w Samsungu Galaxy A8 Star jest promowany zdjęciem z lustrzanki
04.12.2018 | aktual.: 26.07.2022 16:03
Jakiś czas temu Samsung został przyłapany na wykorzystaniu zdjęć ze stocka do promocji swojego smartfona Galaxy A8. Takie praktyki chyba już nikogo nie dziwią. Zdjęcia promujące jakiś produkt wcale nie muszą być przecież nim wykonane.
Jednak miło by było, gdyby zdjęcia przedstawiając działanie trybu portretowego na oficjalnej stronie producenta, przedstawiały jego faktyczne działanie, a nie uzyskany w Photoshopie efekt.
Fotografka z Serbii, Dunja Djudjic natknęła się na swoje zdjęcie, które ilustruje działanie algorytmu w Samsungu Galaxy A8 Star. Autorka tego zdjęcia udostępniła je za pomocą platformy EyeEm. Kiedy dostała informację, że fotografia została sprzedana, z ciekawości postanowiła wyszukać obraz w wyszukiwarce, żeby sprawdzić, gdzie trafił. Spodziewała się raczej zobaczyć zdjęcie na jakimś blogu, a nie na oficjalnej stronie Samsunga.
Zdjęcie zostało przerobione. Oryginał został wykonany lustrzanką z jasnym obiektywem, więc tło było już rozmyte. W celu pokazania możliwości algorytmu, twórcy reklamy postanowili zastąpić tło nieco bardziej wyraźnym obrazem jesiennego parku i trochę go rozmyć, pokazując efekt "po".
Wywnioskować z tego można, że aparaty w telefonach wciąż nie nadają się do robienia zdjęć, które można z powodzeniem umieścić na stronie promującej produkt. Zabawne, że ilość pracy włożonej w wyszukanie i przerobienie zdjęcia, znacznie przekracza wkład, jaki trzeba by było włożyć w zrobienie dwóch zdjęć smartfonem - z włączonym i wyłączonym trybem portretowym. No, chyba, że producent ma coś do ukrycia. Jedynym sensownym wytłumaczeniem, dla tego typu działania, jakie przychodzi mi do głowy, jest koszt. Być może okazało się, taniej jest kupić obraz z banku zdjęć i zlecić grafikowi przeróbkę (nie najlepszej jakości), niż chociażby zapłacić jakiejś osobie za wykorzystanie jej wizerunku.
Kiedy następnym razem będziecie oglądali zdjęcia rzekomo zrobione reklamowanym smartfonem - pamiętajcie, że prawda może być zupełnie inna. Szkoda, bo gdyby włożyć w promocję trochę zaangażowania, można by było uzyskać lepszy efekt bez oszukiwania klienta.