Parodia okładki "Vogue" na wystawie. Organizatorzy nie podpisali autorów
Skandal z parodią okładki "Vogue". O tym, że ich zdjęcie znalazło się na wystawie, autorzy dowiedzieli się z Instagrama. Organizatorzy tłumaczą, że zdjęcia nie podpisali, bo... autorów nie mogli znaleźć. Sprawą zajęli się prawnicy.
25.07.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:43
“Niebezpieczne ujęcia. 100 lat fotografii mody w Polsce” - pod takim hasłem Instytut Fotografii Fort we współpracy z Vogue Polska zorganizował wystawę przedstawiającą zmiany, jakie zaszły w polskiej fotografii mody od 1918 roku. Organizatorzy wykorzystali zdjęcie autorstwa “The Vintage Dolls”. Prowadzące fanpage’a pod tym adresem Daria Góźdź, Aneta Zawadzka i Gabriela Lisowska dowiedziały się, że wzięły udział w wystawie od fana na Instagramie.
Wspomniane zdjęcie to parodia pierwszej okładki polskiej edycji Vogue’a. Jej autorami są Daria Góźdź, Aneta Zawadzka, Gabriela Lisowska, Krzysztof Kardaś oraz Grzegorz Łach. "Smogue” zyskał dużą popularność w internecie, ponieważ połączył dwa nośne tematy, którymi żyli wtedy Polacy. Z jednej strony dużo mówiło się o zanieczyszczeniu środowiska, z drugiej branża fotograficzna i modowa żyła premierą zagranicznego tytułu w Polsce. Oryginalna okładka to dzieło Jurgena Tellera, o czym już pisaliśmy. Zdjęcie, które znalazło się na okładce Vogue’a było szeroko komentowane, a humor z jakim podeszły do niego “The Vintage Dolls” był strzałem w dziesiątkę.
Zabawna fotografia znalazła się na wystawie bez wiedzy autorów i została opatrzona podpisem “w internecie pojawiły się setki przeróbek”. Organizatorzy nie zadali sobie trudu, aby odnaleźć jego twórców. Całe zajście ze swojej perspektywy opisują w poście na Facebooku autorki zdjęcia.
The Vintage Dolls zamierzają dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Do odpowiedzi na to zdarzenie wezwały również mecenasów i patronów wystawy.
Internauci kibicują autorom zdjęcia w walce o swoje prawa i wyrażają sprzeciw wobec naruszaniu praw autorskich. Nie zgadzają się na podwójne standardy, które zastosowali organizatorzy wydarzenia.
Instytut Fotografii Fort opublikował oświadczenie,. Nie zgadza się ze stwierdzeniem, że doszło do “świadomego naruszenia” i zapewnia, że twórcy wystawy “dochowali należytej staranności w celu ustalenia osób autorsko uprawnionych do ponad 300-tu wykorzystanych w wystawie obiektów”.
Postanowiłam sprawdzić, czy ustalenie autorstwa parodii rzeczywiście było niemożliwe. Po chwili poszukiwań (na pierwszej stronie wyników Google) udało mi się dotrzeć do jednego z autorów zdjęcia: Grzegorza Łacha.
Wracając do oświadczenia, dowiadujemy się z niego także, że twórcy mogli sami odnaleźć wystawę i poinformować organizatorów, że są autorami zdjęcia. Co zrobili, tyle, że nie mieli szans dowiedzieć się, że ktoś wykorzysta ich utwór, zanim został zaprezentowany na wystawie.
W całym oświadczeniu znajduje się jedno słowo “przepraszam” i skierowane jest do… partnerów i sponsorów wystawy. Instytut bierze na siebie pełną odpowiedzialność za kwestie merytoryczne i zapewnia, że firmy powiązane z przedsięwzięciem nie posiadały wiedzy na temat sposobu wykorzystania źródeł.
O krótki komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy specjalistę.
Mogę sobie wyobrazić, że gdyby kuratorzy wystawy odnaleźli autorów zdjęcia, to cały problem by nie istniał. Prestiż mocno promowanego wydarzenia kulturalnego na pewno byłby dla The Vintage Dolls miłym wyróżnieniem. Szkoda, że sprawa musiała przybrać zupełnie inny odbiór.
Dowiedzieliśmy się, że praca nie jest już eksponowana i kuratorzy wystawy będą dążyć do polubownego rozstrzygnięcia sporu. Organizatorzy powiedzieli nam, że jest to pierwszy taki przypadek w ich działalności, a ich priorytetem jest poszanowanie praw osób autorsko uprawnionych.