Andrew McCarthy zrobił doskonałe zdjęcie wybuchu na Słońcu ze swojego podwórka
Chyba już nikomu nie trzeba tłumaczyć, że szukanie idealnych miejsc do fotografii nocnej obecnie jest niewskazane. Trzeba sobie jakoś radzić, co pokazał Andrew McCarthy. Rozstawił on sprzęt na swoim podwórku, wycelował w Słońce i jest! Lepszego zdjęcia naszej gwiazdy chyba nie widzieliśmy.
Astrofotografowie i miłośnicy nocnego nieba przeważnie szukają jak najciemniejszych miejsc na mapach, najlepiej w tzw. Parkach Ciemnego Nieba, gdzie zanieczyszczenie świetlne z miast jest znikome. Niestety w dobie pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 i przeróżnych obostrzeń dotyczących przemieszczania, jest to niemożliwe.
b[]Andrew McCarthy, który uwielbia fotografować gwiazdy i inne ciała niebieskie, poradził sobie z tym problemem wzorowo. Rozstawił swój poważny sprzęt na podwórku i po prostu zrobił zdjęcie. Brzmi to jak banał, ale efekt zapiera dech w piersi. Na zbliżeniach Słońca widać wybuch powstały wskutek reakcji chemicznych zachodzących na powierzchni naszej gorącej gwiazdy.
Zestaw do fotografowania, którego używa McCarthy nie jest jednak taki prosty. Fotograf wykorzystał teleskop słoneczny, który kosztował go 3500 dolarów (ok. 15 000 złotych) oraz specjalny monochromatyczny aparat. Ich ceny wahają się od 300 do 400 dolarów (ok. 1250-1670 złotych), chociaż ten wykorzystany przez Andrew to koszt 1800 dolarów (ok. 7500 złotych). Dodatkowo musiał mieć odpowiednie mocowanie, czyli kolejne 800 dolarów (ok. 3340 złotych). Jak widzicie – tanio nie jest, ale ten efekt jest warty każdej ceny! Fotograf zwraca uwagę na dostępność filtrów solarnych, które można nałożyć na lornetki i teleskopy, ale jednocześnie podkreśla, że zdjęcia zrobione z nimi nigdy nie będą tak szczegółowe.
Gdy Andrew skompletował sprzęt, musiał poczekać na odpowiednią pogodę. Do tego wykorzystuje specjalne strony internetowe, które informują go o widoczności gwiazdy. Najlepsza przypadała na dzień 16 kwietnia 2020 roku. W ten sposób mógł śmiało wyjść na podwórko, rozstawić teleskop oraz aparat i mieć nadzieję, że uda mu się dobrze zarejestrować wybuchy na Słońcu.
Jak widać – udało się to! Andrew wyznaje, że to była największa erupcja na powierzchni Słońca, jaką widział. Ziemia mogłaby się zmieścić w tym wyrzucie materii nawet kilka razy – i to bez większego problemu.
Więcej zdjęć znajdziecie na Instagramie.