Anty-fotograf, czyli najgorsze zdjęcia ślubne Iana Weldona
Ian Weldon przedstawia się następująco: “Nie jestem fotografem ślubnym” i zatrzymuje w kadrze absurdalne oraz zabawne sytuacje z wesel. Takich zdjęć nie chcecie zobaczyć w swoim albumie. Chyba, że macie dużo dystansu i poczucia humoru - przekonajcie się.
12.08.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:41
Dzień wesela jest bardzo stresujący i obfituje w wiele nieprzewidzianych sytuacji. Często zdarza się, że zdjęcia z reportażu ślubnego przedstawiają wszystko w różowych barwach i wygładzają niedociągnięcia. W efekcie, jak by nie było naprawdę, jako pamiątkę otrzymujemy wzruszający i pozbawiony wszelkich niedoskonałości materiał. A gdyby tak przestać się silić na perfekcjonizm i przyjąć, że nieidealne też może być piękne?
Ian Weldon podchodzi do fotografii ślubnej z dużym dystansem. Zamiast ustawiać wszystkich w idealnej linii i robić zdjęcia parze młodej z każdym z gości, z wymuszonymi uśmiechami, fotograf dokumentuje wpadki, zabawne miny i nietypowe sytuacje. Dziura w spodniach, nieproszony gość w kadrze, zniesmaczona mina? Zatrudniając tego fotografa musicie się liczyć z tym, że te wszystkie chwile zostaną uwiecznione.
To duży kontrast względem perfekcyjnych zdjęć przy świetle zachodzącego słońca, gdzie wszyscy mają nienaganne pozy, a każdy element na zdjęciu jest starannie wyreżyserowany. Ale wiecie co? Ten naturalizm bardzo mi się podoba i myślę, że może stanowić świetną pamiątkę. Jedno jest pewne: te zdjęcia zapadają w pamięć. Charakterystyczny styl jest towarem deficytowym, bo wśród fotografów ślubnych znajdziecie mnóstwo niemal identycznych zdjęć.
Na podstawie zdjęć Iana powstała najpierw wystawa fotograficzna, a obecnie można kupić album fotograficzny z wyborem jego prac. Jeśli spodobała wam się jego twórczość i poczucie humoru, to więcej zdjęć jego autorstwa możecie znaleźć tutaj.