Byliśmy na pokazie Fujifilm X‑T30. Ten maluch sporo potrafi! [PIERWSZE WRAŻENIA]
01.03.2019 11:46, aktual.: 26.07.2022 15:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fujifilm X-T30 jest "młodszym bratem" Fujifilm X-T3, podobnie jak było z modelami X-T20 i X-T2 oraz X-T10 i X-T1. Tak naprawdę tylko Fujifilm X-H1 nie doczekał się "rodzeństwa". Miałem okazję być w warszawskim Radissonie na wydarzeniu, poświęconemu prezentacji tego malucha w rodzinie Fujifilm.
Fujifilm X-T30 pojawi się na sklepowych półkach już około 7 marca, a cena samego korpusu wyniesie około 4300 złotych. Za te pieniądze otrzymamy zminiaturyzowaną wersję X-T3 z okrojonymi opcjami, lecz to, co najważniejsze zostało w środku, czyli matryca XTrans w technologii BSI oraz nowy XProcessor 4. Razem te dwa elementy mają zapewnić jeszcze lepszą pracę w trudnych warunkach oświetleniowych oraz zapewnić dobre odwzorowanie barw.
Niepozorny, ale naprawdę przydatny
Tym, co jeszcze znalazło się w modelu X-T30 jest nowy autofokus, który pokrywa praktycznie całe pole kadru. Zostało ulepszone wykrywanie twarzy z priorytetem oka - i to naprawdę dobrze działa. Podczas kilku zdjęć z Kasią - modelką, która pozowała dla nas na evencie - wszystkie zdjęcia miałem trafione. Dodatkowym utrudnieniem było to, że wziąłem obiektyw Fujinon XF 56 mm f/1.2 R APD, który nie należy do najszybszych i lubi się zgubić z ostrością. Sam układ ostrzenia działa znacznie szybciej niż w modelach X-T20 oraz X-T2. Wiem, co mówię, bo na tym drugim fotografuję już prawie 2 lata.
Producentowi należy się pochwała również za wstawienie opcji filmowych takich, jak w X-T3. X-T30 może nagrywać nawet w 120 kl./s przy rozdzielczości Full HD. Wewnętrznie będziecie mogli nagrać 8-bitowe, a zewnętrznie aż 10. Nie zabrakło również płaskiego profilu Eterna - tego samego, co w X-H1.
Na plus jest również poprawa ergonomii korpusu. Mimo tego, że wymiarami przypomina poprzednią generację, poprawiony został uchwyt - kciuk już nie ześlizguje się z tyłu korpusu, a dostęp do menu "Q" jest szybszy. Cenię też zaimplementowanie dżojstika w miejsce wybieraka kołowego - tego rozwiązania akurat nigdy nie lubiłem, gdy było one jedyną możliwością przeskakiwania między punktami AF. Z drugiej strony - Fujifilm zmusza użytkownika tym ruchem do korzystania stale z ekranu dotykowego, które można spersonalizować.
Czy zmiana się opłaca?
Szczerze mówiąc, gdy rzuciłem okiem na zdjęcia modelki, muszę przyznać, że odcień skóry podobał mi się. Automatyczny balans bieli działał dobrze i spójnie. Zdjęcie (mimo płytkiej głębi ostrości) jest naprawdę ostre.
Brzmi dobrze, ale patrząc na zdjęcia, które dostaję z korpusu X-T2, nie jestem przekonany o znaczącej różnicy - przynajmniej ja jej nie odczuwam. Patrząc na ceny wspomnianego modelu na rynku wtórnym - jednak wolałbym coś, co ma dwa sloty kart pamięci oraz inną ergonomię. W przypadku Fujifilm nie można mówić o rewolucji, a o konsekwentnej i spójnej ewolucji - za wysoka piątka dla nich!
Jeśli jednak, oprócz statycznych kadrów, interesuje was wejście w świat filmowania i podjęcie się próby fotografowania dynamicznych scen - tutaj Fujifilm X-T30 sprawdzi się dużo lepiej niż poprzednicy.